Szukaj

Aby liczyć, trzeba umieć mówić

Bez możliwości nazwania czegoś tak prostego, jak cyfry, człowiek jest niezdolny do wyobrażenia sobie dokładnych ilości wyższych niż cyfra 3.  Kalkulacja mentalna nie jest więc wrodzona, mówią naukowcy, ale ułatwia ją użycie języka, który pozwala zdefiniować liczby. Możemy więc być asem pod względem językowym, a jednocześnie być godnymi pożałowania w dziedzinie matematyki, ale odwrotna sytuacja wydaje się dużo mniej prawdopodobna, według badania, które ukazało się w przeglądzie The Proceedings of the National Academy of Sciences.



W rzeczywistości, znajomość słów, albo przynajmniej znaków, wydaje się niezbędna do mentalnej reprezentacji nawet cyfr. Zresztą, zostało to już mniej więcej wykazne siedem lat temu w doświadczeniu przeprowadzonym na małym plemieniu w Brazylii.

W głębi lasów amazońskich, lud Pirahãs, który nie posiada słów służących do opisywania przybliżonych wartości, okazał się bardzo wyraźnie niezdolny do wykonania ćwiczeń rachunkowych, ocenionych jako bardzo łatwe do wykonania dla dzieci ze szkoły podstawowej, przyzwyczajonych do cyfr. Jednakże, konkluzje z tego doświadczenia pozostają dość niejasne.

Cyfry: wrodzone czy nabyte?

Ponieważ od bardzo dawna dwie teorie ze sobą walczą. Pierwsza z nich sugeruje, że to mowa kształuje reprezentacje mentalne. A więc, kultura pozbawiona słów określających liczby, jest niezdolna do reprezentacji dokładnych wartości. Druga teoria z kolei twierdzi na odwrót: mózg ludzki w sposób wrodzony zna cyfry, a więc słowa, które je określają, pojawiają się w sposób naturalny w języku.

Ale porównanie dwórch różnych kultur, czyli plemienia pozbawionego systemu liczenia oraz naszej, która taki system posiada, sprawia, że wyizolowanie efektu samej tylko mowy na reprezentację cyfr jest trudne, ponieważ te populacje różnią się także w wielu innych rzeczach, nie tylko w języku.


Pieniądz jest przede wszystkim elementem kultury, który wymaga reprezentacji różnych wartości w stosunku do innych wartości. A plemiona z lasów amazońskich pieniędzy nie używają.


Głuchy i bez języka

Jednakże, aby w końcu zdefiniować wnioski na temat roli języka w reprezenacji cyfr, naukowcy z Uniwersytetu w Chicago postanowili spróbować przestudiować jednostki należące do kultury, gdzie pieniądz, a więc także cyfry i liczby, to część codzienności, ale jednostki, które nie mają możliwości komunikacji językowej.

Osoby odpowiadające tym kryteriom zostały znalezione w Ameryce Centralnej, w Nikaragui. Były to osoby niesłyszące, które nigdy nie nauczył się oficjalnego języka znaków, ani języka mówionego, ani języka pisanego. Aby się komunikować z innymi, nie mają one innego wyboru jak tylko używanie języka unikatowego i personalnego, rozwiniętego przez każdą z nich według swojej własnej wyobraźni (homesign).

Poddane testom reprezentacji cyfr, osoby te zostały porównane z jednostkami posiadającymi język (ludzie słyszący, albo głusi, którzy posługują się językiem znaków).

Wartość pieniądza

Badacze stwierdzili z zaskoczeniem, iż osoby pozbawione języka, bardzo często się mylą, jeśli chodzi o liczby wyższe niż 3. Niekoniecznie mają zdolność do pokazania liczby palców odpowiadającej danej liczbie, ani do skojarzenia dwóch grup, w których liczba przedmiotów jest identyczna.

Jednakże, nie okazują one żadnych trudności, jeśli chodzi o oszacowanie wartości banknotów albo monet, jednych w stosunku do drugich, które mają kolory i kształty łatwe do rozpoznania. Dlatego też stwierdzono, że osoby pozbawione konwencjonalnego języka nie rozwijają spontanicznie dokładnej reprezentacji wielkich liczb, nawet jeśli zostały zintegrowane ze społeczeństwem, które takich liczb używa.

Komentarze do: Aby liczyć, trzeba umieć mówić

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz