Szukaj

Czy można udawać chorobę umysłową?

Kiedy ktoś popełnia straszliwą, niewytłumaczalną zbrodnię rodzi się pytanie, czy aby z takim człowiekiem wszystko jest w porządku i czy przypadkiem nie jest chory psychicznie: bo kto inny, jeśli nie osoba szalona mogła dokonać czegoś podobnego?

Czy można udawać chorobę umysłową?

Jednak w sytuacji, kiedy zabójca zachowuje się jak szaleniec również po aresztowaniu, można zacząć się zastanawiać, czy aby nie jest to udawanie w celu przygotowania się do czekającego go procesu.

Podobne spekulacje miały miejsce w przypadku strzelca z Kolorado, który został poddany leczeniu psychiatrycznemu i dziwacznie zachowywał się zarówno w areszcie sądowym, jak i w więzieniu. Jego postępowanie było na tyle dziwne, że ludzie zaczęli zastanawiać się, czy w rzeczywistości jest on osobą chorą psychicznie, czy jedynie stara się za takiego uchodzić, żeby budować swoją linię obrony na niepoczytalności.

Eksperci debatowali nad tym pytaniem od momentu wprowadzenia pojęcia niepoczytalności człowieka, które to nastąpiło w XIX w.. Wtedy to właśnie, aby uniknąć pętli lub gilotyny przestępcy udawali szaleńców a było im z tym o wiele prościej, gdyż była to dziedzina psychologii, która dopiero zaczęła się rozwijać. Wkrótce stała to się formą zabawy w kotka i myszkę. Większość technik badawczych nad tym problemem oparło się na obserwacji, w której szukano niespójności  w objawach bądź czekano, aż podejrzanemu znudzi się udawanie.

Dziś mniej niż 1 procent oskarżonych o przestępstwo, decyduje się na udawanie niepoczytalności i tylko niewielu z nich ostatecznie się to udaje. W stanie Kolorado, pokusa na takie udawanie może być większa, bo stwierdzenie przez sąd choroby psychicznej pozwala uniknąć oskarżonemu kary śmierci. Współcześni psychologowie, podobnie jak ich poprzednicy muszą więc mieć oczy szeroko otarte, porównywać objawy i stosować specjalne testy, które mogą zdemaskować symulanta.


Pierwszym krokiem jest szczegółowa analiza życiorysu podejrzanego. Choroba psychiczna nie rozwija się z dnia na dzień, więc informacje o ewentualnej wcześniejszej hospitalizacji takiej osoby, czy występowaniu podobnych objawów okazują się być bardzo cenne. Śledczy sprawdzają również okoliczności zbrodni. Jeżeli podejrzany ukrył narzędzie zbrodni, zmył z niego odciski palców to nie jest to raczej objawem szaleństwa, a raczej racjonalnego myślenia.

Później nadchodzi czas na dokładne przesłuchania – im dłuższe, tym lepsze. Po kilku godzinach wielu symulantów nie jest już w stanie wiarygodnie udawać swojego szaleństwa. - Większość podejrzanych nigdy nie studiowała profesjonalnej, psychologicznej literatury, dlatego ich zachowania przypominają raczej te z hollywoodzkich filmów - mówi Tail Walters, psycholog sądowy z Bostonu.


Dla przykładu wielu podejrzanych twierdzi, że słyszy głosy, że są bezsilni oraz za wszelką cenę  starają się udowodnić, że cierpią na schizofrenię. Jednak w przeciwieństwie do tego, co widzimy w filmach wszelkie omamy głosowe są zazwyczaj bardzo łagodne i pochodzą spoza głowy (nie ze środka). Co więcej prawdziwi schizofrenicy mają swoje własne strategie na radzenie sobie z takimi omamami. W przypadku więc, kiedy podejrzany twierdzi, że musiał poddać się woli „obcych głosów”, które kazały mu zabijać – istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że udaje.

W pewnym momencie śledztwa, specjaliści prowadzą dyskusję o zbrodni, która stanowi kolejną pułapkę dla oszustów. Bez względu na to jakiego rodzaju urojenia podaje podejrzany, jego zbrodnia musi dowodzić tego, że były one prawdziwe. Ciężko jest uwierzyć oskarżonemu, który twierdzi, że ciął nożem armię kosmitów, podczas gdy zadał jedną ranę swojej własnej matce. 

Istnieją profesjonalne testy, które demaskują symulantów. Jednym z nich jest tak zwany test wstępny – 10 minutowy M-FAST (Miller Forensic Assessment of Symptoms Test), który składa się z serii 25 pytań pomieszanych z prawdziwymi i fałszywymi objawami choroby psychicznej. Jest rzeczą niemożliwą zaznaczenia prawidłowej kombinacji odpowiedzi, jeśli nie jest się biegłym psychologiem, bądź osobą naprawdę chorą.

Ponadto stworzono również test na symulowanie amnezji, która jest jedną z najbardziej popularnych chorób udawanych przez więźniów. Wbrew panującemu powszechnemu przekonaniu osoby z amnezją nie tracą całkowicie zdolności do zapamiętywania wydarzeń. Psychologowie dają więc podejrzanym tzw. test pamięci, który osoby z amnezją z łatwością rozwiązują. Test pokazuje szereg liczb, liter i kształtów, które oskarżony ma zapamiętać w kilka sekund i narysować je na pustej kartce papieru. Nawet ludzie z amnezją spowodowaną uszkodzeniem mózgu są w stanie odtworzyć większość z tych symboli. Jedynym więc sposobem na oblanie testu, jest celowe działanie.

Sondaże pokazują, że spośród 60 tys. osób rocznie, które czekają na proces aż 17 procent może symulować chorobę.

Autor:

Eliza Jakóbczyk

Komentarze do: Czy można udawać chorobę umysłową?

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz