Szukaj

Człowiek wstał, aby gonić swoje ofiary?

Podziel się
Komentarze0

Bardziej jesteśmy stworzeni do biegania niż do chodzenia. Bardziej mamy być zdolni do zabijania nawet najszybszych zwierząt, na odległość. Aby sprawdzić tę teorię, wysuwaną przez biologów ewolucyjnych, grupa biegaczy nawet udała się w pościg za antylopami poprzez płaszczyzny w Nowym Meksyku.


A wybrana ofiara, antylopa widłoroga, albo po prostu widłoróg, jest nazywany „szybką kozą” nie bez przyczyny.

Lekkie ciało, długie cienkie nogi, parzyste kopyta przyozdobione poduszeczkami – ten czworonóg jest stworzony do biegania i osiąga nawet 100km/h. Ale Andrew Musuva wydawał się bardzo pewny siebie – ten czterdziestoletni maratończyk, pochodzący z Kenii, już uczestniczył w tego rodzaju wyzwaniach.

2 miliony lat doświadczenia

Jak uważa Dennis M. Bramble i Daniel E. Lieberman, autorzy dzieła Endurance running and the evolution of Homo, Kenijczyk za sobą ma o wiele więcej, niż tylko doświadczenie: dwa miliony lat ewolucji.

Podczas gdy główne badania w dziedzinie ewolucji traktujące o dwunożności u ludzi uważają możliwość chodzenia za determinującą w ewolucji ludzkiej, to inni naukowcy, tacy jak Dennis M. Bramble i Daniel E. Lieberman, na przykład, wysuwają hipotezę jeszcze bardziej kontrowersyjną: nasi przodkowie podnieśli się na dwie nogi nie po to, aby chodzić, ale raczej po to, by uciekać. I aby ścigać swoje ofiary.


Ponieważ, nawet jeśli prawdą jest, że ludzie są złymi sprinterami, to jednakże okazują się świetni na długich dystansach. Dwie długie nogi, związane z wolnymi włóknami mięśniowymi oraz z trzema milionami gruczołów potowych, dają nam przewagę nad większością zwierząt, z wyjątkiem kilku uznanych biegaczy długodystansowych, takich jak koń albo wilk.


Polowanie przez wykończenie

Móc długo biec, i nie cierpieć z powodu gorąca, a nawet się nim posłużyć. W Born to run, w książce poświęconej biegom wytrzymałościowym, Daniel E. Lieberman wyjaśnia, w jaki sposób technika polowania przez „zagonienie na śmierć swojej ofiary” mogła pojawić się u naszych drogich przodków.

Jeśli zbliżasz się na taki dystans, że ofiara może cię zobaczyć, ucieknie. Po dziesięciu albo piętnastu kilometrach biegu, dostanie ona hipotermii i upadnie. Nawet jeśli żadne odkrycia archeologiczne nie wspierają tej hipotezy, to jednakże wiele plemion na całym świecie jest znanych z używania tej techniki. Jedno plemię ciągle ją zresztą praktykuje – lud San z pustyni Kalahari.

Jak opowiada strona Outside Online, teorię tę już wcześniej wypróbował David Carrier, specjalista od ewolucji, oraz jego brat Scott, niedzielny biegacz. Bez sukcesu. Scott Carrier opisuje w swojej książce Runnig After Antelope trudności całego zadania. Antylopy się mieszają, zmieniają pozycje. Nie ma już jednostki, jedynie masa, która się przemieszcza przez pustynię, tak jak kałuża rtęci na szklanym stole. Używają one terenu, aby się od nas oddalić.

Ale, tak się dzieje, kiedy amator bierze się za zadanie dla zawodowców. Albowiem, kiedy dziewięciu maratończyków (pięciu Amerykanów, dwóch Kenijczyków, jeden Koreańczyk i jeden Etiopczyk – którzy jednym tchem połykają konwencjonalne 42 kilometry w 2 godziny i 10 minut, sześć minut do rekordu światowego) oddało się temu zadaniu, sprawa wyglądała zupełnie inaczej. „Najwolniejszy” z nich osiągnął 2h45 minut.

Po 32 kilometrach pościgu, wykończone zwierzę pozwoliło im się do siebie zbliżyć. Dość blisko, żeby mogli je zabić. Tego jednak nie zrobili.

Komentarze do: Człowiek wstał, aby gonić swoje ofiary?

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz