Szukaj

Wspólne życie zabija namiętność?

Wydawałoby się, że bliskość idzie w parze z pożądaniem seksualnym. Jednak, jak twierdzą seksuolodzy, nic bardziej mylnego. Codzienne obcowanie z partnerem zmniejsza popęd i powoduje, że w sypialni zaczyna powiewać nudą. Pary rozdzielone odległością skarżą się na konieczność rozstań.


To one jednak mają największe szanse na stworzenie związku, w którym namiętność tlić się będzie jak najdłużej. Każde spotkanie jest bowiem świętem, a spragnieni siebie kochankowie dają sobie nawzajem maksimum rozkoszy, bez żadnej presji, poczucia obowiązku, a tylko i wyłącznie z potrzeby i ochoty.

Inaczej bywa w związkach ludzi stale mieszkających ze sobą. Problemy dnia codziennego nie są jeszcze najgorsze, ale regularna obecność kochanka, którego ma się na wyciągnięcie ręki o każdej porze dnia i nocy, działa osłabiająco na pożądanie.

Nie oznacza to, oczywiście, że ludzie kochający się powinni mieszkać osobno. Taka sytuacja prowadzi bowiem często do frustracji powodowanych tak tęsknotami jak i złością, gniewem, smutkiem, że partner nie uczestniczy w naszym życiu, a które to emocje odczuwane przez dłuższy czas zatruwają nam relację. Również wspólne wychowanie dzieci wyklucza raczej pozostawanie na odległość.


Rozstania dobre dla seksu


Jednak to pary rozdzielone odległością (wystarczy, że nie mieszkają wspólnie) mają z reguły lepszy seks od formalnych małżonków. Bo oczekiwanie na kochanka wzmaga podniecenie. Czekając, przygotowujemy się do aktu miłosnego staranniej niż odbywając go codziennie, niejako z rozpędu, bo przecież żyjemy razem, śpimy co dzień w jednym łóżku, razem gotujemy, jemy, sprzątamy.

Spędzając siłą rzeczy reglamentowany czas z partnerem, bardziej dbamy o jakość wspólnie przeżywanych chwil, w tym miłosnych uniesień. Świadomość rozstania powoduje, że chcemy wspólne dni uczynić jak najbardziej barwnymi i czerpać z nich jak najwięcej przyjemności.

A jeśli czujesz dyskomfort?


Chcesz mieć dobry seks na dłużej, zapomnij o wspólnym mieszkaniu - taka recepta byłaby najprostsza, ale też mocno dyskomfortowa. Odgórna świadomość niemożności stworzenia trwałego związku opartego na wspólnym, codziennym życiu frustruje przecież mocno. Wyjściem jest chyba czas - niespieszny, bez nadmiernego planowania i po prostu przyjmowanie tego, co niosą nam kolejne dni. I cieszenia się z obecności kochanka dopóty, dopóki taka relacja będzie nam odpowiadać. Bo kiedy zamiast radości zaczniemy odczuwać złość i frustrację, przyczyną ich może wcale nie być rozłąka z partnerem, ale spadek pozytywnych uczuć w stosunku do niego.

Autor: Magda Wieteska
www.matkapolka.com.pl

Komentarze do: Wspólne życie zabija namiętność?

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz