Szukaj

Dlaczego neurolodzy powinni uważać wyciągając wnioski na podstawie pojedynczych pacjentów

Podziel się
Komentarze0

Nasze bieżące zrozumienie działania mózgu często zasadza się na obserwacjach anomalii u poszczególnych pacjentów. Żelazny pręt, który przebił głowę pacjenta o nazwisku Phineas Gage sprawił, że niegdyś emocjonalnie zrównoważony mężczyzna, brygadzista kolejowy, stał się impulsywny i arogancki. Ale dało to pewne podpowiedzi naukowcom na temat roli płatów czołowych mózgu dla samokontroli. Chirurg, który usunął hipokamp z mózgu Henry’ego Molaison, cierpiącego na epilepsję, otworzył nową linię badań w dziedzinie pamięci.



Aczkolwiek, w dalszym ciągu konkluzje na temat procesów umysłowych, wyciągane na podstawie badań na pojedynczych pacjentach, oznaczają ryzyko. Neurolodzy nie mogą bowiem odtwarzać na innych pacjentach tego, co odnaleźli inni badacze u pacjentów neurologiczne poszkodowanych, poprzez usunięcie płata czołowego albo hipokampu.

Oznacza to, że to, co uważamy, że się nauczyliśmy z badań przeprowadzonych w dwóch wyżej opisanych przypadkach, może oznaczać znacznie mniej, niż nam się wydaje. Ostrzegawcza lekcja na temat pojedynczego przypadku w neurologii została przedstawiona w naukowym Neuropsychologia. Za artykułem tym stoi Marc Himmelbach oraz jego dwaj koledzy z instytutu Hertie-Institute for Clinical Brain Research, który jest częścią uniwersytetu Eberhard Karls University w Tübingen, Niemczech.

Zespół ten przyjrzał się ponownie bardzo dobrze znanemu przypadkowi D.F. Za tym skrótem kryje się kobieta, która ucierpiała z powodu uszkodzenia mózgu ponad 20 lat temu w wyniku zaczadzenia. W rezultacie, nie była ona w stanie rozpoznawać codziennych przedmiotów, co jest przypadłością nazywaną wizualną agnozją. Aczkolwiek, w dalszym ciągu była ona w stanie wziąć te przemioty do ręki. Z tego też względu D.F. zapisała się na stałe w annałach neurologii.

Zaobserwowana różnica między rozpoznaniem a kontrolą funkcji motorycznych jest bazą tego, co nazywane jest przez naukowców „dysocjacją akcja-percepcja”. Ta separacja przetwarzania wzrokowego może wyjaśniać dlaczego, na przykład, nawet jeśli nie widzimy jak piłka zwalnia, to nasz system kontroli motoryki w dalszym ciągu odpowiada tak, iż możemy piłkę schwytać.


A w przypadku D.F., chodzi o to, że po tym, jak jej kora wzrokowa (mieszcząca się z tyłu głowy) otrzymuje impuls z oczu, wydaje się wysyłać fałszywy sygnał do płatów czołowych po obydwu stronach mózgu. A to skutkuje brakiem rozpoznania przedmiotu.

Natomiast, drugi sygnał zdaje się podróżować nieuszkodzony z kory wzrokowej do płata ciemieniowego na czubku głowy, pozwalając schwytać pożądany przedmiot.


Marc Himmelbach oraz jego koledzy przeprowadzili eksperyment, gromadząc 20 kobiet i poddając je tym samym testom, które poddano D.F. Następnie, porównali te wyniki z nowych doświadczeń z wynikami oryginalnych badań D.F., i odkryli, że kobieta generalnie była „upośledzona”, nie tylko pod kątem rozpoznania. Jej funkcje motoryczne również nie były takie jak trzeba.

Odkrycia te zaburzają teorię, iż obydwie te ścieżki funkcjonują oddzielnie, a także sugerują, że może być ścieżki te na siebie się nakładają. Problem jest to, że główny motyw teorii zbudowanej na przypadku D.F., to znaczy akcja vs. dysocjacja percepcji, jest tak prosty i oczywisty, że można go łatwo przekazać niewyspecjalizowanej opinii publicznej.

Inny słynny pojedynczy przypadek również doczekał się powtórnego badania. Henry Molaison, określany skrótem HM, nie był w stanie gromadzić nowych wspomnień, czy też nie mógł zapamiętać przestrzennego układu budynku, ale był w stanie uczyć się nowych rzeczy.

Marc Himmelbach pokazał, że ponowna ocena upośledzenia tego pacjenta wykazała, że był on w stanie jednak zapamiętać rozkład domu, w którym żył, a to oznacza, że miał jakąś postać przestrzennej pamięci. Miał on problemy jednak, kiedy musiał nauczyć się czegoś nowego w ograniczonym czasie i z ograniczoną ilością powtórzeń.

Był on jednak lepszy za każdym razem, kiedy mógł uczyć się tej samej rzeczy w kółko, przez dłuższy czas, wyjaśnia Marc Himmelbach. I podobnie Phineas Gage – jego aspołeczność podobno z czasem się zmniejszyła, choć nigdy nie został on odpowiednio przebadany w tym kierunku. W każdym przypadku, wyniki prawdopodobnie nie był tak oczywisty, jak sugerują to podręczniki.

Głównym problemem badań opartych na jednym przypadku jest to, że selektywne dane oraz uproszczenia fałszują wyniki, mówi Marc Himmelbach.

Generalnie, jest to problemem wszystkich technik badań, ale w tym przypadku, niezależne odtworzenie oryginalnych odkryć jest wyjątkowo kłopotliwa, ponieważ jest to bardzo mało prawdopodobne, że kolejna niezależna grupa badawcza dostanie dostęp do kolejnego pojedynczego przypadku z takimi samymi bądź mniej więcej takimi samymi cechami charakterystycznymi,
podsumowuje na koniec naukowiec.

Komentarze do: Dlaczego neurolodzy powinni uważać wyciągając wnioski na podstawie pojedynczych pacjentów

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz