Szukaj

Kiła znowu groźna

Podziel się
Komentarze0

Drastycznie wzrasta liczba chorób zakaźnych, którymi zarażamy się przez kontakty seksualne - alarmują lekarze. Tylko w Warszawie stwierdzono w ubiegłym roku blisko tysiąc przypadków zakażeń chorobami wenerycznymi. Dane Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową w Warszawie nie napawają optymizmem. W ubiegłym roku odnotowano w Polsce ponad tysiąc przypadków kiły, z czego w Warszawie i na Mazowszu aż 283. Liczba zachorowań w skali kraju wzrosła o ponad 15 procent.



Chorych jest dużo więcej

- Liczba zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową jest zaniżona, bo nie wszyscy lekarze, szczególnie prowadzący prywatne praktyki, je zgłaszają - mówi "Życiu Warszawy" prof. Sławomir Majewski, kierownik Kliniki Dermatologii i Wenerologii Akademii Medycznej w Warszawie.

- W stolicy i na Mazowszu mamy tak dużą liczbę zgłoszeń ze względu na nasze Centrum. W innych dużych miastach zachorowalność jest równie wysoka, ale nie ma jej w oficjalnych statystykach - dodaje. Najczęściej atakują nas choroby wirusowe, tj. nierzeżączkowe zakażenia cewki moczowej i narządu rodnego (1481 przypadków), kłykciny kończyste (956) i opryszczka genitalna (296). Niepokojąco wysoka jest również liczba zachorowań na choroby bakteryjne: kiłę i rzeżączkę.

- Wśród chorych zdecydowanie przeważają mężczyźni - przyznaje dr Iwona Rudnicka z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową. - Wysoka jest również liczba dzieci z kiłą wrodzoną. W ubiegłym roku odnotowaliśmy około stu przypadków kiły u ciężarnych kobiet. W wyniku tego mieliśmy aż 19 noworodków z kiłą wrodzoną - mówi dr Rudnicka. - To najgorszy wynik w Europie - dodaje prof. Majewski.

Lekarze przyznają, że coraz częściej pacjenci z kiłą czy rzeżączką są również zakażeni wirusem HIV. - Obniża się również wiek chorujących. Mamy coraz więcej pacjentów w wieku gimnazjalnym - przyznaje prof. Sławomir Majewski.

Na wzrost liczby zachorowań wpływa również leczenie wyłącznie tych, którzy zgłaszają się do lekarza.


- Pacjenci nie ujawniają personaliów swoich partnerów seksualnych i często nie informują ich o konieczności zgłoszenia się do lekarza. W ten sposób choroby są przenoszone dalej - tłumaczy prof. Majewski.

Brakuje pieniędzy

Specjaliści twierdzą, że tak duża liczba zachorowań na choroby weneryczne jest wynikiem niedostatecznej profilaktyki i ograniczonego dostępu do leczenia. - Jeśli sytuacja się nie zmieni, to w bieżącym roku liczba chorych na pewno wzrośnie - ostrzegają.

Ostatnie materiały informacyjne o chorobach przenoszonych drogą płciową dla pacjentów ukazały się w Polsce ponad siedem lat temu. - Na wszystko brakuje funduszy. Obecnie tylko ubezpieczeni mają dostęp do bezpłatnego diagnozowania tych chorób. A to błąd, bo mamy do czynienia z chorobami zakaźnymi - przypomina prof. Majewski.


Ludzie są nieświadomi zagrożeń

Z dr. Andrzejem Kamińskim, specjalistą dermatologiem i wenerologiem, rozmawia Bartosz Kwiatek

Lekarze mówią o drastycznym wzroście zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową. Tymczasem oficjalne statystyki pokazują wzrost tylko o kilkadziesiąt przypadków.

Te dane są mocno zaniżone. Faktyczna liczba zachorowań może być nawet trzykrotnie wyższa. Większość przypadków nie trafia bowiem do statystyk, bo nie zgłaszają ich lekarze. Pacjenci starając się ukryć swoją chorobę, wybierają leczenie w prywatnych gabinetach. Te z kolei nie przesyłają nikomu danych o tych schorzeniach.

Czym spowodowany jest wzrost zakażeń chorobami wenerycznymi?

Na pewno otwarciem granic. Nie ukrywajmy, że większość chorób przychodzi do nas zza wschodniej granicy. Sam mam pacjentów, którzy po powrocie z delegacji na Wschód zgłaszają się do mnie z takim problemem. Ludzie mają również coraz więcej partnerów seksualnych, nie stosują zabezpieczeń i są nieświadomi zagrożeń. Obniża się też wiek inicjacji seksualnej i na choroby weneryczne zapadają coraz młodsi pacjenci. Zdarza się, że zgłaszają się np. z kiłą, a po badaniach okazuje się, że zakażeni są również wirusem HIV. Proszę pamiętać, że drogą płciową możemy zarazić się kilkoma chorobami jednocześnie.

Jak możemy się chronić przed chorobami wenerycznymi?

Przede wszystkim należy edukować społeczeństwo. Ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożeń, jakie niosą za sobą ryzykowne zachowania seksualne. Wprawdzie tzw. bezpieczny seks nie daje nam pewności, że będziemy zdrowi, ale w znacznym stopniu zmniejsza ryzyko zarażenia się.Problemem jest również brak higieny. Niestety, znaczenie wenerologii jako dziedziny medycyny zostało niesłusznie zmarginalizowane. Efekty są widoczne nawet przy tych zaniżonych statystykach. Dopóki się to nie zmieni, wzrost zachorowań na choroby weneryczne nie powinien nikogo dziwić. Powinien natomiast dawać dużo do myślenia. ("Życie Warszawy")

Komentarze do: Kiła znowu groźna

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz