Szukaj

Nie palę dzięki tabletką Tabex!:)

Odpowiedz w wątku
Wiinga
Wiinga 01-02-2010 10:35

Hej!
Dzięki za powitania. Powiem parę słów o sobie. Mam 32 lata, paliłam od 13tego roku życia. Próbowałam rzucać wielokrotnie, zawsze poddawałam się albo okropnemu głodowi nikotynowemu, z objawami przypominającymi delirium, albo temu jednemu papierosowi;(. Nawet w ciąży nie udawało mi się całkowicie rzucić bo wmawiałam sobie, że taki okropny stres i ból odbije się gorzej na dziecku niż te kilka machów raz dziennie. To jest rzecz, z powodu której najbardziej mi wstyd, ponieważ wystawiłam na zagrożenie dwa moje największe skarby.
W ogóle do wczoraj miałam bardzo niskie mniemanie o sobie, wręcz pogardzałam sobą bo: nie umiem rzucić fajek, za dużo żre, za dużo pije, nie umiem się zmusić do ruchu i prowadzę okropny tryb życia. Na zewnątrz oczywiście wszystko jest ok, szczęsliwa mama, pare kilo nadwagi, ale zadbana, w domu czysto, w pracy solidnie, dla dzieci anioł, popala bo lubi.
no niestety prawda była taka, że okropnie mi się to palenie już dawało we znaki, ciągłe choroby i zwolnienia (pracuję gardłem;)), koszmarny kaszel, w nocy 2 razy pobudka na faje, w domu przy dzieciach oczywiście sie nie pali, więc sru na balkon w -20 stopni, przecież trzeba. Odebrałam recepte na kolejny antybiotyk, znowu zapalenie krtani, znowu ból, duszności i popatrzyłam na siebie z boku, co ja do cholery robię. Zaczełam czytać fora itd. od 4 dni byłam tak przerażona, że nie dam rady, że cały czas płakałam, wrzeszczałam, kupiłam tabex, ok ale czy pomoże. Wiedziałam, że stracę najlepszego przyjaciela i będę cierpieć okropny ból. Trudno ustaliłam datę. 1.02. Wiadomo, spróbuję i padnę, no chyba, że ten tabex to jakiś cud.
Znalazłam wczoraj w necie książkę Allen'a Carra, ściągnęłam i stał się cud.
Wypaliłam ostatniego peta o 22.ej, chociaż mogłam przecież jeszcze ze 2 godziny popalić i już. Już po wszystkim
Czy wiecie, że nie ma głodu nikotynowego???? Już minęło 12 godzin i czuję się świetnie. Nigdy nie obywałam się dłużej niż 3 godziny bez nikotyny. Wypiłam rano zwyczajową kawę, nie na balkonie z petem, ale na kanapie. Nie biorę na razie tabexu. Nie boli mnie nic.
Zostałam poddana pięknemu i zadziwiająco skutecznemu praniu mózgu. Jestem tego świadoma i bardzo wdzięczna.

Pozdrawiam,
PS. Chyba faktycznie jakaś nawiedzona jestem;)

ziuta,
ziuta, 01-02-2010 10:49

Cześć Wiinga.. wpadam na chwilunię ale
nawet nie wiesz jakie to jest mi bliskie i znane co napisałaś.. ja też bardzo wczesnie chwyciłam za papierosa.. mimo, ze nie smakował skurczybyk strasznie (pamietam dokładnie ten ślinotok i wytrzeszcz oczu) to już tak zostało na bardzo wiele lat.. całe szczęscie ze mam to juz za sobą.. ty tez bedziesz to miała:)
Lecę do pracy ale mam nadzieje, ze jeszcze nie raz pogadamy sobie tutaj:)

lenii
lenii 01-02-2010 11:34

Wiinga... jesteś niesamowita:) aleś rozkwitła! czasem wytrzepanie starych, zaleciałości papierosowych z mózgu poprostu jest konieczne... tak raz na jakiś czas zrobić porządki i uświadomić sobie wszystko... i całe szczęście, że znalazł się taki jeden wariat na tym świecie co mu się udało swój mózg uporządkować i zrobił to samo z tyloma innymi mózgami... Nobel to mało.. naprawę... ale nie na tym mu zależało.. każdy z nas (opierających się na Allenie) dodaje małą swoją cegiełkę i chołd "Łatwej metodzie", bo w końcu jesteśmy piekną, darmową reklamą... chociaż wiadomo, że dobro nie potrzebuje reklamy...
wiinga wierzę w ciebie... jaką ty masz w sobie siłę! to co ludzie w nas widzą patrząc na nas z boku, to często tylko to co sami chcemy pokazać, a czasem wręcz specjalnie wprowadza się wszystkich w błąd, żeby uniknąć oceny... to przecież normalne... a tutaj? nikt nas nie widzi, nie ocenia, nie plotkuje... tu wszyscy jesteśmy tacy sami połączeni jednym szczęściem - WOLNOŚCIĄ:) pisz, powalczymy z Tobą i się uda... razem łatwiej:)i już odpuść sobie ten balkon -brr... no chyba, że chcesz go odśnieżyć, posprzątać, to co innego:P
pozdrówki:)

berk
berk 01-02-2010 17:41

Wiinga, ja podobnie na balkonie, czy to zawieje, zamiecie, deszcz czy mróz...
Czego się nie robi dla maluchów.
Fajno, że to się skończyło.
:)

mazianka
mazianka 01-02-2010 21:55

uff,jestem jestem,cala i pachniąca}}))
niestety to nie koniec moich zmagan,kurcze pozyczylam Allena i czekam do srody na oddanie.
Lenii jak ja załuje,ze cie nie posłuchałam,pamietasz jak pisalam,ze pozyczylam ksiazke,a Ty mi na to,ze swojej nikomu nie pozyczysz,tylko kupisz nową?
hmm,no własnie,taka bylam pewna ,o zgrozo ku przestrodze innych,oprawcie sobie Allena i czcijcie jak relikwie,bo nikt nie zna dnia ani godziny.

ale nic,dam rade,dam,dam,dam!!!!

dzisiaj 4 miesiace minely!!!
nie poddam sie!!!!!!
buziolki

A.M.
A.M. 01-02-2010 23:28

Oj Mazianka jak to dobrze że dałaś radę.Ale wiecie co?my to chyba tak się trzymamy razem bo nigdy nas ta choroba nie opuści.Mam wrażenie że zawsze w ciężkich sytuacjach myśl o papierosie będzie nam towarzyszyła.Ja nie twierdzę że to będzie ciężko znieść z czasem pewnie coraz lepiej ale coś na dnie duszy zostanie na zawsze.Mam nadzieję że kiedyś jako ulotne wspomnienie.A Maziankę rozumiem doskonale .Jak mi dowali w życiu palacz a właśnie takie sytuacje ostatnio były moim udziałem ,wiecie jakieś pyskówki ,złośliwości to on idzie na papierosa się odstresować a ja zostaję ,czekam aż wróci i czuję się jak worek treningowy.Zupełnie odkryta,dobra wal dalej.Na szczęście nie mam tego na co dzień.Ten niepalący mąż to skarb.A tak w ogóle to poniedziałek miałam okropny, nic nie pomogła piosenka Leni jakoś nie chciał mi się zamienić w radosną niedzielę.Ale też minął już prawie a jak nie palę tak nie palę i fajnie jest.I tym optymistycznym akcentem zakończę moje trochę chaotyczne wywody.Pozdrowionka cieplutkie dla wszystkich.

kaprysik
kaprysik 02-02-2010 00:12

Witajcie:)
A.M słusznie zauważyła,że myśl o papierosie będzie nam towarzyszyła do końca życia.Palaczami będziemy zawsze i nic tego nie zmieni.Od nas samych zależy czy palimy czy nie palimy i cieszymy się pachnącymi dniami:)Ja sama nie palę już ROK i 8 dni i myśl o papierosie pojawia się czasami, ale tylko na krótką chwilkę i nie jest to straszne.Po prostu pamiętam,że paliłam ale nie skręca mnie tak jak na początku.Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia i wytrwałości.
Pachnące buziaki dla Was:)))

ziuta,
ziuta, 02-02-2010 11:32

Oj Mazianko.. AM..:)... co to za myśli?..
.."nigdy nas ta choroba nie opuści. Mam wrażenie że zawsze w ciężkich sytuacjach myśl o papierosie będzie nam towarzyszyła"..
.."niestety to nie koniec moich zmagan"..
Jestem dosyć przekorną osobą.. więc nawiązując co nieco do Kaprysika wniosę trochę nadziei.. i optymizmu, bo bez tego ani rusz:)
Że nie jest tak zawsze, to już sama Kaprysik potwierdza: "Po prostu pamiętam, że paliłam ale nie skręca mnie tak jak na początku"..
Mimo iż nie zgadzam się z tą opinią, że zawsze będziemy palaczami.. pamiętacie co mówił Allen?.. jesteście osobami
n i e p a l ą c y m i.. nie jesteśmy skazani na dozgonną walkę z nałogiem. Chyba dużo zależy od postrzegania samego siebie w tej sytuacji.., więc może jest tak: jak siebie widzę, tak się czuję?

Mazianko, Am.. myślę że z Waszym stażem możecie i macie prawo mieć takie dni..
Potencjalnie nawet człowiek nigdy nie palący, również może kiedys złapać za papierosa w złej chwili.. głupich nie sieją.. w każdym wieku:)
Na początku mojej pachnącej drogi, emocje z tym związane przebiegały raczej w sposób gwałtowny, sama wiem doskonale jak zmienny jest to proces.. ciągle szukałam w sobie potwierdzenia lub zaprzeczenia tej decyzji. Z miesiąca na miesiąc jednak było coraz lżej. odczuwałam coraz większy spokój i taka tendencja utrzymuje się nadal.. choć nie bez mojego udziału. AM.. na obecną chwilę mam wyhodowany na sobie solidny "pancerzyk" i praktycznie nie ma sytuacji ani człowieka przez którego poczułabym się jak "worek treningowy" czy "zupełnie odkryta".. Pod pancerzykiem siedzi sobie calkiem zadowolona, pewna swego i wolna Ziutka, która nie odda wolności przez jakiegoś śmierdzącego, złośliwego jaracza fajek!
Jeżeli Wam powiedziałam niedawno o swoim "ukłuciu", "myśli" na temat (bo nie była to ochotka!).. to tylko dlatego, że nie mam z tym żadnego problemu.. nie boję się tego.. i gdyby kiedykolwiek ta sytuacja powtórzyła się, to taka myśl nie ma żadnego, najmniejszego nawet znaczenia dla mnie jako dla osoby już niepalącej. Jestem pewna, że wszystko idzie jak najlepiej i niedługo zapomnę o całej sprawie.. tak samo jak mój teść i małż. dla których takie emocje jak nasze są już po latach niepalenia po prostu obce. Oni nie wyobrażają sobie życia z papierosem.
I jeszcze jedno.. wydaje mi się, że rzucenie palenie odbywa się różnie u różnych ludzi.. w zależności jakie mamy motywacje, co powoduje nami, że nie palimy, jak to znosimy, jak silne towarzyszą temu emocje, jakie mamy charaktery i psychikę, co oznacza dla nas niepalenie.. i jakby zapytać 10 ludzi, to usłyszymy zapewne 10 różnych odpowiedzi:)
Co by nie mówić, a chodzi mi tylko o jedno.. bądźcie kochane dobrej myśli.. palacz z a w s z e może przestać nim być.. nie podpisywaliśmy umowy do końca życia na palenie z przemysłem tytoniowym..
z takim nastawieniem łatwiej się żyje.. do takiego stanu trzeba dążyć. Jest to o tyle możliwe, ponieważ rzucenie palenia i życie bez fajki to nie jakieś skomplikowane sprawy życiowe, brak pracy, brak środków do życia, problemy rodzinne, zdrowotne, itp. na które często nie mamy wpływu. Rzucenie palenia jest nieporównywalnie łatwiejszą (żeby nie powiedzieć śmiesznie łatwą) sprawą od pokonywania problemów jakie zsyła na nas życie każdego dnia.
Same o tym wiecie dziewczyny.. jesteście żonami, matkami, córkami.. i przecież dajecie radę, nikt za Was nie zrobi pewnych rzeczy, jesteście silne choć zdarzają się dni gorsze.. Wy mimo to nie poddajecie się bo wierzycie, że to ma sens i macie nadzieję na lepszą przyszłość:)
Tak samo jest z rzucaniem palenia.. głowy do góry!.. będzie lepiej i nasze na wierzchu! To tylko kwestia czasu i naszego podejścia do tej tak niewielkiej i naturalnej w końcu sprawy jaką jest niepalenie:)
A jeśli pojawi się jakaś myśl o papierosie czy tylko wspomnienie o nim, to cóż.. co za sprawa?.. to mały pikuś.. nawet nie "Pan", nie demonizujmy pokurcza:DDD!
To dobrze póki co, że pamiętam o błędach młodości. Nie wiem czy gdyby nie pamięć o nich, nie powtórzyłabym ich znowu.. ze zwykłej ciekawości oczywiście.

Przepraszam za te przydługie wynurzenia znowu.. tym bardziej że nie jestem ekspertem..
ale wiem i co nieco jeszcze pamiętam jak to było ze mną i z moim 3 krotnym rzucaniem fajek!
Nie przemawia przeze mnie pycha czy brak pokory lecz szczera radość z niepalenia, którą tutaj dzielę się z Wami:DDD
Zakończę słowami AM.. mam nadzieję że kiedyś dla nas wszystkich, te myśli i gorsze chwile zostaną tylko ulotnym wspomnieniem:)

PS. sorry Allen:))) ale nie mogłam się powstrzymać od wklejenia Twoich słów z końca książki:
"OSTATECZNE OSTRZEŻENIE
Możesz teraz cieszyć się resztą swego życia jako szczęśliwy niepalący. Aby upewnić się, że tak się stanie, musisz przestrzegać tych prostych instrukcji:
1. Trzymaj tę książkę w miejscu, gdzie możesz łatwo do niej sięgnąć.
2. Nie zgub jej, nie pożyczaj, ani nie oddawaj nikomu.
3. Jeśli kiedykolwiek zaczniesz zazdrościć palaczom, to uświadom sobie, że to oni ci zazdroszczą. To nie ty zostałeś czegoś pozbawiony lecz oni.
4. Pamiętaj, że nie sprawiało ci radości bycie palaczem. Dlatego przestałeś. Cieszysz się z tego, że już więcej nie palisz.
5. Pamiętaj, że nie istnieje coś takiego, jak tylko jeden papieros.
6. Nigdy nie wątp w swoją decyzję, by nigdy więcej nie palić papierosów. Wiesz doskonale, że to jest słuszna decyzja"

i to jest cała tajemnica:)

jacek-72
jacek-72 02-02-2010 15:54

witam nie pale dwa dni 48 godzin tabex jem dzień 7 i tracę wiarę w siebie i w ten tabex paliłem ok23 lata może to za długo żeby teraz tak zjeść 100 tableteczek i rzucić o tabexsie dowiedziałem się od siostry ona z nim rzucała 3 razy teraz juz 3 raz nie pali i dziś jak z nią gadałem to się troszkę zjeżyłem palic się chce bardzo przez ok pierwsze 2 tyg potem dopiero lżej a jja tyle nie przetrzymam chyba drugi dzień cały czas coś gryzę rzuję paluszki orzeszki miśki gumy rózne i efekt taki że jak przerwę to mnie zaraz skręca zaciekawiła mnie książka allena poczytałbym ale z skąd ją pobrać i jak napisał by jakiś dobry człek próbowałem palenie rzucać z gumami plasterkami petem elektrcznym i dupa tabex też dupa jak bym cały czas nie jadł i spał to bym palił po2 godz pewnie a tak miało byc słodko już chyba nie zaufam żądnym cud wynalazkom

Wiinga
Wiinga 02-02-2010 19:45

Cześć Jacek! Ja chyba pobierałam ze strony chomikuj.pl, jak teraz wpisałam w googlach to jest na wielu stronach, rapidshare, precyl. Znajdziesz. Ja też nie pale tak długo jak Ty i odczuwam tylko czasami lekki dyskomfort. Wg Carr'a to kwestia nastawienia. Ty sądzisz, że rzucając coś ważnego tracisz, dlatego od samego początku jesteś zestresowany i to co czujesz to normalny stres a nie głód nikotynowy. Natomiast osoba po lekturze książki zostaje tak nastawiona, że czuje iż doświadcza czegoś wspaniałego, przyjemnego i jest zasadniczo w stanie wyluzowanym, żeby nie powiedzieć euforycznym. Ja w porównaniu z poprzednimi próbami nie odczuwam prawie w ogóle "ssania", a tebex brałam tylko 1 dzień. Googluj i bierz się do czytania, damy radę.
Wiinga

Wiinga
Wiinga 02-02-2010 19:47

albo podaj mail'a, to spróbuję Ci wysłać.

iwusiam32
iwusiam32 02-02-2010 20:32

Melduje się pachnąco:)
I witam nowych pachnących w Naszym gronie:)
Co do książki to ja wpisałam w wujka Google autora, tytuł i download:) i już:)
Z "chcicą na śmierdziela" to czasami mam taki przebłysk jak coś robię "kiedyś to bym trzymała peta w zębach" ale jest to bardzo rzadko:) W ogóle to śmierdziele mi śmierdzą i raczej nie przebywam tam gdzie jest dużo palaczy:)
W zasadzie teraz jestem bardziej zajęta pilnowaniem mojej wagi;D
Buziole pachnące:*

jacek-72
jacek-72 02-02-2010 20:59

dzięki za odpowiedz mój maill globik@interia.eu.z góry dzięki jak by się udało to mały plik a z rapitshera nie mogę pobrać czekam niecierpliwie !!!!

Wiinga
Wiinga 02-02-2010 21:32

Hej, wysłałam jako plik rar. Mam nadzieję, że dojdzie...

A.M.
A.M. 02-02-2010 23:02

Witam wszystkich a szczególnie Jacka 72.Ja paliłam 30 lat a jest nas tutaj z takim stażem więcej i powiem Ci że tabex działa.Trzymaj się ulotki a zobaczysz że z każdym dniem będzie coraz lepiej.Ta cytyzyna zawarta w tabeksie działa tak że zastępuje nikotynę w mózgu w taki sposób że jej brak jest do zniesienia.Jednocześnie wypiera nikotynę z organizmu czyli działa jak detox.Ja książkę przeczytałam kilka dni temu a nie palę 62 dni.Nie wiem może było by mi łatwiej gdybym przeczytała na początku ale nie jestem pewna.Oczywiście zgadzam się prawie z wszystkim co Allen napisał ale wiem że ja bez tabeksu nie dałabym rady.Proponuję cofnąć się do moich wcześniejszych wpisów toż to koszmar a ja jednak nie palę.Forum czytałam kilkanaście razy dziennie ,szukałam ludzi którzy też mieli takie początki a potem cieszyli się z kolejnych dni niepalenia ,pamiętam jak zazdrościłam komuś tam jakiś 2 tygodni a jak mi stuknęło 30 dni to sama się zdziwiłam. Jacek 72 będzie dobrze musi być. Tu na forum są ludzie którzy przez tą drogę przeprowadzają w jakiś magiczny sposób a to pochwalą a to zrugają ale idziemy do przodu.Oczywiście cudów nie ma i sam też musisz się przyłożyć.Trzymam kciuki za Ciebie.Za wszystkich innych początkujących oczywiście też. Ziuta ja wiem że tych gorszych dni będzie coraz mniej ale wiem też że jednak będą. Ale przyjmę Twoją taktykę i postaram się po prostu być na nie przygotowana tak żeby nie dać się podejść.BUZIAKI DLA WSZYSTKICH.

jacek-72
jacek-72 02-02-2010 23:30

dzięki za książkę wygrzebałem ją z chomika nie mogłem się doczekać nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia choć dużo ciekawostek w niej wyczytałem to za bardzo w nia nie wierzę .ciekawe czy przetrzymam następny dzień (koszmar)spróbuję nie zagryzać głodu tak pisało w książce .i jeszcze raz dzieki za wsparcie to teraz bardzo ważne odezwę się jutro jak nie zapalę i sie nie poddam .

lenii
lenii 03-02-2010 09:03

hej:)

Ziutka jak dobrze, że stoisz na straży, bo po wpisach dziewczyn to nic tylko się powiesić! masz rację, zresztą też sama powtarzam, że każdy indywidualnie przez to wszystko przechodzi... ja nie uważam się za osobę palącą i to, że kiedyś paliłam nie przekraśla mnie i nie kładzie na mnie ciężaru, który mam dźwigać do końca życia! Jestem osobą NIEPALĄCĄ i kurcze dobrze mi z tym!!!! dziewczyny... jeden gorszy dzień to jeszcze nie koniec świata, ale jeśli damy się zwariować to klapa murowana! zbierzcie w sobie tą całą siłę, jaką macie w sobie i kopnijcie smroda w sam środek jego zakopconego tyłka i poślijcie go tam gdzie pieprz rośnie! szkoda życia na takie myślenie... widzę, że zima zaczyna dawać we znaki.. trzymajcie się dziewczyny i byle do wiosny:)

jacek-72 po Twoich wpisach wnioskuję, że ty chyba do końca to nie chcesz rzucić palenia... a cały pic polega na nastawieniu do całej tej sytuacji i że w końcu pozbędę się nałogu i będę wolny, a nie że napewno się nie uda i się odezwę jak nie zapalę... odezwij się nawet jak nie wytrzymasz i zapalisz.. wierzę w ciebie całym sercem, że tym razem się uda, ale czy ty w to wierzysz równie mocno jak i ja? nie jesteś odosobnionym przypadkiem... było tu kilka osób, które rozpoczynały z podobnym nastawieniem, a jednak się udawało (kenai mógłby Ci tu pomóc jeśliby się w końcu odezwał:))Księżkę Carr'a należy czytać powoli i ze zrozumieniem - "przelecenie" jej w jeden wieczór na nie za wiele się zda.. przeczytaj ją jeszcze raz na spokojnie-pozwól Allowi "wyprać" sobie mózg, a tabexowi oczyścić Twój organizm z nikotyny... poprostu daj sobie czas a przede wszystkim zmień nastawienie i uwierz nam, że to że rzucasz palenie po 23 latach to nie jest koniec świata.. ludzie palili 40 lat i udawało im się rzucić - trzeba tylko chcieć:) pisz, przeżywaj z nami i pozwól sobie pomóc:) pozdrawiam cię i trzymam kciuki:)

ziuta,
ziuta, 03-02-2010 09:24

Witaj Jacku..
nigdy nie jest za późno.. jesteś palaczem jakich wielu.. z większym lub mniejszym stażem, z większymi lub mniejszymi rozterkami.. takie najczęściej bywają początki ale spójrz tylko ilu osobom mimo tego udało się przejść przez tą cudowna granicę złudzeń i iluzji na temat swojego palenia.. Udało się nam. Nie za darmo jednak.. kosztowało nas to trochę wysiłku. Są tu osoby które rzuciły palenie z samym Tabexem, z samą książką (kilkakrotnie nawet czytaną!) lub z jednym i drugim.. lecz łączy nas na pewno jedna sprawa.. pomogła nam przede wszystkim duża dawka determinacji.. Ja również rzuciłam palenie po raz 3 z Tabexem, wiem że to było trzecie i ostateczne starcie z własną słabością, wiem też że nie istnieje żaden srodek cudowny który za palacza załatwi sprawę.. Tego często oczekujemy aby jak za sprawą magicznej różdżki stał się cud. Tabex i inne "wynalazki" jak mówisz pomagac mogą tylko łatwiej znieść te pierwsze tygodnie.. reszta należy do Ciebie. Nie piszesz nic o powodach jakie skłoniły Cię do tej decyzji.. świadomość co będziesz zyskiwać z każdym dniem niepalenia jest bardzo ważna, chociażby wydawało Ci się teraz że tylko tracisz i nie ma większego sensu ta męka.. na tych stronach też bardzo wiele już zostało powiedziane o tym jak radzić sobie z głodem
Na pewno nie wolno się poddawać, to wszystko o czym piszesz znam z doświadczenia.. szukanie wymówek też.. że nie ma środka, że nie dam rady, pamiętam to zażeranie głodu nikotynowego i pierwsze nabyte kilogramy. Ksiązkę przeczytałam także w tempie ekspresowym na zasadzie podobnej.. "nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia choć dużo ciekawostek w niej wyczytałem to za bardzo w nia nie wierzę"..
albo na zasadzie zgadzam się lub nie i to był błąd, bo dopiero chyba po roku spojrzałam na nia z innej strony.. bez "rogów":).. i doznałam tego olsniena o którym mówi Allen. Nie czytałam jej jednak, jak radzi Allen, po raz kolejny od dechy do dechy ale łapałam za nią w chwili refleksji na temat..
Jacku, w książkę nie należy wierzyć tylko we własne siły i w zwycięstwo, a do tego niezbędne jest pozytywne nastawienie i silne pragnienie niepalenia.. a że wyczuwa się w Tobie sporo rezygnacji? to nic to!.. początki bywają różne o czym możesz się przekonac czytając to forum
Jak Ci się chce powalczyć to zostań z nami:)

Wiinga.. (Word zmienia mi Twój nick na Wikinga.. ha, ha! nomen omen.. dobra wróżba!)
bardzo się cieszę, ze jestes dalej z nami:) Nabierasz tempa dziewczyno.. a tabex? jest dobry! ale wszystko zależy od tego co w trawie.. głowie piszczy:)

Wspomnę jeszcze na koniec, że nie pale już 346 dni i to nie wielka znowu nowina dla mnie. Miałam już okresy nie palenia po 2 lata, podczas których toczyłam jakąś walke z niewidzialnym przeciwnikiem. Co z tego, ze wygrywałam jeśli nie opuszczal mnie też prawie nigdy nieuświadomiony żal i tęsknotą za fajeczką. Ale nowiną jest to, ze dopiero Allen i to forum pomogło mi zrozumieć prawdę o moim paleniu i nigdy tez nie czułam się taka cudnie wolna..

.. AM.. też tego doświadczysz!

Lenii.. tradycyjnie "wstrzeliłysmy się w jedym czasie.. i jak zwykle monotematycznie:D.. podejrzewam, że jestesmy już z jednej sekty.. ale mnie to nie przeszkadza a wręcz przeciwnie! BUZIOLE!

ziuta,
ziuta, 03-02-2010 09:48

Lenii.. teraz doczytałam, dzięki za poparcie:):):)
dla nas palenie to przeszłość..
fajNIE że jest to możliwe:))))

lenii
lenii 03-02-2010 10:19

hehehe Ziutka takich trzech jak nas dwóch to ani jednego:P hahahahaha
Miejmy nadzieje, że taki atak z dwóch stron zaowocuje i uda się pomóc... a ja coż... jestem Twoją wychowanką:) zresztą dobrze mi z tym:) ale najważniejsze jest to, że chyba nawet czasem zdaje to egzamin:) i o to chodzi:)

Dziewczyny a jak wam dziś? i gdzie ci nasi mężczyźni?? jacek jak minęła noc i poranek, już nie wspomnę po raz kolejny o kenai i arco..

Odpowiedz w wątku