Szukaj

Dentyści mogą być hi-tech, dla pacjenta

Podziel się
Komentarze0

Przed stomatologami w Polsce jeszcze sporo pracy, żeby przekonać pacjenta do tego, że dziś u dentysty leczy się bez bólu, stresu i strachu. Zdaniem specjalistów wszystko jest jednak do zrobienia Polacy wydają coraz więcej na leczenie stomatologiczne, rosną także nasze wymagania. Dziś płacąc za leczenie pacjent wręcz żąda, by leczono go bez bólu - mówią specjaliści. Najbliższe lata - jak zapowiadają eksperci - będą przełomowe, także, jeśli chodzi o znieczulenie u dentysty.



Już dziś ponad 600 gabinetów znieczula bez użycia strzykawek, komputerowym urządzeniem The Wand. I chociaż Polsce jeszcze daleko do Szwecji, gdzie urządzenie jest standardem, a próchnicę ma tylko 2% dorosłych Szwedów prognozy są obiecujące. O tym jak może wyglądać dentysta przyszłości i czego dziś pacjenci nie muszą się już obawiać u dentysty mówi Wojciech Feć z krakowskiej firmy FM Produkty Dla Stomatologii, która sprowadziła do Polski m.in. komputerowe znieczulenie The Wand. Firma prowadzi także kampanię edukacyjną skierowaną do pacjentów i lekarzy pod nazwą „Znieczulamy bezboleśnie”

Bezbolesna stomatologia to tylko ładne hasło, czy faktycznie idąc do dentysty, możemy uniknąć dziś bólu?

Wojciech Feć: Oczywiście, że możemy. Po pierwsze, wystarczy zapobiegać. Profilaktyka nie jest z reguły bolesna. Po drugie regularnie chodzić na kontrole. Mniej zaawansowane schorzenia są z reguły mniej bolesne w leczeniu. Z drugiej strony lekarze korzystają z coraz bardziej precyzyjnych technologii i nowoczesnych narzędzi pracy. Dysponują coraz lepszymi turbinami, piaskarkami abrazyjnymi, materiałami umożliwiającymi oszczędniejsze preparacje tkanek. Technologia znieczulania The Wand, którą promujemy, umożliwia wykonywanie większości zabiegów wymagających znieczulenia w sposób bezstresowy, komfortowy i bezbolesny dla pacjenta. Same zabiegi stają się w konsekwencji zupełnie bezbolesne.

A mimo to wciąż dentystę i samo znieczulenie kojarzymy z bólem?

W.F.: Dlatego, że sami dentyści nie starają się tego obrazu zmienić. A przynajmniej robią to zbyt wolno. Nie zdają sobie sprawy z faktu, iż ich obraz w oczach pacjenta mógłby ulec zmianie. Nie śledzą wyników badań naukowych, z których wynika jak źle pacjent kojarzy widok strzykawki. I to nie tylko w gabinecie stomatologicznym, lecz w ogóle.

Wracając do The Wand lekarze potrafią o nim rozmawiać z pacjentem, informować go?

W.F.: Nie zawsze im się udaje. Zabiera im to dużo czasu. Wymaga również chęci i przekonania o skuteczności tej metody. W wielu wypadkach znieczulenia traktowane są po macoszemu. Do końca lat 80-tych w Polsce znieczulało się głownie do ekstrakcji. Nie było też w sprzedaży nowoczesnych środków znieczulających. Dopiero w „wolnej Polsce” zaczęliśmy nadrabiać te zaległości. Niestety, wiele uczelni medycznych nie poświęca temu zagadnieniu wystarczająco dużo czasu. Jest w tym temacie sporo przekłamań i starych standardów. Dlatego staramy się pomóc lekarzom kampanią informacyjną, pakietami marketingowymi i ulotkami. Najlepszą informacją dla pacjenta o bezbolesnym znieczuleniu technologią The Wand jest, jeśli lekarz znieczulając za pomocą The Wand robi to skutecznie i zgodnie z procedurami a także równolegle opowiada pacjentowi o tym, dlaczego tak się dzieje. To lekarz decyduje jak leczy pacjenta i to on powinien być odpowiedzialny za propagowanie najnowocześniejszej technologii. Niektórzy dentyści mają na swoim wyposażeniu urządzenia The Wand lecz nie chcą lub nie potrafią ich stosować go, mimo wcześniej odbytego szkolenia. Staramy się umożliwiać im powtórne przeszkolenie jeśli tylko tego pragną. Nie możemy się jednak położyć przed gabinetem jak Rejtan i nie dopuszczać pacjentów do ich gabinetu tylko dlatego, że lekarze odmawiają stosowania The Wand w codziennej praktyce. Często sami lekarze nie potrafią marketingowo uzasadnić różnic w znieczulaniu tą technologią w porównaniu do technologii tradycyjnych, a różnica cenowa pomiędzy znieczuleniem The Wand, a zwykłym jest często bezzasadnie wygórowana. Jeśli zaś jest to standard leczenia w danym gabinecie to pacjent nie pyta się, czy mógłby być leczony według niższego standardu. Lekarz przyzwyczaja go do wyższej jakości swoich usług.


Nie wszędzie w Polsce jednak dostęp do The Wand jest taki sam. W niektórych regionach są tylko 2 lub 4 gabinety posiadające The Wand w innych jest aż 125. Z czego to wynika?

W.F.: Najmniej gabinetów wykorzystuje tę technologię w województwach: zachodnio-pomorskim, nie jest najlepiej w lubuskim, choć ostatnio sytuacja ulega poprawie, wciąż niedoszacowane jest łódzkie, fatalnie jest w warmińsko-mazurskim i podlaskim, świętokrzyskim, opolskim. Rozkręca się: dolnośląskie, lubelskie i podkarpackie. Nasi liderzy to: mazowieckie, a zwłaszcza Warszawa, małopolskie, śląskie. Być może jest to wynik segmentacji polskiego rynku medycznego i niższej zamożności społeczeństwa w tych regionach. Być może lekarze z tych regionów nie wierzą w wyższe standardy leczenia a raczej w to, czy pacjent będzie w stanie za nie zapłacić,  Lekarze spoza metropolii nie promują droższych rozwiązań dla swoich pacjentów. Bywa, że pacjenci zmuszeni są podróżować do większych miast w poszukiwaniu wyższego standardu leczenia. Czasem ze względu na mniejsze zaludnienie i rozproszone w regionie gabinety jest nam ciężej do nich dotrzeć. Przyczyny są dość złożone.

A jak jest z umiejętnościami lekarzy w Polsce. Potrafią posługiwać się The Wand? Jak przygotowujecie Państwo dentystę do pracy z urządzeniem?

W.F.: Każdy z naszych klientów otrzymuje materiały instruktażowe, filmy kliniczne dotyczące konkretnych metod znieczulania. Podczas przekazania urządzenia do pracy w gabinecie dokonywany jest indywidualny instruktaż pracy z urządzeniem. Prowadzimy też liczne wykłady, warsztaty i kursy. Regułą jednak jest, że jeśli lekarz natychmiast po szkoleniu i otrzymaniu materiałów szkoleniowych nie rozpocznie pracy z urządzeniem to przekazane w trakcie szkolenia informacje ulęgają zapomnieniu, a lekarzowi zaczyna brakować chęci do próbowania pracy z tą technologią w codziennej praktyce. Często sami lekarze unikają kolejnych szkoleń wstydząc się przyznania do faktu zapomnienia o niektórych informacjach lub tym, że obsługa urządzenia sprawia im trudność.


Co przekonuje dentystę do wdrożenia urządzenia w swoim gabinecie?

W.F.: Przede wszystkim chęć podniesienia standardu leczenia w praktyce, zapewnienie komfortu swoim pacjentom, zapewnienie komfortu pracy sobie i swojemu personelowi, podniesienie bezpieczeństwa pracy, dzięki wykorzystaniu unikalnych właściwości technologii, często świadomy pacjent tego oczekuje lub wręcz żąda tego typu usługi. Lekarze szukają nowości, chcą się odróżnić od konkurencji i przyciągnąć do siebie pacjentów. Ta technologia jest mniej traumatyczna dla pacjenta, wywołuje u niego mniejszy stres związany z wizytą w gabinecie stomatologicznym.

99% Polaków ma dziś próchnicę, podaje Warszawski Uniwersytet Medyczny. Sądzi Pan, że ten wynik to zasługa naszego stereotypowego myślenia o dentyście, czy może inne czynniki przemawiają za tym, że Polacy trzymają się z daleka od dentysty?

W.F.: Myślę, że odpowiedź na to pytanie nie jest prosta i jednoznaczna. Z pewnością się boją. Dentysta to nie jest dla wielu przyjemne skojarzenie. Wystarczy zresztą popytać znajomych wokół siebie. Niestety, środki masowego przekazu, chociażby wprowadzenie najnowszej reklamy Netii promującej łącza internetowe obrazem kiepskiego stomatologa przy fotelu kreują obraz „Dentysty Sadysty”. Ktoś odpowiedzialny za tego typu przekaz przyczynia się do utrwalania stereotypów w myśleniu. Wielu z nas pamięta jeszcze szkolne gabinety stomatologiczne wyposażone w wiertarkę sytemu Doriot, gdzie nie wykonywano żadnych znieczuleń. Część kojarzy dentystę z oszczędnościowymi i pospiesznymi metodami leczenia w jednostkach publicznej opieki zdrowotnej. Za próchnicę odpowiedzialne są chociażby nawyki żywieniowe, picie słodkich i napojów i spożywanie słodkich przekąsek. Wiemy z badań przeprowadzanych w krajach skandynawskich lub w Szwajcarii, że wraz z rozpropagowaniem fast-food i zmianie nawyków żywieniowych pojawił się w tych krajach problem powracającej masowo próchnicy zębów. Badaniem przyczyn tego stanu rzeczy zajmują się jednak instytucje do tego powołane, chociażby FDI, uczelnie medyczne, ośrodki badawcze, PTS, itd. W Polsce sytuacja jest gorsza ze względu na odrabianie zapóźnień cywilizacyjnych. Również ze względu na strach i stres przed leczeniem. Nie jest to chyba powodowane brakami finansowymi. Jeśli bowiem chodzi o sprzedaż artykułów AGD, telewizorów i samochodów to jesteśmy naprawdę olbrzymim rynkiem zbytu. Dużo jest do zrobienia. Chociażby przy pomocy kampanii: „Znieczulamy bezboleśnie”. Przełamując stereotyp bolesnego leczenia zmniejszymy zapewne występowanie próchnicy w naszym społeczeństwie.

Jakie korzyści, oprócz bezbolesnego znieczulenia dla pacjenta, ma gabinet posiadający The Wand?

W.F.: Pacjent chętniej odwiedza taki gabinet, ma świadomość wyższego komfortu, dowiaduje się, że istnieją alternatywne sposoby znieczulania i nie musi mieć do prostego zabiegu znieczulone pół twarzy. Gabinet zyskuje wizerunek nowoczesnej i dbającej o pacjenta praktyki.

Sądzi Pan, że przed The Wand w Polsce dopiero są najlepsze lata?

W.F.: Zakładamy, że The Wand stanie się standardem w leczeniu stomatologicznym. Jesteśmy już obecni z tą technologią w Polsce od 13 lat. Wkraczamy w etap przełamywania bariery świadomości i to nie tylko u najbardziej innowacyjnych stomatologów. Rozpoczynamy szkolenie studentów i przygotowujemy program współpracy z uczelniami medycznymi w Polsce. Mamy nadzieję, że doprowadzimy do sytuacji w której konieczność wizyty u dentysty nie będzie wywoływała u pacjenta żadnego stresu. Z tego też powodu sądzimy, że dla tej technologii najlepsze lata dopiero nadchodzą. Im bardziej uda się ją rozpowszechnić, tym więcej zyskają na tym przeciętni pacjenci.

Więcej informacji: www.wand.pl www.znieczulamybezbolesnie.pl

Komentarze do: Dentyści mogą być hi-tech, dla pacjenta

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz