Mężczyzna u psychoterapeuty
Ostatnio coraz częściej (ku memu zadowoleniu) mężczyźni zaglądają do gabinetów psychoterapeutycznych. Na dzień dzisiejszy z tej formy pomocy częściej korzystają kobiety - to przecież takie „babskie” rozmawiać o swoich trudnościach, opowiadać o swoich uczuciach, czy rozterkach.
Z przymrużeniem oka stwierdzam, odwołując się do Freuda - to my kobiety cierpimy na histerię, którą charakteryzuje płaczliwość, emocjonalność, nieuzasadniony lęk. W związku z tym to my powinnyśmy szukać pomocy u psychoterapeutów. Skrajnie mówiąc to typowo kobiece „histeryzować”, „użalać się nad sobą”, szukać wsparcia w kontaktach z innymi ludźmi. Kobiety jak się spotykają i rozmawiają np. o jakimś problemie to od współrozmówczyni usłyszą „to trudne i jak się z tym czujesz?”. Z kolei gdy mężczyźni spotykają się ze sobą i rozmawiają o problemach, to można usłyszeć „co chcesz z tym zrobić?” (zadaniowe podejście do problemów) i niestety często kończy się to spotkaniem przy alkoholu.
Stereotyp mężczyzny
Bo jak mężczyźnie dzieje się źle (przeżywanie trudności), to najłatwiej stłumić niepożądane uczucia, jak smutek, tęsknota, lęk, żal, krzywdę za pomocą alkoholu. Oczywiście żadnego problemu to nie rozwiązuje. To jest niemęskie rozmawiać o problemach, niemęskie jest przyznawać się, że ma się kłopoty, czy że nie radzi sobie z trudnościami, problemami w życiu. A ja się pytam dlaczego?
Bo mężczyzna musi być twardy, niezależny, zaradny, musi utrzymać rodzinę, być „głową rodziny”, musi być silny, nie wolno mu płakać, okazywać słabości, bo co na takie zachowanie powiedzą inni, a szczególnie żona, partnerka? To wstyd. Przyznać się, że czasem jest trudno i nie radzi się sobie. To oczywiście stereotypowe, kulturowe postrzeganie mężczyzny. Prawdziwego mężczyzny! Twardziela.
Wychowanie a zachowanie
Mężczyźni od małego słyszą: nie becz, nie mazgaj się, chłopcy nie płaczą, nie bądź jak baba, musisz być silny, musisz walczyć. A chłopcy są przecież tak samo emocjonalni jak dziewczynki, z tym, że dziewczynkom wolno okazywać uczucia. Jak dziewczynce stanie się krzywda i się popłacze, to tata pogłaszcze po głowie i przytuli. A od pewnego momentu chłopcy okazujący uczucia miękkie, to słyszą: nie becz. I szybko uczą się, że uczuć nie wolno pokazywać, bo to niemęskie. W trakcie dorastania od swojego otoczenia dostają informację, jaki jest prawdziwy mężczyzna i jak powinien się zachowywać. I tutaj pojawiają się trudności, ponieważ chłopcy, później mężczyźni, przeżywają smutek, żal, cierpienie, strach, lęk, tylko nie wolno im tego okazywać. Uczucia te są więc tłumione bądź zamieniane na uczucie u chłopców akceptowane, a więc na złość. Jeżeli jeden uderzy drugiego, to jak nie oddać? Powiedzieć, że jest przykro i że to bolało? W żadnym wypadku.
Zobacz również:
Konflikt wewnętrzny
Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, iż wielu mężczyzn trafiających na terapię ma konflikt wewnętrzny pomiędzy tym jakimi są, a tym jakimi powinni być, jako prawdziwi mężczyźni. Wiąże się to właśnie ze społecznymi oczekiwaniami co do ich zachowań (które mają mocno zinternalizowane), a tym czego naprawdę chcą. Bardzo często jestem świadkiem, jak mężczyźni boją się, przeżywają lęk, smucą się i jednocześnie podkreślają, że nie mogą tego pokazać w codziennym życiu. Bo to niemęskie. Dając klientom akceptację dla ich lęków, obaw, widzę, jaką przynosi im to ulgę. Uczucia „miękkie” są w porządku i mamy prawo je przeżywać, bez względu na płeć. Okazywanie uczuć jest przecież naszą siłą, a nie słabością. Warto pamiętać, że zupełnie czym innym jest czuć czasami strach, a zupełnie czym innym kiedy ten strach zaczyna rządzić naszym życiem.
Emocjonalna dojrzałość
Na tym polega emocjonalna dojrzałość - na akceptacji uczuć delikatnych, miękkich, wrażliwych, przy jednoczesnym dawaniu sobie wsparcia. Radzenie sobie w dorosły sposób, a nie poprzez unikanie, bądź udawanie, że czegoś nie ma. A żeby móc sobie w ten sposób radzić, trzeba swoje „słabości” (a więc wszystko to co kruche w nas i delikatne) zaakceptować. Nikt nie mówi, że panowie mają teraz porzucić swoją siłę, zaradność, odpowiedzialność. My kobiety wiemy, że tacy jesteście. Ale jednocześnie wiemy, że jesteście także wrażliwi, że się czasami boicie, że czasem chce wam się płakać, że czasem nie wiecie co zrobić.
Skrywanie uczuć a trudności w związku
W trakcie terapii często okazuje się, że żony czy partnerki moich pacjentów widzą, co oni przeżywają, że czasem jest im smutno, przykro, ale nie mogą z kolei zrozumieć, czemu mężczyźni tego nie mówią, czy nie okazują? Czemu jak jest im źle, po prostu nie powiedzą, tylko idą na piwo, albo jadą na ryby? Mówienie o uczuciach zbliża ludzi do siebie, w związkach małżeńskich pogłębia bliskość, intymność, poczucie bezpieczeństwa, zrozumienia. Wiele małżeństw popada w kryzysy, głównie dlatego, że nie rozmawiają ze sobą. Wiem, że jest to bardzo ogólne stwierdzenie, ale przecież szczerość jest podstawą udanego związku.
Szczególnie trudno może być o nią w kontekście zmian społecznych, gdzie zupełnie innego znaczenia nabrał zwrot „głowa rodziny”. Co to w ogóle oznacza w czasach, gdzie związki są partnerskie i mężczyźni przestali być jedynymi żywicielami rodziny. Ta zmiana, realna zmiana funkcjonowania związków jest dla mężczyzn trudna. Bo jednak byliśmy wychowywani w czasach, gdy o partnerstwie nie wiele się mówiło, bądź w ogóle. „Głowa rodziny” może mieć czasami kryzys, może sobie nie radzić, może być słaba i myślę, że wielu mężczyznom trudno w to uwierzyć.
Nowy mężczyzna - prawdziwy mężczyzna
Mężczyźni mają prawo się bać. Mają prawo być smutni. Mają prawo nie radzić sobie z trudnościami i szukać pomocy. Myślenie, że tak nie jest, siedzi tylko (aż) w męskich głowach i sposobie myślenia. Nie będą mniej męscy dlatego, że czasem się do tego przyznają, a wręcz przeciwnie - staną się bardziej spójni, okaże się, że nie są twardzielami bez uczuć. Nie będą uważani za mięczaków. Siłą jest umiejętność nazywania uczuć, okazywania ich. Celowo używam określenia umiejętność, bo jest to coś, czego można się nauczyć. Mam na myśli nazywanie uczuć, bo wiem, że panowie też bardzo często mają z tym problem. A przecież męskie światy wewnętrzne są tak samo bogate emocjonalnie jak kobiece. Tylko nam kobietom wolno to pokazywać, okazywać czy o tym mówić.
I wiecie co panowie? Wam też WOLNO. Nie musicie udawać kogoś kim nie jesteście.
***
Autor: Anna Karny,
Polana Ośrodek Terapii Uzależnień.
Komentarze do: Mężczyzna u psychoterapeuty