Szukaj

Zapomnij o diecie!- istnieje 101 lepszych sposobów na pozbycie się nadmiaru kilogramów!!

Przeczytałaś wszystkie dostępne książki, wydarłaś strony z poradami z kolorowych czasopism i udało ci się przeżyć o garści rodzynek i dwóch ziarnkach groszku. No cóż, ja też mam to za sobą. W twoim imieniu przetrawiłam wiele książek poświęconych dietom, wyszukałam pożyteczne fragmenty, a resztę wrzuciłam do kompostownika.


Oto Dwanaście Kroków, tuzin złotych zasad, które z poziomu przysadzistego parteru wyniosą cię na wyżyny luksusowego penthouse’a w czasie potrzebnym na przeczytanie tego rozdziału. Zamieszczone tu wskazówki pomogą ci stworzyć podwaliny nowej relacji z własną lodówką – gdy dotrzesz do punktu 21. twoja miłość do własnego ciała będzie już solidnie ugruntowana. Jak to ujął Wolter: „Trudno byłoby znaleźć coś równie nużącego jak jedzenie i picie, gdyby Bóg nie uczynił ich tyleż koniecznymi, co przyjemnymi”. Dlatego przygotuj się na to, by jeść więcej, a nie mniej (mówiłam ci, że to nie jest książka o diecie). Oto jak postępować zgodnie z zasadą przyjemności i nie wypruwać sobie żył.- pisze brytyjska dziennikarka Mimi Spencer w swoim poradniku „101 rzeczy lepszych od diety”

1. Zjedz solidne śniadanie


Opuszczanie posiłków jest niemądre. Pomyśl o tym przez dziesięć minut, a może uda ci się przekonać samą siebie, że jeśli zrezygnujesz ze śniadania, będziesz mogła nosić o rozmiar mniejsze sukienki. „Ha! - pomyślisz – zero płatków tego ranka! Dwieście pięćdziesiąt zaoszczędzonych kalorii i tylko trzy godziny do lunchu!”. Ale wystarczy, że zastanowisz się nad tym przez pięć minut, a szybko się zorientujesz, że prawda jest zupełnie inna. Pierwsza rzecz, jaką powinnaś sobie uświadomić, to fakt, że jesteś zwierzęciem. Przykro mi, ale tak właśnie jest, musisz sobie z tym poradzić. Masz przodków, kotku. Twoje początki, podobnie jak moje, sięgają jaskini – obie dźwigamy ewolucyjny bagaż, który nas z niej wyprowadził i przeniósł do tego niewiarygodnego świata zalotek i iPhone’ów. Oznacza to, że nasze ciała reagują na środowisko, w którym żyjemy, tak samo, jak w czasach prehistorycznych, i żadne żywieniowe innowacje tego nie zmienią. Jak pokazują niezliczone badania, opuszczanie posiłków (czy też stosowanie jakiejkolwiek diety odchudzającej) budzi w nas lękową reakcję na głód - ona udaremni wszystkie twoje próby zrzucenia wagi. (…)

Śniadanie uruchamia twoją przemianę materii, która po nocy jest jeszcze niemrawa i niechętna światu. Z tego powodu powinien to być naprawdę najważniejszy posiłek w ciągu dnia, a nie coś, co wrzucasz na ruszt w drodze między prysznicem a przystankiem. W wyniku trwających pięć lat badań, którymi objęto siedem tysięcy kobiet i mężczyzn, naukowcy ze Szpitala Addenbrooke’s w Cambridge odkryli, że osoby, które jadły obfite śniadania, przybrały na wadze najmniej, mimo że w sumie dziennie spożywały więcej kalorii niż te, które rano jadły niewiele.
Radę tę wzięła sobie do serca Cameron Diaz, która w porze śniadania je obiad (pieczonego kurczaka w cytrynie i czosnku oraz broccolini, skoro koniecznie musisz wiedzieć). Dziwaczka. Twierdzi jednak, że w ten sposób zapewnia sobie napęd na cały dzień: „Zaczęłam się tak odżywiać, gdy uprawiałam surfing – dzięki temu nie czułam głodu nawet przez cztery godziny”. Angelina Jolie postępowała podobnie, kiedy postanowiła odzyskać figurę po urodzeniu bliźniaków. Jej plan posiłków „na odwrót” zaczynał się ogromnym śniadaniem (najwyraźniej angielskim), a dalej w ciągu dnia pobór kalorii malał, by zakończyć się wieczorem niewielką miseczką domowej zupy warzywnej.(…)

2. Jedz więcej…odpowiednich produktów

Życie nie powinno być ćwiczeniem się w ascezie ani pasmem udręk. Ma być przyjemne, satysfakcjonujące i z całą pewnością obfitować w jedzenie, jednak nie byle jakich, a odpowiednich potraw. Nie istnieje tu żadna cudowna formuła ani sekretny przepis. Wszystkie w głębi duszy wiemy, co jest dla nas dobre, nawet jeśli tę wiedzę chwilowo przesłania nam ogromna porcja szarlotki z bitą śmietaną. Niektóre produkty są po prostu „równiejsze” niż inne, my zaś musimy przyswoić sobie pewne praktyczne zasady, które pomogą poradzić sobie z wyzwaniami majaczącymi na horyzoncie.


3. Jedz posiłki ,nie przekąski

W ciągu ostatnich dwudziestu lat to, co jemy, zmieniło się nie do poznania. I choć większość nowych zjawisk stanowi powód do radości (sushi! karczochy! kilka odmian oliwek!), to ewolucja naszych zwyczajów żywieniowych oznacza również, że jemy obficiej.

Zwiększyły się nie tylko porcje - wszystkie te zwodnicze „zestawy powiększone”, „gratisy” i „megadania” rozkładają nas na łopatki – ale też nasze upodobanie do przekąsek wzrosło niepomiernie. W dzisiejszych czasach jemy praktycznie przez cały dzień. Spotkanie biznesowe? Może muffina? Czekasz na pociąg? Weź ciasteczko. Tankujesz benzynę? Nie zapomnij pączka. Wystarczy przebiec wzrokiem dział z przekąskami w lokalnym supermarkecie, żeby ze zdumieniem odkryć bogactwo asortymentu. Batoniki z czekoladą i karmelem. Chipsy o smaku bekonu. Ogromne opakowanie Merci. Przykład z mojego podwórka: brytyjski przemysł przekąskowy, choć wciąż w powijakach i daleko w tyle za amerykańskim, ma obroty sięgające 9 mld funtów rocznie i wciąż się rozwija, żeby móc sprostać naszemu nowemu, wypasionemu stylowi życia nie-za-stołem. Ten festiwal przegryzek odmienił rytm życia: socjologowie donoszą, że Według badań przeprowadzonych na Harvardzie Amerykanie nie przyjmują większej niż dwadzieścia lat temu porcji kalorii podczas posiłków. Podwójny pobór energii to efekt spożywania między osiłkami przekąsek i słodkich gazowanych napojów. (…)

4. Żyj bez nakazów i zakazów


To nie jest test na wytrzymałość, tylko życie. Nie wyznaczaj sobie absurdalnych celów, bo przegrasz. Wygrasz, jeśli nie będziesz się śpieszyć. Walcząc z pokusą ogarniającą cię na widok ponętnego pączka, spróbuj uciec się do psychologii. Powiedz sobie, że owszem, możesz. Ale tak naprawdę wcale tego nie potrzebujesz. W każdym razie nie teraz, zjesz później, jeśli wciąż będziesz miała ochotę. Do tej pory zachcianka może zniknąć albo po prostu odejdziesz od okna cukierni i znowu zaczniesz żyć… A jeśli nie będziesz mogła się oprzeć, jeżeli błyszczący lukier i puszyste ciasto okażą się pokusą nie do zniesienia, udziel sobie amnestii. Tylko nie wykorzystuj tego pojedynczego upadku jako wymówki, żeby objadać się aż do odwołania i wypłakując oczy, pakować w siebie kolejne porcje lodów. To było tylko potknięcie, a nie przestępstwo. Zamiast się kajać, wybacz sobie, zapomnij i przejdź nad nim do porządku dziennego.

5. Więcej gotuj

Pozwól, że ci przedstawię Marcie, moją serdeczną przyjaciółkę. Marcie śpi w pościeli od Calvina Kleina, jej apartament przy PrimroseHill w Londynie jest pełen egzotycznych roślin w ceramikach Lalique’a, regularnie oddaje swoją twarz w ręce kosmetyczki o imieniu Aurora, chlubi się własnym trenerem pilatesu, nosi absurdalnie drogie kaszmiry, a na wrażliwą skórę wokół oczu nakłada Moisture Surge Gel marki Clinique. Jej kuchnia jest - jak sama mówi - wzorcowa: pełno w niej Wolfa, Smega i Gaggenau, jest ekspres do kawy, grill teppanyaki i chłodziarka do wina ze szczotkowanego aluminium. Pusta (zawsze) zmywarka pachnie cytrynami. Zastawa z białej kostnej porcelany czeka ustawiona w niedostępne wieże. Imponujące szafki kuchenne z wysuwanymi półkami, które leniwemu domownikowi prezentują całą zawartość, są pełne gałki muszkatołowej, aromatycznych goździków oraz dziwnego zioła o nazwie Nigella, kupionego na znak sympatii Marcie dla największej brytyjskiej kucharki. Jest jedno „ale”: Marcie nigdy ich nie używa. Ani kuminu, ani ziaren kolendry, ani suszonego kopru, ani oregano, ani nitek szafranu, które wyglądają jak czyjeś zalotne złote rzęsy. Bo choć kuchnia Marcie mogłaby być istnym rajem dla smakosza, ona sama nie gotuje. To mi przypomina cudowną wypowiedź Jennifer Aniston, kiedy lata temu razem z Bradem Pittem wprowadzili się do rezydencji w Malibu: „Dziś pozostanie w domu to jak kiedyś wyjście. Miło jest zaprosić przyjaciół, wydać obiad, zagrać w pokera. Nie, żebym gotowała, ale zamierzam się nauczyć. No, a poza tym mamy cudowną kuchnię”.


6. Zwolnij i zacznij porządnie trawić to, co zjadłaś


Mogłoby się wydawać, że to dość prosty apel, ale pomyśl tylko, w jakim pędzie żyjesz. Łapiesz kęs i biegniesz dalej. Radę Jane Street-Porter, co zrobić, żeby żyć długo i zdrowo, należałoby zapisać wielkimi literami: „Jedz tak wolno, jak to tylko możliwie, i nigdy nie opuszczaj posiłków”. To coraz ważniejsze w społeczeństwie, w którym każdy zawsze, ale to zawsze jest gdzieś spóźniony. Tak jak Slow Food – międzynarodowy ruch występujący przeciwko żywności typu fast food i propagujący jedzenie jako źródło przyjemności – zyskał sobie miejsce w powszechnej świadomości, tak też powinno się w niej teraz zadomowić Powolne Jedzenie (Slow Eating). Rozumiem przez to jedzenie w skupieniu i z rozkoszą.

7. Poświęć jedzeniu niepodzielną uwagę

Kiedy jesz, nie czytaj, nie oglądaj telewizji, nie pisz SMS-ów, nie prowadź ani nie żongluj. Dzięki temu będziesz wiedziała, kiedy jesteś najedzona (w tym momencie SKOŃCZ JEŚĆ). W Japonii jedzenie w marszu uchodzi za niegrzeczne, tymczasem na Zachodzie ulice zaludniają piesi, którzy pochłaniają drożdżówki, śpiesząc w jakimś niecierpiącym zwłoki celu. Nieodmiennie zadziwia mnie liczba osób, które są w stanie jeść w biegu. Kebab, cheesburger z podwójnym serem, pizza, frytki. Wszystko to wycieka na chodniki, place, deptaki i podwórka naszych miast. Jeśli chcesz stworzyć zdrowe relacje ze swoimi kaloriami, daj im odrobinę przestrzeni. „Jedzenie i picie to nie sprawy do odhaczenia – zauważa Will Clover, autor książki „Fat fallacy” („Tłusty mit”) - To nie coś, co robisz, będąc po drodze gdzie indziej”. Otóż to. To coś, co robisz, kiedy jesteś głodna (nie niespokojna, smutna czy szczęśliwa, ale głodna). Zbyt wiele z nas je automatycznie, w otępieniu. Jedna na pięć sięga po przekąskę, kiedy się nudzi, większość – dopóki trwa program w telewizji. Niektóre nie wiedzą nawet, co mają na widelcu.

8. Graj uczciwie - żadnego chomikowania

Mówię o tej tabliczce czekolady w lodówce, lekko sfatygowanych herbatnikach w szufladzie biurka, żelkach w schowku na monety. Pozbądź się ich. Galaretki pod łóżkiem? Drożdżówka w kieszeni? Przestań robić zapasy. Jeśli jesteś osobą, która chomikuje jedzenie, połóż je na półce jak bibeloty, a nie wstydliwie ukrywaj pod poduszką na sofie. Karl Lagerfeld, człowiek, którego mimo jego niewiarygodnej dziwaczności uwielbiam, trzyma ponoć w domu „czerwone mięso, alkohol i czekoladę, by stanowiły dekoracyjny, zapachowy akcent, a nie służyły do jedzenia”. Nie naśladuj go, jeśli sama nie jesteś nieprzeciętnie ekscentryczna. Przyznaj się jednak do chomikowania. Ujawnij to i bądź dumna. Pozbądź się mrocznych sekretów.

Fragmenty tekstu pochodzą z książki „101 rzeczy lepszych od diety” Mimi Spencer.

Komentarze do: Zapomnij o diecie!- istnieje 101 lepszych sposobów na pozbycie się nadmiaru kilogramów!!

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz