Szukaj

Syndrom chiński w elektrowni Fukushima?

Podziel się
Komentarze0

Paliwa jądrowe wynikające z wypadku w elektrowni Fukushima oraz z fuzji w sercach reaktorów 1, 2 i 3, właśnie przenikają przez bariery, które je oddzielają od wolnego powietrza. A co gorsza, również od gleby. Jest to nowy etap katastrofy ekologicznej, stwierdzają smutno eksperci.



W nowym komunikacie, japoński operator elektrowni Fukushima Daiichi, firma Tepco, oznajmiła, że słynne już korium, czyli mieszanka paliw i różnych materiałów pochodzących z reaktora (korium przypomina wyglądem lawę i zawiera paliwo jądrowe, a także produkty jego rozpadu wraz produktami reakcji z powietrzem, wodą i parą wodną. Korium zawiera również materiały z których zbudowana była konstrukcja rdzenia, pręty regulacyjne, pręty bezpieczeństwa, a w przypadku przepalenia obudowy rdzenia,  korium zawiera też beton), właśnie przerwało bariery ochronne, które oddzielały je od ziemi.

W dniu 11 marca 2011 roku, potężna fala tsunami uderzyła w elektrownię jądrową w Japonii, w następstwie przerażającego trzęsienia ziemi o magnitudzie 9, w wyniku czego zatrzymały się reaktory. Ale ponieważ woda zalała generatory zasilające system schładzania paliw jądrowych, paliwa te weszły w fuzję, powodując eksplozję reaktorów 1, 2 i 3.

Niepokojąca sytuacja w reaktorze 1


Jednak to nie wszystkie złe nowiny, jak się dowiadujemy od Tepco. Dzięki ostatnim symulacjom informatycznym, inżynierowie udowodnili postępowanie korium. Jeśli chodzi z kolei o reaktory 2 i 3, schładzanie podjęte kilka dni po fuzji ich serc zdaje się być skuteczne, ponieważ, jak stwierdzają eksperci na podstawie symulacji, produkty fuzji (uran i pluton radioaktywny) nie przeżarły się przez beton.


Tak więc, to w reaktorze 1 sytuacja jest w dalszym ciągu najbardziej dramatyczna. Wewnątrz, produkty radioaktywne naprawdę zaczęły zjadać pierwszą betonową płytę, na której spoczywa serce reaktora. Płyta ta, która ma grubość około 1 metra, ma być już przefiltrowana na 60 centymetrach głębokości w niektórych miejscach.

Możemy spodziewać się syndromu chińskiego?

Na tę chwilę, nic naprawdę katastroficznego się nie zdarzyło, ponieważ płyta ta ma dodatkową ochronę: stalowy kadłub, który otacza serce reaktora. A w końcu, całość elektrowni spoczywa na drugiej betonowej płycie, grubości 7,6 metra. Możemy więc spać spokojnie?

Ale, opinie się zmieniają jeśli chodzi o postępowanie paliwa. Uehara Haruo, architekt reaktora 3, nie jest aż tak optymistycznie nastawiony jak zarządzający Tepco. W wywiadzie dla mediów japońskich, specjalista ten stwierdza, iż niemożliwe, żeby w ciągu ośmiu miesięcu korium nie przeniknęło kadłuba stalowego oraz betonowej płyty – jego zdaniem, wyciek ten już musiał dotrzeć do ziemi.

A to właśnie nazywamy syndromem chińskim – termin ten został zresztą wykuty przez Amerykanów (słynny film z Jane Fonda i Jackiem Lemmonem), którzy wyobrażali sobie, że paliwa jądrowe mogą przeniknąć przez całą grubość Ziemi i dotrzeć do Chin.

Takie zjawisko byłoby oczywiście bardzo dramatyczne z punktu widzenia środowiska. Radioaktywne uran i pluton przenikają przez ziemię i skażąją ją na stałe. Co gorsza, docierają do wód gruntowych, a to jest już prawdziwa katastrofa, dla wszystkich.

Oznacza to, że dramat elektrowni japońskiej jeszcze się nie skończył...

Komentarze do: Syndrom chiński w elektrowni Fukushima?

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz