Szukaj

Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)

Odpowiedz w wątku
Viola502
Viola502 26-09-2009 19:56

Tak ja już mam tabex dla niego zrobiłam tak, że ta sąsiadka wzieła połowe i ja więc na testowanie starczy :), jeszcze się nie widzieliśmy bo troszke mieszkamy od siebie, nie wiem jak tu zacząc z przekonaniem bo on niedawno testował plastry nicorret i nie pomogły wczesniej gumy - nie pomogły nie wiem czy uwierzy w sktecznośc tabex a ja myśle jaki hak wymyśleć zeby to zareklamować troszke :)) przez gg tego forum nie prześle bo na pewno zbagatelizuje sprawe :) i nie przeczyta, czekam na moment aż sie zobaczymy. A mam pytanko czy komuś z was po 5 dniu brania tabexsu papierosy smakowały tak samo i chciało się nadal palić???

Magusia
Magusia 26-09-2009 19:56

Kochani moi,jest coraz lepiej...wróciłam z zajęć i najpierw wszystko sobie przeczytałam spokojnie:)) Bardzo się cieszę,że tak się u nas dobrze dzieje....No nie da się pisać,bo Młoda już wisi nade mną:)))) FajNIE 21 dni!!!!
Emi!!! Bardzo Ci dziękuję za to,że pomagasz mi się odkopywać :::) Buziaki dla Was wszystkich za to:)))

lenii
lenii 27-09-2009 16:12

Viola 502 nie rozumiem dlaczego podzieliłyście z sąsiadką opakowanie tabex??!! nie ma miejsca na "testowanie"! alebo się przestaje palić albo nie?? jakie kurcsze testowanie?? aż mnie zbulwersowało... z tym paleniem w pierwszych dniach brania tabec każdy odczuwa to indywidualnie.. ja w 5 dniu nie byłam w stanie odpalić tego świństwa, bo mi smakowały jakbym paliła siano.. kombinuj jak przekonać twojego faceta do tego tylko nie stosuj żadnych szantarzy emocjonalnych bo to nic dobrego nie da...

ale, ale ... weszłam tu żeby się pochwalić, że właśnie dziś mija mi 1 miesiąc fajNIE:D jestem strasznie z tego sumna... chociaż wczoraj byłam na imprezie i przez chwilkę przebiegła mi po głowie myśl, że zapaliłabym sobie, po czym się zreflektowałam i poczułam znowu, że mi śmierdzą te papierosy a że było nakopcone na maxa to musiałąm aż podejść do okna, bo nie mogłam wytrzymać tego smrodu... no i wtedy poczułam wielką ulgę, że mimo alkoholu jestem w stanie zapanować nad tym potworem, którego miałam nadzieje że już dawno zabiłam, a on tam jeszcze skubaniec siedzi... ale nie dam się będę twarda:)


Ze słonecznymi pachnącymi pozdrowieniami:)

Viola502
Viola502 27-09-2009 16:39

Jeśli będzie poprawa po 50 to kupimy jeszcze jedno spokojnie :) jak sie będzie kończyło to apteka nie daleko :) ona tak chciała z początku.

lenii
lenii 28-09-2009 07:48

hmm... no z takim podejściem to nie wróże niczego dobrego... albo się człowiek nastawia że rzuci to świństwo w cholere i faktycznie rzuca, albo, że jak tabletki będą dobre to wtedy może mi się uda i w ostateczności pali dalej.. te tabletki mają pomóc, a nie zdziałać cuda.. nie chce być złą wróżką i wierze że się uda, ale podstawą zaprzestania palenia jest nasz mózg i dojrzałość do decyzji.. jeśli już na początku pojawiają się takie "że jeśli pomoże" to może nie pomóc.. ale mam nadzieję, że mnie zaskoczysz i napiszesz "pomogło:) mój narzeczony nie pali :) i dobrze się z tym czuje" i tego sobie a przede wszystkim tobie Viola502 życzę:)

pozdrawiam pachnąco:)

amre
amre 28-09-2009 08:59

22 dzień bez papierosa a drugi dzień bez Tabexu. Świadomie przestałam brać bo coś złego dzieje się ze mną:-(zawsze byłam trochę wariatka, trochę szaloną, dość łatwo się denerwowałam ale nigdy nie przybierało to takiej formy. Mniej więcej półtora tygodnia temu zauważyłam większą płaczliwość, drażliwość, byle głupstwo powodowało u mnie wielkie nerwy, ale ostatnie dni były straszne.
Słuchajcie, ja nie wiem czy to od Tabexu, ale wcześniej nie miałam czegoś podobnego. Zaczynało się potwornym lękiem, atakiem paniki, dusznością, nie panowałam na d emocjami, wrzeszczałam, krzyczałam. Jednocześnie byłam gdzieś poza tym, jakbym oglądała film ze sobą w roli głównej. Najgorsze, że nie mogłam nad tym zapanować, mąż mnie trzymał mocno bo ja chciałam sobie coś zrobić. Teraz jak o tym piszę to wydaje mi się to cholernie odległe, jakbym pisała o kimś....
Nie jestem wariatką, nie miałam nigdy problemów z psychiką, aż tu nagle coś takiego. Wspólnie z mężem powiązaliśmy to z braniem Tabexu, nic innego naprawdę nie przychodzi mi na myśl.
Dlatego przestałam, nie palę, nie potrzebuję papierosa, wytrzymam. Brałam tabletki 3 tygodnie, myślę, że wystarczy.

Poczekam kilka dni, zobaczę, czy poczuję się lepiej, czy nadal będę miał te schizy, ten paniczny strach.....

Trzymajcie za mnie kciuki, nie chcę zwariować, chcę być normalną kobietą, szczęśliwą mamą i żoną, nie chce zgotować piekła swoim najbliższym.....

amre
amre 28-09-2009 09:05

przeczytałam to co napisałam i pomyślałam ze to co najmniej ckliwe i dziwne ale naprawdę, uwierzcie mi to był koszmar i to nie był jeden atak, to się działo i kluło już kilka dni.

Czy w swoich bliskich widzieliście wrogów którzy chcą was zniszczyć?Czy jak dziecko mówi do Was "kocham Cie mamusiu" To Wy zatykacie uszy i wrzeszczycie "NIEEEEEEE"??

Ja wiem, że to sie czyta strasznie i z pewna dozą zdziwienia i niedowierzenia ale tak było.......

Magusia
Magusia 28-09-2009 10:00

Amre,ja wcale nie jestem zdziwiona tym co napisałaś,nie odebrałam tego jakoś z niedowierzaniem:))Ze mną też nie było zbyt dobrze.....Trudno powiedzieć,czy od Tabexu,czy brak papierosów po ponad 20 latach palenia tak na mnie wpłynął....Wpadłam w straszny dół psychiczny.....ciemność,to chyba najlepsze określenie...Zwlekałam się do pracy,wszystko było jakby poza mną.....irytowała mnie córka,mój facet...wszystko.....sama robiłam sytuacje dymotwórcze....przestałam prawie całkiem tutaj pisać....ale cały czas zaglądałam,co u Was słychać...wtedy z rozpaczą stwierdziłam,że chyba o mnie zapomnieliście...ja wiem,że tak nie było...tutaj jest tak,że Ci niepiszący wcale nie są nieobecni....no ale niebardzo wiadomo co u nich:))wiadoma sprawa.....Miał być aerobik,uśmiech na twarzy....wszystko mi się rozjechało......Ale nie poddałam się,od czwartku jest dużo lepiej.....wychodzę z tych ciemności...28 dni bez faji:)) W środę będzie MIESIĄC!!!!:)) Nie poddałam się!!!Było ciężko,te nastroje,ten smutek.......Tabex noszę w torebce,ale już dawno przestałam go brać......Całuję Was i ściskam:))

ziuta,
ziuta, 28-09-2009 10:28

Amre,
Nie wiem czy to wiązac można z tabexem ale zdecydowanie też odstawiła bym go już,tym bardziej że pamiętam jak bardzo źle znosiłaś tabex , nawet czułam niepokój jak czytałam co się z Tobą dzieje...
Mówisz, że jesteś nerwusem... pisałaś o stresach w pracy... odstawienie papierosów to sama w sobie olbrzymia zmiana dla naszego organizmu również pod względem psychicznym,
Nasza psychika "wariuje" co może powodować wyzwolenie różnych w nas reakcji, to jakby wsadzić kij w mrowisko, wychodzi to co w środku siedziało... dotykamy czasem czułych miejsc...
Już pisałam, że gdy przestałam palić dosłownie jakby mi z oczu łuski spadły, zaczęłam widzieć i czuc lepiej... za zasłoną dymu z papierosa/nałogu mogą skrywać się różne emocje i napięcia, w momencie kiedy jakby nie było, pozbawiasz siebie tej "przykrywki" dojść do głosu mogą różne dziwne rzeczy...
Rzucanie i rzucenia papierosów to dla mnie w pewnym sensie przygoda, która ujawnić może nie jedną prawdę o sobie, odsłania tłumione...
Wcale mnie to nie dziwi i wierzę Ci i zarazem smuci to co piszesz i przeżywasz...
Tu na forum nikt chyba nie zgłaszał aż takich problemów ale to przypomina mi o pewnej znajomej dziewczynie, która przed wieloma laty miała podobnie po odstawieniu papierosów (z którymi była b. silnie związana) bez żadnych wspomagaczy, za pomocą tylko silnej woli, uaktywniła jej się po prostu silna nerwica, którą już miała kiedyś, pomogła jej wizyta u lekarza psychiatry.
Te lęki, ataki paniki itp. zmusiły ją w końcu do zasięgnięcia opinii lekarza psychiatry... nie sugeruję Ci nic złego, nie jesteś na pewno "wariatką" :)...
nie wiesz także na pewno czy to może być reakcja na Tabex..., a może już nigdy się nie powtórzy... wszystko samo samo szczęśliwie minie...
Ale jeżeli tak to Cię niepokoi idź do lekarza chociażby 1-kontaktu lub psychologa jeśli masz opory przed psychiatrą, jeżeli tak to wygląda i tak się męczysz, to takie jest moje zdanie,od takich problemów mamy przecież lekarzy... nie warto się męczyć a im szybciej tym lepiej:)
Nie wiem czy udało mi się dobrze wyrazić to co chciałam, ale i tak trzymam za Ciebie mocno kciuki:):)...

lenii
lenii 28-09-2009 10:31

Amre.. o kurcze zaskoczyłaś mnie przyznam się szczerze, ale dobrze że piszesz.. każdy z nas odstawienie przechodzi indywidualnie i dobrze że odważyłaś się napisać jak ty to przechodzisz, bo wiadomo że nie jest to takie proste, ale nowicjusze mogą zawsze przeanalizować nasze wypowiedzi i nie bać sie swojej reakcji bo wszystko jest do przejścia.. i tobie też się uda.. masz wsparcie w mężu a to wiele daje, jeśli natomiast nie przejdzie ci i jeszcze przez jakiś czas będziesz miała ataki to może zgłoś się do lekarza, napewno jest jakiś sensowny sposób na pokonanie złych wilków.. jesteśmy z Tobą i pisz jak ci idzie:)

Magusia.. no jak ty mogłaś pomyśleć, żeśmy o Tobie zapomnieli... no naprawde.. o nikim nie zapominamy tylko czekamy cierpliwie na wieści... a każdy się odzywa z taką częstotliwością z jaką potrzebuje, może, czy chce:)

ziuta,
ziuta, 28-09-2009 10:35

Magusiu,
jak mogła Ci taka mysśl do głowy przyjść! zapomnieć o Tobie?!
Brawo za te pachnące 28 dni:)
Chyba b. wielu z nas płaci za nie swoją cenę:)...

akwe59
akwe59 28-09-2009 12:04

Witam!!Dziś mi stuknęło 300 dni!!!!! HURRRRRA!!!!!!!FAJNIE!!!! Pozdrawiam wszystkich i nie poddawajcie się ,naprawdę warto!!!!

amre
amre 28-09-2009 13:25

Ziuta, Lenii, wiecie co jest najdziwniejsze? To, że nawet gdy tak mocno telepały mną nerwy, gdy byłam w zupełnej rozsypce to ABSOLUTNIE nie ciągnęło mnie to zapalenia papierosa. Czasami myślę o zapaleniu papierosa ale to w sytuacji kiedy mi się zwyczajnie nudzi, pomyslę o dymku, trwa to krótka chwilkę i ....żyję dalej.

