Szukaj

Samotność

Komentarze do: Samotność
Odpowiedz w wątku
Konrado22
Konrado22 06-08-2007 10:14

Każdy kto doznał uczucia samotności wie że jest to bardzo silne i trudne uczucie. Zastanawiasz się nad tym kim jesteś i czemu właśnie ty jesteś sam. Powoli zaczynasz myśleć że samotność nigdy nie odejdzie i zawsze będzie ci towarzyszyć jak cień. Tracirz wiarę we własne siły a potem nawet jeżeli spotykasz kogoś fajnego to nie dajesz szansy bo nie chcesz być zraniony. Trzeba być cierpliwym i wierzyć że w końcu się uda.

Moniquee
Moniquee 15-08-2007 17:53

Dokładnie trzeba być cierpliwym i WIERZYĆ że w końcu się uda. Mimo tylu zwątpień i niepowodzeń ciągle sobie powtarzam że uda mi się przezwyciężyć samotność (nie chorobliwą nieśmiałość i kłopot nawiązywania kontaktów z innymi ale samotność wynikającą z braku tej drugiej osoby). Jak pech to pech. Ale wiara zawsze pozostaje.
Jak ja zawsze mówię: "Wbrew nadziei uwierz nadziei"

Pozdrawiam :)

konstruktor
konstruktor 18-09-2007 21:37

Konrado gdy czytałem Twoje słowa to tak jak bym czytał o samym sobie. mam 23 lata i jestem tak samotny, że to uczucie powoli zabija we mnie resztki jakichkolwiek emocji, poczucia szczęścia i samoakceptacji. Każdego kolejnego dnia budzę się i egzystuję, trwam lecz nie mogę powiedzieć, że żyję. Czuję się jakbym był skorupą człowieka, stałem się zimny i wyrachowany, nikomu nie ufam. Moje relacje z rodziną ograniczyły się do rozmowy o pogodzie a życie towarzyskie do czatowania. Nie potrafię tego zmienić, choć bardzo tego chcę i staram się to wszystkie moje próby kończą się coraz większym zagłębianiem się w pustkę samotności. Moje serce umarło... każda minuta mojego życia sprawia mi ból, a każda chwila spędzona samotnie jest dla mnie przekleństwem. Może ktoś powie, że jestem młody i wszystko przede mną, ale Ja nie widzę dla siebie ratunku, moje relacje z kobietami ograniczają się do oglądania telewizji i zakupów w supermarkecie. Jestem wręcz patologicznie samotny i straszliwie przygnębiony.

Bardzo podoba mi się wspaniała dziewczyna, jest piękna i inteligentna... kobieta jak z filmu... zjawisko, marzenie... ona deklaruje chęć pogłębienia naszej znajomości, a Ja tak strasznie się boję, że odpycham Ją od siebie coraz dalej... wiem... żałosne. Kiedyś nie byłem taki, wszystko zaczęło się walić gdy uświadomiłem sobie jak bardzo samotny jestem i jak bardzo brakuje mi ciepła. Kiedyś byłem fajnym chłopakiem, zawsze skorym do rozmowy i żartów. Towarzyski i gadatliwy... dziś cień tego kim kiedyś byłem. Otumaniony własnym cierpieniem, fobiami i brakiem wiary w siebie. Po prostu nikt. Najgorsze jest to, że wiem co mi dolega a nie potrafię tego zmienić. I co począć w takiej sytuacji? Jak nazwać taki przypadek jak Ja? NIEUDACZNIK lub FRAJER.

Pozdrawiam

herbatka111
herbatka111 27-09-2007 21:02

Konstruktor, moge powiedzieć dokładnie to samo o sobie , nawet wiek ten sam. Samotność to straszna rzecz jak pułapka z której nie można sie wydostać.

Adamo
Adamo 04-12-2007 00:37

Czesc! Jestem nowy i pierwszy raz na takim forum :-). Mam bardzo podobny problem z moja samotnoscia, ale nie zamykam sie w czterech scianach, chetnie pojde na imprezke do znajomych, do jakiegos klubu, pogadam itp. Z dziewczynami u mnie bardzo skromnie (mam na mysli sprawy sercowe, bo kolezanek to mam kilka - jedna bardzo fajna przyjaciolke) . Od dziecka mialem problemy z nawiazywaniem nowych znajomosci ( takie opinie wychowawcow).Zawsze mialem duzo zajec, ktore wypelnialy mi wolny czas. Bardzo rzadko dyskoteki, rzadko wspolne wypady z kumplami i kumpelkami,itd. Te moje zajecia w czasie wolnym zaczely mnie powoli nudzic im stawalem sie starszy (mam 24 lata).Pojawilo sie uczucie samotnosci zwiazanej z brakiem partnerki. Nie uciakam od nowych znajomosci ( nawiazywanie ich poprawilo sie od czasow dziecinstwa), ale gdy pojawia sie jakas milosc to zaczynam " panikowac".Czesto jestem nie pewny swych uczuc, bardzo ostrozny, wszystko waze jak waga i tak dwa razy bylo - zmarnowalem szanse. Samotnosc to ciezka sprawa - od zastanawiania sie nad soba juz mozg mnie boli,zwariowac mozna. Acha - i nie boje sie, ze ktos mnie zrani, lecz przeciwnie - ja moge kogos zranic, bo moze mi sie odwidzi itp.
Konstruktor - proponuje spacery, nawet samotne, z psem , z kumplem , pogadac z kims bliskim o tym i nie myslec tak intensywnie , zajac mysli czyms innym i robic chocby najmniejsze kroczki ku poprawie. Czatujesz , czyli nie ma tragicznie. Moze psycholog ? ( jesli chcesz oczywiscie). Wiem - nie jest mega latwo. Pozdrawiam Przepraszam

Odpowiedz w wątku
Zobacz wszystkie komentarze do "Samotność"