Szukaj
FAQFAQ SzukajSzukaj UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości RejestracjaRejestracja ZalogujZaloguj

Rodzicielstwo bliskości, NVC - sposób na wychowanie

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 39, 40, 41
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Czw Lip 16, 2015 8:28 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wind nie ma jak to porządnie fochem zarzucić, nie?..
I to o co?..
Że napisałyśmy Ci prawdę.

Teraz próbujesz siebie troszkę wybielić oraz zrobić pokrzywdzoną w całej tej sprawie:
Cytat:
poprostu chciałam sie tu wygadac.
jak widac to był błąd.



Doskonale zdajesz sobie jednak sprawę, że Twoje wypowiedzi względem nas oraz stosowanej przez nas metody NVC były w takim samym tonie, jak nasze do Ciebie. Panowała tu ogólnie „zadymiona” atmosfera... Dlatego jak najbardziej biorę odpowiedzialność za wszystkie moje wpisy, za każde słowo które tam napisałam. Wszystko jestem w stanie poprzeć argumentami. Nawet to, że zarzuciłam Ci nieszczerość w Twoim własnym zachowaniu.

Jeżeli chcesz się z czymś nie zgodzić - proszę bardzo - przecież masz prawo! Ja bym broniła swoich racji do upadłego, gdybym była o nich w 100% przekonana, nie pozwoliłabym się ot tak po prostu skrytykować bandzie dziewuch, które nagle jakby zmówiły się między sobą...

Miałam już parę takich sytuacji, że prowadziłam ożywione dyskusje na forach, gdzie coś mi zarzucano, a ja się z tym nie zgadzałam. Trwało to nawet tydzień czasu. Jestem na tamtych forach do dzisiaj, dalej gadamy z babkami, które wcześniej mi coś wytykały, bo potrafiłyśmy się dogadać.

Z mojej strony chciałam Ci jeszcze napisać, że mimo wszystko - pomimo ostatniej "zadymionej" atmosfery oraz wymiany zdań - nadal Cię wirtualnie lubię. Pomimo, że jesteś panikarą i pomimo, że często sama siebie nakręcasz robiąc z igły widły. Pomimo, że jesteś nerwusem. Znamy się już od wielu lat i dokładnie tak sobie o Tobie myślę.
Zresztą - są to rzeczy, którym sama przytaknęłaś oficjalnie. I to wiele razy.

Może tym razem warto wziąć odpowiedzialność za własne wpisy - te wcześniejsze, gdzie prosiłaś o rady oraz te ostatnie, gdzie je głośno krytykowałaś, a następnie poczułaś się urażona po tym, gdy napisałam Ci to:

Cytat:

Łobuz napisał:
Skoro wind ma własny sposób i nie chce tak naprawdę niczego zmieniać - to po prostu umówmy się WIND, nie proś nas więcej o porady. To tylko strata czasu. Rób po swojemu.

zrozumiałam.
nie bede pisac
nie bede prosić
nie bede sie wtrącac w nvc bo nie mam o tym bladego pojęcia.



Cytat:
Anetko a czy zawsze trzeba wychwalac dziecko pod niebiosa?
jesli zachowuje sie tak a nie inaczej to wybacz ale nie bede kłamac i pisac jaka jest grzeczna i potulna.


No i widzisz - nie o to chodzi, aby wychwalać dziecko, kiedy czujesz przez nie frustrację, zdenerwowanie, czy złość. Chodzi o to, aby w taki sposób myśleć o swoim dziecku, aby tej frustracji/ złości/ nerwów nie czuć. Tu nie chodzi o udawanie typu: och, jak pięknie, och jak cudnie, jak bosko, kiedy ma się dość zachowania własnego dziecka... Chodzi o to, abyśmy na zachowania dziecięce patrzyły przez pryzmat MIŁOŚCI BEZWARUNKOWEJ, czyli takiej dawanej w każdej sytuacji, a nie tylko wtedy, gdy maluch jest grzeczny.

Możesz dziecku powiedzieć „NIE”, kiedy nie zgadzasz się z jego poglądem, zachowaniem, danym wymaganiem względem Ciebie, ale ważne jest, aby powiedzieć to „NIE” w taki sposób, aby dziecko po całym zdarzeniu miało poczucie „Mama mnie kocha”, zamiast „ Nie lubię mamy, bo jest dla mnie niedobra... Sprawiła mi przykrość... Wcale się nawet nie postaram zrozumieć jej, tak mi teraz smutno...”

Po tym wszystkim, co się dowiedziałam, chyba w ogóle nie chodzi o to, aby dziecko WYCHWALAĆ POD NIEBIOSA... Właściwie to mu szkodzi – takie wychwalanie. Na ten temat dowiedziałam się akurat naprawdę mnóstwa ciekawych informacji...

Ale nie chodzi też o to, aby mama, która twierdzi, że kocha swoją córeczkę najbardziej na świecie, której serce pęka na samą myśl o pozostawieniu jej samej zapłakanej w przedszkolu 1-go września, która z taką troską obawia się to to, czy jej córcia będzie miała dość charakteru, aby poradzić sobie emocjonalnie wśród tylu nowych dzieci, gdzie nie będzie obok mamy, do której jest tak przywiązana – więc nie chodzi też o to, aby ta mama czuła do tej swojej ukochanej córci taką złość, aby musieć na nią pisać tyle złych rzeczy wirtualnych koleżankom na forum, właściwie obcym dziewczynom skąś-tam-z-Polski, na tę małą osóbkę, która przecież powinna być najważniejszym cudem, jaki ją w życiu spotkał.

Ta mała zasługuje na to, abyś kochała ją od stóp do głów, gdy jest grzeczna i gdy pyskuje, gdy jej smutno i gdy jest na Ciebie wściekła, zasługuje na to, abyś szanowała ją dokładnie tak, jakiego poszanowania wymagasz od niej względem własnej osoby, abyś nie usiłowała kierować jej zachowaniem, lecz żeby miała wolność wyboru oraz słowa. Czyli abyś pozwoliła jej na te prawa, które ma zagwarantowany każdy człowiek wg Konstytucji.

Masz tu 2 odmienne zdania w tej sprawie. tosia napisała, że to dobrze, że wylałaś z siebie całą złość.
Ja uważam, że Ci to nie pomoże. Że tylko zrozumienie niektórych spraw Ci może pomóc, byś mogła się uwolnić z tych nerwów na Zuzię. Bo inaczej niestety wylewanie złości na forum nie będzie przynosiło żadnych efektów....

Na koniec – to Ty zdecydujesz, czy z nami zostaniesz, czy się obrazisz i ostentacyjnie pokażesz, jaka czujesz się dotknięta naszymi wpisami. Wydaje mi się po tym wszystkim, co już razem przez te wszystkie lata napisałyśmy oficjalnie oraz na mnóstwie privów do siebie, że jednak zastanowisz się nad tym wszystkim.

Tosia zaczynasz pisać dokładnie tak samo, jak niedawno nasz niedoszły nowy forumowy kolega:

[quote]Nie mozna w tym wątku pisać już niczego innego przeciwko tej metodzie, opinii innych ??? Naszych spostrzeżeń i spostrzeżeń innych bo odrazu wszystko jest źle??? NIe możemy wymieniać sie spostrzeżeniami, obawami czy pisac o tym co inne osoby myślą o tej metodzie, jak ją postrzegają ??
Cytat:



Przecież tak naprawdę nie o to poszło...
Pozwolę sobie sama siebie zacytować, zamiast pisać po raz kolejny, o co poszło:
1. Lubość, z jaką wind wypowiedziała się o MUSZTROWANIU małego dziecka, a doskonale wiem, co oznacza słowo MUSZTRA.

2. Upór, z jakim wind odrzuca każdą kolejną naszą radę - oczywiście po uprzednim proszeniu o nie... Po wcześniejszych skargach na siebie, własne nerwy oraz na własną małą córkę...
Cytat:


Otóż musztra oznacza nic innego, jak przemoc wobec dziecka - jeżeli powinnam dalej rozwinąć swą myśl oraz dokładniej wyjaśnić, DLACZEGO poczułam się rozeźlona.

Natomiast punkt drugi to jakaś dziwna zabawa z nami w kotka i myszkę:
jak mi źle, jak ciężko, jak nie mogę sobie poradzić z nerwami, dziewczyny, proszę o poradę, a za chwilę jazda bez trzymanki w "podziękowaniu" za porady... Shocked Shocked Kurcze, nie widzę tu sensu... Nie oczekuję prawdziwych podziękowań, ale jeśli wszystko, co piszę w oparciu o zdanie naprawdę światowej sławy psychologów dziecięcych zostaje wrzucone do jednej beczki z głupim wychowaniem bezstresowym, to czuję się... dziwnie...
"To po co w ogóle ktoś mnie prosił o porady?.." - myślę sobie wtedy...

A co do:
czy przeczytałaś mnie zrozumiale?? Może to wina przeniesionych postów ale tak czy inaczej nie zrozumiałaś. Nigdzie nie napisałam,że ja traktuje to na równi tylko,że JEST TO traktowane na równi z bezstresowym wychowanie przez inne osoby...osoby które nie maja do czynienia z inną metodą wychowawczą itd. [quote]

Dziękuję, że jeszcze raz o tym napisałaś.
Wcześniej rzeczywiście odebrałam Twój post tak, jakby było to również i twoje własne zdanie.
Wybacz mój "ton", jeśli Cię to wtedy obraziło, niestety źle Cię wtedy rozumiałam.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
tosia81
Moderator


Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 3493

Wysłał podziekowań: 1
Otrzymał 101 podziękowań w 101 postach


PostWysłany: Czw Lip 16, 2015 9:01 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz cała wypowiedz tyczyła sie problemu Wind. w jakis sposób chciałam ja wybronić bo wiem ,że takie nerwy i sytuacje mogą mieć miejsce. Wielu rodziców przezywa to co ona....zmienić swoje podejście jest bardzo trudno. Trzeba rozumieć i chcieć...Nie wystarczy tyko chcieć . Metoda jest długofalowa...będą wzloty i upadki. Myślę,że najważniejsze to postawić sie w roli dziecka....przynajmniej ja tak zrobiłam. Ułatwiło mi to wiele.
Jednak złość zdarza sie każdemu, mamusie są zestresowane, zapracowane i zmęczone. Czasami brak czasu na wprowadzenie metod . Każdy by chciał aby dziecko było wzorowe choć ja osobiście uważam,że dziecko powinno byc zarówno grzeczne jak i niegrzeczne Wink tzn ma prawo do fochów, złości itd bo my też przezywamy tego typu chwile. ważne aby w tym wszstkim nie zapominać ,że dziecko to człowiek mający uczucia czasmi nie potrafiący poradzić sobie z emocjami inaczej niż własnie krzykiem czy nerwami, wymuszeniami. Ważne by znaleźć "ludzki nie godzący w godność dziecka" sposób załatwienia sprawy. Nie chodzi mi o pozwalanie na wszystko, udawanie ,że nie widzi sie błędów itd ale o pokazanie konsekwencji danego czynu .
_________________
Jestem mamą Wink))

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Czw Lip 16, 2015 10:18 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
zmienić swoje podejście jest bardzo trudno. Trzeba rozumieć i chcieć...Nie wystarczy tyko chcieć . Metoda jest długofalowa...będą wzloty i upadki.


No o tym chyba wiem najlepiej z własnego doświadczenia... Mad
Ile razy wchodziłam tu po to, aby pojeździć po samej sobie?.. Nie pamiętam, ale same wiecie, że co jakiś czas mam nawrót złych zachowań... Przychodzę tu i piszę wtedy na samą siebie - mniej, bądź bardziej konkretnie. I jestem wtedy otwarta na wszystko - i na wsparcie, którego potrzebuję i na wszelką krytykę, na którą zasługuję.

Cytat:
Każdy by chciał aby dziecko było wzorowe choć ja osobiście uważam,że dziecko powinno byc zarówno grzeczne jak i niegrzeczne Wink tzn ma prawo do fochów, złości itd bo my też przezywamy tego typu chwile.


Dokładnie.
Mi się wcześniej udało wychować GRZECZNE dziecko.
Wychowawczyni w p-kolu mówi o Adasiu: "On jest aniołkiem!" A mnie to nie cieszy wcale! Robi mi się wtedy smutno, bo wiem, jaką tresurą to było okupione!
Sad

Do tej pory nie umiem sobie poradzić z poczuciem winy za to, jaka wtedy byłam dla mojego synka... To poczucie winy mnie trochę przygniata... Rozmawiałam z mężem - na razie nic mi nie pomogło - gdzieś w środku nadal mi szkoda, że mój mały syneczek musiał to ze mną przejść, co mu wcześniej zgotowałam...

Nawet pomimo, że dzisiaj nasze relacje są już o niebo lepsze, naprawione zupełnie, że króluje w naszym domu miłość bezwarunkowa w pełnym słowa znaczeniu czuję, że moja relacja z Adasiem ma piętno tamtego mojego durnego sposobu wychowywania... Z Jasiem to już zupełnie inna bajka - mam szansę zbudować relację na zupełnie innych podwalinach, niż z Adasiem.


Cytat:
Łobuz cała wypowiedz tyczyła sie problemu Wind. w jakis sposób chciałam ja wybronić bo wiem ,że takie nerwy i sytuacje mogą mieć miejsce. Wielu rodziców przezywa to co ona....


Ale ja też nie udaję głuchej, czytam i widzę z opisów, co czuje...
i pamiętam doskonale, jak sama odczuwałam na zachowania Adasia złość...
Pamiętam wszystko! Mam jakieś dziwne przeczucie, że u wind to się rozwija podobnie, jak było u mnie - że ta złość z każdym miesiącem staje się coraz silniejsza... A u mnie doszło do tego, że wydzierałam się, jak głupia na płaczące dziecko, tak mnie mały potrafił doprowadzić do białej gorączki... Było coraz gorzej!.. (teraz na samo wspomnienie mam ochotę sobie strzelić 3 liście...)

Droga do naprawy relacji jest długa, trudna, ale warto. Warto pracować nad sobą, a nie nad zachowaniem dziecka. A NVC nie jest jedynie jakąś nową modą na wychowywanie. To jest Porozumienie Bez Przemocy bazujące na języku osobistym, który przy okazji uczy nas postępowania asertywnego również względem innych ludzi - dorosłych. Ogólnie życie zaczyna być coraz prostsze, gdy masz siłę do tego, aby zmienić w sobie parę poglądów, które wcześniej były dla Ciebie wręcz jakimiś dogmatami...

Przede wszystkim nauczyłam się nie czuć złości na dzieci!!
Czy to nie jest wspaniałe?? Ilu rodziców obiecuje sobie panowanie nad sobą, większą kontrolę własnych wybuchów, ilu rodziców ma wyrzuty sumienia po niektórych "akcjach" z wrzaskami, obwinianiem, rozkazywaniem, grożeniem?.. I co? Zwykle przychodzi kolejna sytuacja - i kolejny wybuch... A człowiek znowu ma wyrzuty sumienia... W końcu stwierdza - ja jestem ok, to dzieciaki powinny zmienić swoje postępowanie. I tu tkwi sedno sprawy, bo właśnie jest odwrotnie.

I taki paradoks - moje maluchy są ufne, radosne, wcale nie zachowują się skandalicznie, a to, jak danie im wolności decyzji i wyborów wpłynęło na ich rozwój - ojjjj, mogłabym dużo o tym pisać...
Krótko?
Uwielbiam pytania Adasia: "A dlaczego słońce się powiększa?"
"Kiedy spali ziemię"
"Po co pijemy?"
"Dlaczego musimy robić siusiu?"
"Dlaczego powinno się dobrze pogryźć jedzonko, zanim je połkniemy?"
"Co to jest kosmos?"
"Co to są zorze polarne?"
"Po co w żyłach płynie krew?"
"Jakie zwierzęta żyły przed dinozaurami?"
"Co to jest mózg?"
"Mama, ty lubisz kwiatki i co jeszcze lubisz?"
"Co żyje, a co nie żyje?"
"Co my zjadamy?"
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
mamaM



Dołączył: 08 Kwi 2015
Posty: 29

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: Polska
PostWysłany: Czw Lip 16, 2015 10:33 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Chciałabym Wam opisać pewną sytuację, która skłoniła mnie do wielu,ale to naprawdę wielu przemyśleń odnośnie zachowania mojej Mai i mojego zresztą też.
Ostatnio postanowiłam się z małą wybrać na zakupy rano,żeby zdążyć załatwić wszystko przed 12,tak,żeby nie burzyć całego porządku dnia. Powiedziałam Mai,że pojedziemy do takiej większej Galerii. Wszystko było ok, dopóki nie usłyszała,że tam w sklepie są mamy koleżanki,że będą chciały ją poznać. Widziałam,że nie bardzo jej to pasuje,ale udało nam się zebrać z domu bez problemów. W drodze na przystanek, Maja jak to Maja zaczęła biec jak prawdziwy Forest Gump. Oczywiście skończyło się tak,że bardzo się przewróciła i nie chciała w ogóle sama iść. Jak wysiadłyśmy pod sklepem też nie chciała iść. Generalnie musiałam ją nosić całą naszą wyprawę tam,chciaż nie spędziłyśmy tam nawet godziny,bo widziałam,że te zakupy nie pasują jej ani trochę. Z autobusu w drodze powrotnej też musiałyśmy wysiąść,bo zachciało się jej siku. Dalej nie chciała iść sama. Zrobiłam najpotrzebniejsze zakupy (ani na chwilę nie puszczając Mai) i jakoś dotarłyśmy do domu ,robiąc co jakiś czas przerwę,bo już nie miałam siły. Nie byłam zachwycona,no ale co zrobić,często tak jest. Czasem się śmieje,że jestem Super Mama,bo nieraz jestem bardzo obładowana zakupami,a tu jeszcze małą niosę plus hulajnogę,albo pcham wózek. Daję radę. Super Mama ciągle w akcji Wink
Jak dotarłyśmy do domu nagle okazało się,że jednak da się chodzić na tej nodze, która tak bardzo ją bolała. Trochę zrobiło mi się przykro,bo ta wyprawa wiele mnie kosztowała wysiłku. Ale z drugiej strony,sama jestem sobie winna. Chyba się bała nowego miejsca,nowych osób i szukała sposobu,żeby mnie od siebie nie puścić. Histeria zaczęła się przy jedzeniu zupy,jak ją poinformowałam,że po zupie idzie spać (to nic nowego,zawsze tak jest,w przedszkolu tak samo i ja staram się tego też pilnować). Zaczęła wrzeszczeć (krzyk to zbyt słabe określenie zdecydowanie),że nie jest zmęczona i nie chce spać. Kopała nogami gdzie popadnie,po stole nie patrzyła,że tam stoją talerze. Parę razy powiedziałam jej,że chcę teraz spokojnie zjeść swoją zupę do końca,żeby nie krzyczała,bo bardzo mi to przeszkadza. Nie pomogło. Ja byłam spokojna jak nigdy. Nawet nie musiałam udawać,że mnie jej zachowanie nie rusza,bo naprawdę byłam mega spokojna. W końcu nie widząc rezultatu wstałam i powiedziałam,że idę jeść do kuchni,bo potrzebuję do tego spokoju,a ona cały czas krzyczy. Przybiegła za mną z płaczem,siadła przy stole i cały czas płacząc zaczęła wołać o smoczek. Powiedziałam,że jest do spania i dam jej jak pójdziemy się położyć,bo teraz jem. Wstała i wzięła sobie go sama i zaczęła marudzić,że jest zmęczona. Więc powiedziałam,że jak chce to może się już iść położyć,bo ja chcę zjeść. Wstała od stołu i poszła Shocked . SAMA!.Do pokoju położyć się na łóżko. Po chcwili wróciła,że chce siku,też jej poradziłam,żeby poszła sama. Zrobiła, poszła do pokoju,dwa razy zapytała tylko czy dalej jem,ale już bez płaczu i po 10 minutach już spała. Sama bez usypiania,a przydażyło jej się to może raz. Jestem z siebie naprawdę dumna,że potrafiłam zachować spokój,że dodatkowo na nią nie nakrzyczałam. Że sama zasnęła. Że nie zaprotestowała,że mama też ma jakąś potrzebę w tym przypadku akurat jedzenie. Widzę po tym przykładzie,że moim największym problemem jest to,że nie pokazałam jej wcześniej,że inni też mają swoje potrzeby,bo liczyły się tylko jej. Mama rzucała wszystko i leciała. Nie chodzi mi o to,żeby potrzeb dziecka nie zaspokajać,ale o to by dać mu szansę na to,by spróbowało czasem poradzić sobie samo. A tylko być w zasięgu ręki gdyby tego potrzebowało. Wiem,że większość z Was pewnie to wie od dawna,ale dla mnie jest to wielkie odkrycie Very Happy
Jest mi naprawdę lżej na sercu Smile

I już nie czuję przerażenia,ani złości gdy pomyślę o następnym ataku histerii, bo już wiem jak sobie z tym radzić. Tylko spokój nas może uratować Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pią Lip 17, 2015 7:34 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wiem,że większość z Was pewnie to wie od dawna,ale dla mnie jest to wielkie odkrycie Very Happy
Jest mi naprawdę lżej na sercu Smile


Ja też to odkryłam niedawno. Wink
Dokładnie to, o czym piszesz - to uczucie wolności od moich wcześniejszych nerwów na dzieci za każdym razem, gdy narzucały mi swoją wolę, a ja musiałam zrobić akurat coś innego. I nie chodzi o zaspokojenie jakiś swoich chwilowych chęci, lecz potrzeb. Potrzebowałam około pół roku ciężkiej pracy nad sobą, aby wreszcie doświadczyć tego, że czuję się wolna od nerwów na dzieci...

Teraz nie mam żadnych wyrzutów sumienia, kiedy mówię "Nie". Bo potrafię to powiedzieć tak, że mój mały wie, że nie robię mu niczego na złość. Że tak naprawdę myślę i pamiętam o jego uczuciach i potrzebach, tylko właśnie jest taka sytuacja, że on dowiaduje się, co to znaczy życie dorosłego człowieka.

mama gratuluję! Jeżeli któraś z nas dąży do porozumienia bez przemocy, to każda indywidualnie musi odkryć to, o czym właśnie napisałaś. Ja poczułam, że nastąpił we mnie wtedy jakiś przełom - to niesamowite nie czuć narastającej złości na dziecko, kiedy ono akurat wydziwia, płacze, histeryzuje, lamentuje i stawia się okoniem. Ten spokój w trudnych chwilach, o którym pisałaś, ułatwia rozwiązywanie problemów i zbliża rodzica do malucha o stokroć bardziej, niż siedzenie sobie w spokoju i przytulanie się. To uczucie jest naprawdę warte tego, aby każdego człowieka zachęcać po poznawania i rozumienia własnych dzieci.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Pią Lip 17, 2015 1:09 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

dziewczyny nie piszcie juz na moj temat ,ok?
prosze.

--
z uwagi przekroczenia stron temat zamykam.

wiecie gdzie szukać kolejnej części.

_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 39, 40, 41
Strona 41 z 41

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group