Gdzieś na innej stronie w internecie czytałam, że tabex może powodować sytuacje podobne do mojej, czyli-drażliwość, stany depresyjne może to mnie właśnie spotkało? Przecież na początku właśnie, tak jak pamiętacie, czułam się strasznie. Chyba nikt nie przechodził początku tak jak ja.

Dziś czuję się lepiej, wzięłam dzień urlopu, jestem na kilku persenach, staram się spokojnie oddychać.
Zobaczymy jak to będzie, bo jeśli nie będzie poprawy to rzeczywiście wizyta u lekarza będzie konieczna.
Poczekam jeszcze kilka dni.....

dziękuję wam za to ze jesteście, za słowa wsparcia, nawet nie wiecie jakie to ważne...

ziuta,
ziuta, 28-09-2009 14:22

Amre...,
Ktoś mi kiedyś mówił i to jest logiczne jak się zastanowić, że znajdując się w stanie totalnego strachu (a więc podobnym który opisujesz-straszny lęk, atak paniki), człowiek nie jest zdolny do odczuwania już innych wyższych uczuć takich jak np. miłość oraz nie odczuwa głodu, ma do takiego stopnia zaburzone poczucie bezpieczeństwa... nie dziwne więc wydaje się to, że tak reagowałaś na słowa Twojej córki i że nie ciągnęło Cię do fajki...
-wystarczy sobie tylko wyobrazić swoje odczucia i siebie wiszącego nad przepaścią, czy myślimy wtedy o jedzeniu i paleniu lub jak bardzo kochamy innych... nie!... myślimy przede wszystkim (o ile jeszcze nie całkiem sparaliżował nas strach) jak ratować swój własny tyłek z opresji:)
Wiesz Amre, czytałam wiele o tabexie ale w żadnym opracowaniu nie było takich informacji o działaniu depresyjnym tabexu, raczej to chyba ktoś pomylił z champixem, przed którym były ostrzeżenia w związku ze stanami depresyjnymi i nawet próbami samobójczymi po zażywaniu tego leku, ale... nie będę się spierać, bo myśle, że w takich przypadkach ostrożności nigdy za wiele:)
Jest jeszcze ważna rzecz - może odróżnić by trzeba takie "zwykłe" stany rozdrażnienia, zwyczajnych dołów i smutów powiązanych bezpośrednio z faktem rzucenia nałogu, od tych które przeżywamy niezależnie od tego faktu... obok przecież toczy się dalej nasze życie... jedno życie jako już "niepalacza", a z drugiej życie matki, żony i ... tak dalej... a jak to w życiu bywa, to jedno przenika na drugie i wpływa na siebie wzajemnie... ile razy tu na forum przyznawaliśmy się do "umilania" życia naszym bliskim w tym trudnym czasie:)
Amre, można tu luźno pogadać o tym co Cię gnębi ale ja podchodziłabym ostrożnie do wydawania opinii na temat przyczyn:)... widziałam takie "schizy" o których mówisz na własne oczy i po prostu przejęłam się Tobą...
Obserwuj siebie i życzę Ci serdecznie by skończyło się tylko na persenie... oby tak było!:):):)

Emi2
Emi2 28-09-2009 14:57

Witajcie :)

Amre, serdecznie Ci współczuję z powodu tego co przeszłaś :( To musiało być straszne... Na pewno przestraszyłaś się i Ty, i Twoi bliscy :((( Ale cieszę się, że już jest lepiej. Miejmy nadzieję, że to było tylko takie chwilowe załamanie nerwowe.

U mnie niestety też nie za wesoło...
Jeszcze w piątek byłam pełna optymizmu i szczęśliwa, nie licząc momentu zdenerwowania, kiedy to miałam chęć na fajkę. Dziś myślę, że pewnie już się zaczynało coś dziać... W sobotę jakby piorun strzelił - wszystko mnie irytowało i wszyscy drażnili...Ale przetrzymałam jakoś ten dzień. W nocy źle spałam, budziłam się z jakimiś nieokreślonymi lękami i złymi myślami :(
W niedzielę, czyli wczoraj od rana irytacja i smutek na przemian, zamartwiałam się, że córka tak szybko się męczy (wróciła z seminarium ledwo żywa..),a tu musi jeździć do Poznania na zajęcia i te seminaria, szukać książek potrzebnych do pisania pracy licencjackiej, tu czeka nauka bieżącego materiału, poród zbliża się wielkimi krokami... ech, tylko siąść i płakać.. I tak się nakręcałam w tym czarnowidztwie, że łzy ciurkiem leciały mi po twarzy, nie mogłam opanować tego płaczu, nie byłam w stanie zapanować nad własnymi emocjami. Denerwował mnie każdy dźwięk i zachowanie każdego domownika. Katowałam się wymyślając czarne scenariusze przyszłości i ryczałam jak bóbr...
W końcu w samo południe nie wytrzymałam - ubrałam się, rzuciłam: wrócę wieczorem! i wyszłam z domu... Już wtedy wiedziałam, że pójdę do sklepu. I tak zrobiłam.. Kupiłam jednego papierosa i poszłam do znajomej się wyżalić i zapalić. Nie było jej w domu, ale usiadłam na ganku i zapaliłam, pociągnęłam kilka razy, zakręciło mi się w głowie tak, że nie byłam w stanie się podnieść z ławeczki... Już w tym momencie żałowałam, że zapaliłam, żałowałam, że w ogóle poszłam do sklepu... Wyrzuciłam niedopaloną fajkę i jak zbity pies wróciłam do domu.
Ten papieros nie dał mi NICZEGO. I powinnam była o tym pamiętać, gdy wychodziłam z domu z zamiarem pójścia do sklepu... Jednak wtedy o tym nie myślałam, działałam jak w amoku. :(

Amre, mimo wszystko Ty nie zapaliłaś, ja niestety tak, choć aż tak ciężkich przeżyć nie miałam i mogłam postarać się bardziej, aby nad sobą zapanować. :((
Dzisiaj już czuję się nieco lepiej (nie licząc moralniaka z okazji zapalenia papierosa..), ale bardzo blisko czają się różne uczucia, od irytacji po złość, ciągle są przyczajone, jakby czekały na iskrę, czuję to...:(

Magusiu, teraz mi przydałaby się drabina, żeby wyleźć z dołu.. ;(
Może mi się uda, mimo wszystko nie tracę nadziei.

No cóż, zobaczymy, co będzie dalej :)
Ściskam wszystkich :-)

Magusia
Magusia 28-09-2009 15:39

Emi,
no tak to już jest w życiu,że mamy też często pod górkę,że potrafimy się nakręcać.....Emi,jak sama powiedziałaś ten papieros nic Ci nie dał,ale stało się i już...idziemy dalej....:) Nie zakopuj się,ja wiem jakie to jest straszne,zwłaszcza kiedy martwimy się nie tylko o siebie....a najgorsze co może się stać ,to popaść w taką głęboką frustrację,która tak naprawdę jest z wielu przyczyn i....jednocześnie bez przyczyny.....Ja Cię rozumiem emi,poprostu było Ci źle i bardzo się miotałaś,Twoja reakcja była taka ,a nie inna....mnie zdarza się usłyszeć tego małego potworka.....i tak sobie wtedy myślę,że jedna fajeczka załatwiła by wszystko......ale obie wiemy/wszyscy my byli palacze wiemy,że fajki nigdy nic nam nie dały,nie ujęły zmartwień,a dodać dodały,bo zdrowie się sypie,kondycja spada,a kasa.....powiem Wam tak,teraz mam zawsze jakąś kasę w portwelu,przedtem nawet nie wypłacałam z bankomatu,starałam się wszędzie płacić kartą żeby nie widzieć co się dzieje....codziennie 20 zł,na fajki....plus zakupy i normalne życie........Więc ja wiem Emi,że nie mam odwrotu......,bo jak wreszcie spojrzałam na to świeżym umysłem,to nie pozostało mi nic innego jak walnąć się w ten opętany nikotyną łeb!!!! EMI,jedna fajka niczego,ale to niczego nie zmienia!!!!!!Ty przecież nie palisz!!!Wszyscy się potykamy......i wstajemy i idziemy dalej....:))MOcno Cię całuję::::))))Uśmiechniesz się???
Amre,mam nadzieje,że masz się lepiej??U mnie też powolutku wszysto wraca do normy,podnosi się ciemna kurtyna.....No cóż,każdy z nas jest inny ,ma inną wrażliwość.....Jesteśmy tu razem i damy radę:)))
Ziuta,ja tak tylko.....Wiesz jak to jest,wpadałam tutaj,czytałam co piszecie....miałam takie wrażenie jakbym była poza,przepraszam Was wszystkich za to::::)))
AKWE!!!! GRATULACJE!!!:))))

Magusia
Magusia 28-09-2009 15:44

Jeżeli wkradają mi się jakieś orty czasem to się nie gniewajcie,ale piszę szybko i tak pewnie z różnym skutkiem:(((:::))))))Buziaki Wam przesyłam ze słonecznego jeszcze Krakowa,może umówmy się,że ten tydzień choćby nie wiem co się działo,będzie dobry???!!!Spróbujmy,czego Wam i sobie serdecznie i z serca życzę!!!:):):)

kenai
kenai 28-09-2009 21:31

Emi2...nie jesteś sama, która to przeżyła- masz jeszcze mnie :P jakieś dwie strony stąd opisywałem swoją przygodę z papieroskiem po kilku dniach fajNIEgo życia, powiem więcej- ja wtedy wcale nie miałem takich stresów jak Ty a mimo to... wiem głupi jestem :) Jednak od tamtej pory nic a nic..wczoraj np. zabierałem się od rana żeby zażyć tabex (1-2 dziennie zalecane) i...cały dzień przypominałem sobie/zapominałem i skończyło się na tym, że zasnąłem przed TV bez tabexu ;D

Czasem myślę, czy to wszystko ma sens...pewnie ma, więc inwestujmy w siebie (gdzieś dzisiaj czytałem, że rzucanie fajek do najbardziej korzystna inwestycja na przyszłość, która za jakiś czas obficie zaowocuje)- cóż...INWESTUJMY :)

Emi2
Emi2 29-09-2009 08:38

Cześć wszystkim :)
-> Magusiu, już się uśmiecham :-))
Gramolę się powoli z tego dołu... Na pewno jestem bliżej powierzchni, niż byłam jeszcze wczoraj, a to już mały sukcesik. Dzięki! :))

-> Kenai, w ten sam dzień, po wpadce z papierochem, przypomniałam sobie o Twoim incydencie i o tym, jak radziłam, żeby nie trzymać fajek w domu... Buahaha, ale mądrala ze mnie.. śmiech na sali ;(( moja chałupa wolna od fajek, a mimo to nie ustrzegłam się przed zajaraniem :( Poleciałam do sklepu, jak na skrzydłach! grrrrr
No nic - było, minęło, teraz chodzi o to, aby z błędów wyciągnąć wnioski i po raz drugi nie dać się podejść potworkowi :)


Też zauważyłam, że jakby trochę więcej pieniędzy plącze mi się po portfelu...
;) Super! :)))

Kochani Weterani :), czy po zaprzestaniu palenia dopadł Was kaszel? Ponoć, aby płuca się oczyszczały, dobrze jest, żeby on się pojawił i wymiatał stamtąd wszystko, co trzeba... Tak słyszałam, ale może to nieprawda, albo też nie dzieje się tak u wszystkich rzucających.


Co do kaszlu - paliłam tyle lat (prawie 30), ale porannego, typowego dla palaczy kaszlu nie miałam nigdy... No cóż, pewnie wszystko było przede mną, także ta "atrakcja"... ;(

Pozdrawiam wszystkich słotno, mokro i chłodno jesiennie, ale z głębi gorącego serca :-)

ziuta,
ziuta, 29-09-2009 13:40

Emi,
czy mi się wydaje... ale czy nie kopiesz tego dołu po to aby znaleźć w nim papierocha?
starasz się bardzo ale jeszcze chwilami dajesz mu się manipulować... tańczysz tak jak on Ci zagra, poprzez to "czarnowidztwo" wyraża swoje potrzeby ten śmierdziel:)... nie Ty, oddziel swoje potrzeby od jego... każdy z nas, jakby chciał zapalić znalazłby natychmiast tysiąc problemów/powodów... a z postrzeganiem ich to jest trochę tak jak z tą szklanką do połowy pełną lub od połowy pustą:)
...ta pusta połowa, którą zdarza Ci się widzieć czasami jest tak naprawdę wypełniona Twoimi złudzeniami na temat palenia i papierosa, porzuć je bo są jak kula u nogi i nie pozwalają Ci poczuć wolności:)...
wybacz..., trochę to "przerysowałam" ale znam te klimaty z autopsji i szkoda żebyś traciła swój cenny czas na złudzenia czyli to co nie istnieje a które podsuwa ten Allenowy "potworek":)
Emi, nie możesz sobie pozwalać na chwile słabości bo wbrew pozorom niczego nie zyskujesz a tracisz siły kręcąc się wokoło:)
Tak na marginesie.. wracasz czasem do książki?, na każdym kolejnym etapie można z niej coraz więcej dla siebie wyczytać:)
Jeśli chodzi o kaszel to raczej też bez sensacji, trochę na początku a teraz nic i też dobrze:)
nic się tym nie martw!
Buziaki!

Amre,
co dziś u Ciebie?...
przyznam się że pobuszowałam w nocy trochę w sieci aby znaleźć coś o tych stanach depresyjnych rzekomo po tabexie - zdziwiło mnie to tym bardziej, że sama brałam go nie raz a i znajomych sporo też... natknęłam się na to, bodajże z ulotki o działaniu:
"Wieloletnie badania kliniczne wykazaly wyzszosc preparatu Tabex oraz jego skutecznosc terapeutyczna u roznych grup palaczy:
1. Wysoki procent (55-76 %) leczonych Tabex rzucilo papierosy
2. Dobra tolerancja oraz brak dzialan niepozadanych w dawkach terapeutycznych
3. Dobry efekt na towarzyszace dlugoletniemu paleniu stany depresyjne oraz przewlekle schorzenia plucne
4. Nie stwierdzono niekorzystnych interakcji z neuroleptykami, srodkami przeciwdepresyjnymi i insulina"
w punkcie 3 stwierdza się wręcz coś odwrotnego, może to zostało przez kogoś źle zinterpretowane...
Natomiast moje zdziwienie było jeszcze większe jak na jednej ze stron znalazłam nie tylko opinie ludzi o tabexie lecz... ni mniej ni więcej tylko moje słowa, po prostu zerżnięte żywcem z naszego forum, z tymi samymi metaforami a z pominięciem moich obficie stosowanych znaków: ...,:),:(
Naprawdę dziwne to uczucie... i nie wymagające komentarza:)
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo cieplutko, nie dajcie się!

Jeszcze jedna rzecz mi sie nasunęła po chwili - jest teraz taka tendencja- na wszystkich chyba ulotkach leków jest zdanie ... "jeśli zauważysz u siebie za silne lub za słabe działania leku, zgłos to lekarzowi"... to ma sens i raczej nie lekceważyłabym tego zapisu, co prawda do lekarza nie poszłam ale zmnieniłam dawke tabexu na mniejszą i też skuteczną:)
Pa...

Odpowiedz w wątku