Szukaj

Wskaźnik masy ciała BMI jest przestarzałym wskaźnikiem otyłości

Podziel się
Komentarze0

Ale lekarze będą się jeszcze bardzo długo nim posługiwać, niestety... Kilka dodatkowych kilogramów może przedłużyć naszą spodziewaną długość życia. Tak przynajmniej powtarza nam do znudzenia prasa amerykańska od czasów ukazania się ostatniego badania, opublikowanego w przeglądzie Obesity, które potwierdzało poprzednie badnia ustalające korelację między lekką nadwagą i większą długowiecznością.


Aktualna polemika na temat sposobu, w jaki jest mierzona otyłość, bardzo się więc ożywiła. Polemika, w centrum której znajduje się wskaźnik masy ciała BMI, formuła matematyczna bardzo prosta (nasza waga w kilogramach dzielona przez nasz wzrost w metrach do kwadratu), który zmonopolizował praktycznie wszystkie statystyki dotyczące otyłości, i to już od dziesięcioleci.

Pewna liczba naukowców uważa dziś w rzeczywistości, iż chodzi tutaj o pomiar toporny i redukcyjny, który fałszuje wyniki badań na temat zdrowia publicznego. Jego krytycy od kilku lat zwracają uwagę na fakt, iż wskaźnik BMI jest niezdolny od rozróżnienia tkanki tłuszczowej od tkanki nietłuszczowej. Osoby dobrze umięśnione, na przykład, są więc również w ten sposób mylnie klasyfikowane jako osoby z nadwagą albo osoby otyłe. Wskaźnik BMI nie mówi więc nic o rozłożeniu tkanki tłuszczowej, czyli o kryterium, które jest jednak podstawowe, jeśli chodzi o ryzyko dla zdrowia. W końcu, daje on granicom między różnymi kategoriami (szczupłość, normalność, nadwaga, otyłość), nieusprawiedliwione matematyczne poręczenie. A więc, jak to się stało, że wskaźnik równie niepewny może aż do tego stopnia wszystkim dyrygować?

Wskaźnik pomiaru „przeciętnego człowieka”


To właśnie wielki belgijski uczony Adolphe Quetelet opracował tę formułę w 1832 roku, kiedy próbował zdefiniować „przeciętnego człowieka”, zarówno jeśli chodzi o średnią siłę mięśni, jak również o średni wiek zawierania małżeństwa. Jego projekt nie dotyczył więc w ogóle otyłości ani chorób, które są z nią związane. Ambicją formuły Adolphe’a Queteleta było więc opisanie jedynie związku wagi ze wzrostem dorosłej populacji. Adolphe Quetelet stwierdził, opierając się na statystykach odnoszących się do kilku setek jego rodaków, że waga nie była bezpośrednio proporcjonalna do wzrostu jednostki (jednostki, których wzrost był wyższy o 10% od średniej, nie ważyły średnio o 10% więcej niż przeciętna), ale że zmieniała się ona proporcjonalnie do ich wzrostu podniesionego do kwadratu (jednostki, których wzrost był wyższy niż 10% od przeciętnej, ważyły średnio o 21% więcej niż przeciętna).

Społeczność medyczna zainteresowała się równaniem Adolphe’a Queteleta dopiero po jego śmierci. Lekarze podejrzewali conajmniej od XVIII wieku, że otyłość ma negatywny wpływ na zdrowie, bez żadnego wtedy jeszcze dowodu naukowego na to. Pierwsze badania na szeroką skalę, przeprowadzone na temat związków otyłości i zdrowia, zaczęto przeprowadzać dopiero na początku XX wieku, kiedy to firmy ubezpieczeniowe zaczęły porównywać wzrost i wagę ubezpieczonych u nich osób, aby wykazać, że ludzie z „nadwagą” mają tendencję do wcześniejszego umierania niż ci, którzy mieli wagę „idealną”.

Badania aktuarialne oraz medyczne, przeprowadzone później, wykazały zresztą, że jednostki otyłe był również bardziej podatne na pojawienie się cukrzycy, na nadciśnienie tętnicze oraz na choroby serca i układu krążenia. Na początku 1900 roku, założono, że te choroby wynikały z nadmiaru tkanki tłuszczowej, a lekarze używali już praktycznie równania między wagą i wzrostem danej jednostki, jako niebezpośredniego sposobu przekalkulowania nadmiaru tkanki tłuszczowej u tej jednostki. Dane mogłyby się bowiem opierać na bardziej bezpośrednich pomiarach otyłości - zrealizowanych przy pomocy urządzeń do pomiaru tkanki tłuszczowej albo wag hydrostatycznych – które można by porównać ze statystykami długowieczności, ale jest o wiele trudniej zebrać tego typu informacje niż te, dotyczące wzrostu, wagi oraz płci populacji.


W poszukiwaniu pomiaru dla ubezpieczycieli


Tablice długowieczności towarzystw ubezpieczeniowych pozwalają nam wyrobić sobie dokładne zdanie o korelacji między danymi fizycznymi a długowiecznością. Ale badacze w dziedzinie medycyny potrzebowali standardowego sposobu pomiaru otyłości, który pozwoliłby im badać konsekwencje dla zdrowia różnych stadiów otyłości w danej populacji. Przez dziesiątki lat jednakże lekarzom nie udało się osiągnąć zgody co do wskaźnika, niektórzy bowiem dzielili wagę przez wzrost, inni z kolei dzielili wagę przez wzrost do sześcianu.

Było tak aż do 1972 roku, kiedy to pewien profesor fizjologii, który przeprowadzał badania nad otyłością, opublikował, pod tytułem Indices of Relative Weight and Obesity, rezultaty pewnego badania, które odnosiło się do ponad 7 400 mężczyzn w siedmiu różnych krajach. Profesor ten nazywał się Ancel Keys i zastosował dla każdego zupełnie inne równania oparte na wzroście i wadze, a potem porównał otrzymane rezultaty ze wskaźnikiem tkanki tłuszczowej obliczonym w sposób bardziej bezpośredni. I to właśnie tutaj formuła belgijskiego uczonego, Adolphe’a Queteleta (waga dzielona przez wzrost podniesiony do kwadratu), okazała się najlepsza. Profesor Keys przechrzcił ją więc na „wskaźnik masy ciała”.

Formuła ta szybko została przejęta przez naukowców, którzy opierali się do tej pory na pomiarach wolniejszych i bardziej kosztownych tkanki tłuszczowej, albo na wielkich kategoriach stosowanych przez firmy ubezpieczeniowe (szczupłość, waga normalna, nadwaga). Niskie koszty i szybkość zastosowania wskaźnika masy ciała pozwoliła naukowcom podjąć badania odnoszące się do danych dotyczących setki tysięcy ludzi przez dziesiątki lat.

Niepotrzebne rozpropagowanie

Jednakże, popularność wskaźnika masy ciała BMI stopniowo rozszerzyła się z epidemiologii, gdzie był on stosowany w ramach badań nad zdrowiem populacji, do medycyny, gdzie stał się on szybkim sposobem na ocenę tkanki tłuszczowej pacjentów. W 1985 roku, amerykański NIH (National Institutes of Health, Narodowy Instytut Zdrowia), definiował otyłość w odniesieniu do wskaźnika BMI, pod pretekstem, iż oficjalny wskaźnik pozwalał lekarzom łatwiej ostrzegać pacjentów przed ryzykiem związanym z otyłością. Poziom otyłości został początkowo ustalony na 85 centyl dla każdej płci, czyli na wskaźnik 27,8 dla mężczyzn oraz 27,3 dla kobiet. Cyfry te są teraz bliższe w Stanach Zjednoczonych 50 centylowi.


W 1998 roku jednakże, amerykański Narodowy Instytut Zdrowia zdecydował się zastosować ten sam wskaźnik dla kobiet i dla mężczyzn, mimo że związek między wskaźnikiem BMI oraz wskaźnikiem tkanki tłuszczowej zmienia się wraz z płcią. Nowa kategoria, „nadwaga”, także została dorzucona. Te nowe liczby (25 dla nadwagi, 30 dla otyłości), były przede wszystkim zaookrąglone i łatwiejsze do zapamiętania, zarówno dla lekarzy, jak i dla pacjentów.

Profesor Keys nigdy nie brał pod uwagę takiego zastosowania wskaźnika BMI. Jego artykuł nawet ostrzegał przed zastosowaniem wskaźnika BMI w diagnozach medycznych, ponieważ nie obejmował on takich zmiennych jak płeć albo wiek pacjentów, które mogły znacząco zmienić jego interpretację. Jedną rzeczą jest, mówił Keys, ocenianie średniego procenta tkanki tłuszczowej licznej grupy jednostek o różnej budowie, a inną rzeczą jest przyklejanie liczby i etykietki do danej osoby, bez brania pod uwagę jej charakterystycznych cech personalnych.

Czemu służy wskaźnik BMI?

Obawy profesora Keysa są coraz bardziej powszechne w świecie medycyny: otóż, wskaźnik masy ciała BMI nie ma sensu na poziomie indywidualnym. Czy należy się niepokoić? Pewna liczba badaczy rozważa, iż wady BMI, jako indywidualnego pomiaru, nie mają żadnych realnych konsekwecji w sytuacji, kiedy dobry lekarz jest w stanie rozpoznać pacjentów, którzy przekraczają normy, oraz, co za tym idzie, konsekwentnie dostosować swoją diagnozę. Ale możemy tutaj sobie postawić następujące pytanie: jeśli lekarze mogą lepiej określić modelową wagę swoich pacjentów niż sam wskaźnik BMI, to do czego on tak naprawdę służy?

W rzeczywistości, wszyscy specjaliści od spraw zdrowia, niezależnie jakie by nie były ich kwalifikacje, mają tendencję do coraz częstszego stosowania wskaźnika masy BMI, aby uzasadnić swoje zalecenia dotyczące higieny życia. Każdy może zresztą obliczyć swój wskaźnik BMI on line – wliczając w to nawet amerykański Narodowy Instytut Zdrowia – bez żadnej kontroli medycznej. Błąd interpretacyjny może w konsekwencji skutkować fałszywym obrazem siebie u osób cieszących się dobrym zdrowiem oraz popchnąć je w kierunku niepotrzebnej diety. I na odwrót – osoby cierpiące na nadmiar tkanki tłuszczowej mogą mieć fałszywe wrażenie, iż mają dobre zdrowie, właśnie z powodu źle zinterpretowanego wskaźnika masy ciała BMI.

Ostatni artykuł przeglądu amerykańskiego Circulation, krytykujący wskaźnik masy ciała BMI, sugeruje, że brak precyzji tego wskaźnika oraz jego kryteria łatwe do zapamiętania, grożą zafałszowaniem badań epidemiologicznych na wielką skalę. Nie wiemy z całą pewnością ile osób zostało błędnie sklasyfikowanych przez wskaźnik masy ciała BMI, ale wiele badań sugeruje, że poziom błędu jest wysoki, szczególnie dla niektórych przedziałów wiekowych oraz mniejszości etnicznych, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Nie jest możliwym dowiedzenie się, o które badania chodzi i w jakim sensie mogły one zostać zafałszowane.

Wiarygodne alternatywy, ale mało stosowane


Nasze utrzymujące się uzależnienie od wskaźnika masy ciała BMI jest tym bardziej godne pożałowania, iż istnieją w rzeczywistości wiarygodne alternatywy. Pomiar obwodu talii jednostki jest na przykład o wiele lepszym wskaźnikiem jej tkanki tłuszczowej i idącego za nią ryzyka niż wskaźnik BMI. A fakt opasania się metrem krawieckim wokół talii nie kosztuje zresztą więcej niż wchodzenie na wagę i stawanie pod miarką. To dlatego właśnie amerykańskie stowarzyszenia American Society for Nutrition, American Diabetes Association oraz inne wielkie towarzystwa medyczne w Stanach Zjednoczonych zachęcają zresztą do pomiaru obwodu talii dodatkowo, albo zamiast indeksu BMI.

Jednakże, z bólem stwierdzamy, iż niewielu lekarzy przestrzega narazie tych zaleceń. Można by powiedzieć, że pomiar obwodu talii wymaga trochę więcej czasu i kwalifikacji niż odnotowanie wskaźnika BMI, a także, iż brakuje oficjalnych norm ewaluacji, które są przecież tak praktyczne... Fakt, iż lekarze poddają się w obliczu takich niewielkich niedogodności pokazuje dobrze, iż będzie bardzo ciężko zdetronować równanie belgijskiego uczonego Queteleta. Wskaźnik masy ciała BMI jest ekonomiczny i praktyczny, w dodatku dobrze się już zadomowił w społecznej świadomości. Podsumowując, przyszłość indeksu BMI jest pewna mimo – i dzięki – jego wad.

Komentarze do: Wskaźnik masy ciała BMI jest przestarzałym wskaźnikiem otyłości

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz