Szukaj
FAQFAQ SzukajSzukaj UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości RejestracjaRejestracja ZalogujZaloguj

Rodzicielstwo bliskości, NVC - sposób na wychowanie

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pon Cze 01, 2015 8:17 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wind_of_hope napisał:
dziecko musi " przeleciec" kazdego z rodzicow az znajdzie wkoncu swojego i bedzie spokojniejsze..


Dlatego wepchnęłam się między rodziców tak, aby być tuż przed Adasiem. Oczywiście uprzejmie spytałam, czy mocno będę przeszkadzała, gdy tu będę stała i usłyszałam, że nie. Wink

[quote="wind_of_hope]łobuz a Adas cos powiedział? czy zaciął sie,wystraszył? [/quote]

Powiedział swój wierszyk na środku do mikrofonu, ale dziewczynka, z którą miał mówić razem - już nie, bo się rozpłakała.

Dokładnie, jak piszesz. Niektóre dzieci płakały, niektóre uciekły do rodziców, przy niektórych rodzice musieli stać na środku sali. Ja przed występem Adasiowi powiedziałam, że cały czas będę aż do końca występów, potem razem wrócimy do domku. Chyba wiedział, "na czym stoi".
Dużo razem ćwiczyliśmy też w domu, mówiliśmy wierszyk razem, opowiadałam mu, o czym jest ten wierszyk, że mówi w nim tatusiowi, jak go bardzo, bardzo kocha, tak samo na występie, gdy spojrzał na mnie i zobaczył, że mówię razem z nim - trochę jakby poczuł się pewniej, bo się delikatnie uśmiechnął.

anetko a gdybyś tak w danej konkretnej sytuacji powiedziała mężowi dokładnie takim samym tekstem, jaki on sprzedał Michałkowi?..
Chyba nie powinno Ci być wstyd za kogoś, to Twój maż ma tu powód do wstydu.

Rzeczywiście trochę nieprzemyślane te występy u Was. Za długo dla maluszków.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pon Cze 01, 2015 10:27 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

anetka napisał:
Lizelotko u nas realacje mąż-michał są podobne do waszych.


Anetko, chyba nie do końca Wink

Bo jak czytam to:


anetka napisał:
Zabawa z tatą ok ale jak coś trzeba zrobic to już pojawia się problem. Ale oni to ciągle się kłócą. Mój mąż też często nieświadmie mówi docniego słowa które nie powinny paść. Np dzisiaj kąpałam się a Michał chciał kolejną kromkę chleba to M do niego mówi "ty nie jesz tylko żresz", albo jak Michał krzyczał to mówi zamknij się.


…to jestem zszokowana, że można tak mówić do własnego dziecka. To bardzo, bardzo smutne Sad
U nas w życiu nie byłoby mowy, żeby mój mąż odezwał się w ten sposób do kogokolwiek, nie mówiąc o dziecku. U nas jest dużo miłości, czułości, zrozumienia od taty dla Adasia. Tym bardziej właśnie trudno nam dojść dlaczego Adaś tak z tym nielubieniem wyskakuje, bo np. Tomek chce go przytulić, albo dać buziaka na dobranoc, a Adaś: ”Nie!!! Nie lubię Cię! Nie chcę żebyś mnie dotykał!” Także naprawdę trudno nam zrozumieć o co chodzi.
Swoją drogą, Twój mąż pewnie się zdziwi ( a nie powinien wcale ), gdy już niebawem, on ( a może też niestety i Ty ) zostaniecie potraktowani takimi samymi słowami przez Michałka. Dzieci uczą się nie poprzez wysłuchiwanie długich tyrad o kulturze osobistej, powinnościach i społecznych zachowaniach. One uczę się poprzez naśladowanie, w pierwszej kolejności rodziców. Może spróbuj mężowi o tym powiedzieć. Zapytaj go, co będzie gdy Michałek też zacznie używać takich słów. No bo dla dziecka „zamknij się” niczym nie różni się od „mów ciszej”, dziecko przecież nie wie, jak nacechowane są te słowa, będzie używał, tylko dlatego, że tata też używa. Zapytaj męża jak wytłumaczy Michałkowi, że tata może używać słowa „żryj” i mówić do syna „zamknij się”, a dziecko do taty tak nie może. Czy szacunek należy się tylko dorosłym??? :-/

Dodano po 14 minutach:

Co do przedstawień, to u nas w przedszkolu w ogóle nie ma takich rzeczy i ja jestem bardzo z tego zadowolona. Nie dość, że sztuczne to, to jeszcze stresujące i dla dzieci i dla mam. A przecież to powinien być dzień pełen miłości i radości, swobody w wyrażaniu miłości. U nas dzieci w Dniu Matki robiły dla mam samodzielnie bukiety w przedszkolu, i gdy mamy odbierały swoje maluchy, to te biegły co koń wyskoczy przez cały korytarz wykrzykując różne miłe rzeczy Smile Mój Adaś przybiegł, ledwo się zatrzymał z rozpędu: „Mamo! Dziś jest Twoje święto i ja zrobiłem dla Ciebie bukiecik! Sam robiłem i nikt mi nie pomagał!” Było to szczere, mnóstwo w tym było radości, głównie z powodu tego, że można kogoś obdarować bezinteresownie czymś zrobionym samodzielnie Smile Basia ( opiekunka ) opowiadała, że dzieciaki nawet z poświęceniem samodzielnie obrywały kolce z dolnych części łodyżek od róż Smile Absolutnie nie chciały aby ktoś im pomagał w przygotowaniu bukiecików Smile
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pon Cze 01, 2015 10:53 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ja z kolei oglądałam prace dzieci wywieszone dla rodziców na korytarzu. Pokolorowane rysunki. Spytałam Adasia: "A kto to malował?" no i odp. mi: "Ja! To dla ciebie!" Uściskałam go, wytuliłam i sprawiło nam to o wiele więcej PRAWDZIWEJ radości.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Pon Cze 01, 2015 1:02 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

LIzelotko fajnie że u Was p.kolaki nie miały takiego stresu.. Smile
zupelnie inaczej funkcjonuja.
przeciez wierszyk to tez stres,do tego przed publicznoscia, w wiekszosci obcymi ludźmi..
ja wcale sie nie dziwie maluchom ktore płacza.

łobuz a szybko Adas nauczył sie wiersza?
Zu umiała kiedys mowic : mamo, mamo co Ci dam... " ale dzis juz nie chce. dokonczy słowa ale od pocz. do konca nie powie.
tak mysle czy wierszyki na pamięc to nie za wczesnie dla 3,5latkow?

dobrze jak dziecko odważne, powie wszystko i nie zapłacze.
gorzej jak stracholek..;/
wtedy nawet domowe proby przed występem mogą sie nie udać...

a co zrobic jak dziecko uparcie nie chce wyjsc na srodek mimo ze jest jego kolej?
zabrać i przytulić, niech idzie kolejne??? czy wytlumaczyc ze to nic złego?
tylko że jak raz nie pojdzie to potem przy kazdym wystepie bedzie uciekać..

---

u nas jutro Festyn w p.kolu, przejdziemy sie ,zobaczymy jak to bedzie.
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pon Cze 01, 2015 1:43 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wind_of_hope napisał:
tylko że jak raz nie pojdzie to potem przy kazdym wystepie bedzie uciekać..

Moim zdaniem jak ten raz go zmusisz, to dopiero przed każdym następnym będzie uciekać...
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
anetka
Przyjaciel forum


Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 1766

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach


PostWysłany: Pon Cze 01, 2015 10:00 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Mój mąż ma tak, że jak ma dwa dni pod rząd wolne to ten pierwszy jeszcze znośny, bawi się spokojnie z Michałkiem, zazwyczaj nie ma problemy a drugi to od rana już widzę jego niecierpliwość, nerwy. Tak zostawić go samego na parę dni to już nie byłby taki mądry mówiąc że lepiej w domu niż w pracy.
Mówię tłumaczę, proszę, codziennie to samo i nie przynosi to efektów. To ja powinnam zmienić się dla niego, to mój Michał powinien być posłusznym, grzecznym dzieckiem.
Ostanio z nim rozmawiałam o przyzwyczajeniach, rytuałach naszych dzieci, o spędzaniu z nimi czasu i jaki to ma sens. Ja z Michalkiem stworzyłam sobie kilka rytuałów w ciągu dnia i on chce bym ja to z nim robiła. Chociaż na początku prosiłam mojego męża żeby może on coś od rana z nim robił. Wstaję robię mleko, czytam bajki, potem do łazienki, ubieramy się i do przedszkola. I codziennie w takiej kolejności. Mój M nie może no zrobić mleka czy przeczytać bajki. Wieczorem kąpiel, kolacja, bajka i spanie i też taka kolejność. I czasem choć mam dosyć tego bo robię to codziennie mimo czasem zmęczenia to to doceniam bo za parę lat już moje dzieci nie bedą chciały ze mną spać, wieczorami będą wychodzić z domu do znajomych. Nawet wstawanie z Pawełkiem o 5 rano już nie jest utrapieniem bo poranne uśmiechy i rozmowy wynagradzją wszystko. I mówię mojemu mężowi że niech żałuje bo chwile są tak ulotne, że za niedługo dziecko mu powie " tato nie chcę, wyjdz mi z pokoju, idę do mamy porozmawiać itp" mój M przytakuje. Mowi że mam rację a za godzinę robi to samo i stwierdza że ot tak się nie zmieni ( a mówi już to od pół roku) .
Czasem sama się zastanawiam co my jeszcze razem robimy ale zawsze mam nadzieję że bedzie lepiej.

Wind mój Michał uczył się wierszyka przez 1,5 tygdnia. Wieczorem przed spaniem codziennie dwa razy powtarzał. I to co w przedszkolu na próbach mieli. Nie męczyłam go z tym ale szybko załapał.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Wto Cze 02, 2015 8:42 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

anetko w takim razie przyszło Ci walczyć z mężem, który niewłaściwie traktuje swoje dzieci ( zapewne w przyszłości z Pawełkiem będzie tak, jak teraz z Miśkiem...) Chyba, że stwierdzisz pewnego dnia, że odpuszczasz... Ale mimo wszystko życzę Ci siły i wytrwałości, nigdy nie przestawaj reagować na takie paskudne odzywki do dzieci!

wind niektóre dzieci po prostu nie powiedziały swoich wierszyków. Panie je wołały, zachęcały, ale jak dziecko postanowiło pozostać w uściskach mamy - to nikt ich nie zmuszał do wyjścia na środek sali.

Wiek 3,5 lat to w większości wypadków nie jest za wcześnie na wierszyki i piosenki.
Adaś nauczył się "Mamo mamo coś ci dam..." gdy miał 2,5 roczku.
Teraz potrafi zapamiętać wierszyk po jednokrotnym usłyszeniu go (nie wiem, czy podobnie mają inne dzieci, fakt, że zawsze wydawało mi się, że Adaś ma do tego "smykałkę")
Wyjątkowo szybko łapie też piosenki po angielsku, tak samo szybko zapamiętuje zwroty niemieckie, gdy nieraz w zabawie z mamą jeden z jego dinozaurów mówi tylko po niemiecku...

Jak na festynie?
U nas w p-kolu wczoraj był piknik rodzinny z dmuchanym zamkiem, ale darowaliśmy sobie - zaczął padać deszcz... Confused

lizelotko jak tam u Was?
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Sro Cze 03, 2015 11:52 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

anetka napisał:
Mowi że mam rację a za godzinę robi to samo i stwierdza że ot tak się nie zmieni ( a mówi już to od pół roku) .


Anetko, z tego co piszesz, Twój mąż ma raczej trudny charakter. Istotne wydaje mi się jednak że gdzieś tam potrafi przyznać Ci rację. To że za godzinę wraca do starych złych nawyków… Cóż… Nie od razu Rzym zbudowano… No i żeby budować, trzeba mieć na czym. Twój mąż nie ma na czym budować. On nie ma fundamentów. Może i wierzy w to co mówisz, może nawet i chciałby robić coś inaczej. Ale niestety z dorosłym jest w tej kwestii jak z dzieckiem: Jeśli powiesz mu tylko, co powinien/czego nie powinien robić, to on Cię wysłucha, zgodzi się z Tobą, a potem z braku umiejętności, wiedzy i alternatywnych strategii zachowań, zachowa się tak jak umie, czyli tak jak do tej pory. Bo przecież jakoś zachować się musi. To tak jak z mówieniem do dziecka, żeby nie biło, gdy się wkurzy. To nie wystarczy. Trzeba mu podsunąć co może robić w zamian żeby rozładować emocje i jak może o tym pamiętać, inaczej w krytycznej sytuacji zachowa się tak jak umie, czyli będzie znów bił.
Ja sama jak patrzę na siebie, a przeczytałam dużo, raczej sporo wiem o sobie, obracam się w kręgu ludzi komunikujących się za pomocą nvc, to jednak tyle razy reaguję „po staremu”. Choćby sytuacja z dziś. Adaś nie chciał w autobusie usiąść do mnie na kolana, żeby tata też miał miejsce, chciał siedzieć sam na siedzeniu. A ludzi tyle, że drzwi ledwie się zamykały. I co za mądrość matka mu rzuciła? Ano: „Skoro tak, to będziesz jeździł w wózku, jeśli bierzemy hulajnogę, i siadamy na siedzeniach, trzeba starać się aby inni też mieli wygodnie i mogli usiąść.”
No i pozamiatane. Zamknęłam sobie drogę do porozumienia, a tekst był w mojej bezsilności żałosny. I to nie dlatego, że byłam zdenerwowana jakoś bardzo, chociaż też. Po prostu straciłam czujność i zareagowałam jakby automatycznie, tak jak przez całe życie reagowali moi rodzice i rodzice milionów innych dzieci, a ja byłam z tym osłuchana. Moja podświadomość nadal podsuwa mi w takich sytuacjach, najmocniej wdrukowane reakcje i słowa. Ile wysiłku kosztuje by to przeskoczyć, wie tylko ten kto postanowił z tym walczyć i każdego dnia zmaga się z samym sobą. Ja się wcale nie dziwię Twojemu mężowi, że on nie umie tak po prostu się zmienić. Myślę, że potrzebna mu pomoc, bardzo konkretne rozwiązania, np. co może zrobić gdy poczuje, że w stosunku do Michałka ogarnia go zniecierpliwienie? On tego nie wie. Ja tego nie wiedziałam, dopóki trochę nie poczytałam. On nie wie co z tym zrobić. Więc to zniecierpliwienie narasta, aż znajduje ujście w słowach jakie nam tu cytowałaś. To jest też moim zdaniem troszeczkę przejaw braku kultury osobistej, którą Twój mąż mógłby podszlifować. Ale ważniejsze jest, aby ktoś mu powiedział, co ma zrobić, gdy Michał chce się bawić, a jemu się nie chce, jak zareagować. Co ma zrobić gdy wkurza go bieganie po domu, bo miał ciężki dzień w pracy i oczekuje spokoju i odpoczynku? On nie wie, co zrobić, gdy Michałek nie zareaguje, na zwykłe „nie biegaj”, więc wybiera to co ma pod ręką, czyli pewnie krzyk, albo groźby. Co ma zrobić gdy Michałek chce coś, czego on mu nie chce dać? Konkretnie! Co ma powiedzieć, jak zareagować? Jak wytrzymać psychicznie dziecięcy płacz przy odmowie zakupu samochodzika na pilota za 200 zł gdy śpieszy się na spotkanie ze znajomymi? ( bo to też niektórym działa na nerwy i nie umieją sobie z tym poradzić ). Co zrobić by tu i teraz ogarnąć swoje emocje? Bo o ogarnianiu dziecięcych nie ma co mówić, gdy sam człowiek nie wie jak sobie ze sobą poradzić.
Pomyśl Anteko jak mężowi możesz pomóc. Czy on lubi czytać? Poczytałby coś gdybyś mu podrzuciła? Jak nie książkę, to może chociaż artykuły w internecie? ( Mogę przesłać linki do kilku poruszających najważniejsze problemy ). Jeśli czytanie odpada, to może Ty poczytaj i w spokojnych chwilach spróbuj mu o tym opowiadać? Albo spróbuj inaczej: Gdy mąż znów powie „zamknij się!” nie krytykuj go, tylko zwróć się do Michałka, ale tak żeby mąż słyszał: „Kochanie tata chciał powiedzieć, że bardzo denerwuje go, gdy tak krzyczysz. Czasami jak ktoś się zdenerwuje mówi niemiłe słowa, których wcale nie chce powiedzieć. To nerwy sprawiają, że tak się zdarza. Myślisz, że uda Ci się bawić troszeczkę ciszej?” Jeśli to zacznie działać, czyli np. w tej konkretnej sytuacji Michałek się uciszy, to może mąż zauważy, że Twój sposób reakcji jest efektywniejszy i sam zechce zrezygnować z najłatwiejszej drogi czyli prostego wyrzucania emocji i zabierze się za szukanie w takich sytuacjach po prostu rozwiązania.

Dodano po 26 minutach:

A co u nas?
W sobotę Adaś miał urodziny Smile Organizowałam w domu, 6 dzieci i 9 dorosłych ( z nami ). Było super! Tak się złożyło, że dorośli sami bardzo fajni nasi znajomi, więc 6 godzin minęło zanim się obejrzałam Smile
Z dzieciaków były dwie Adasia ulubione koleżanki i jeden kolega + parka bliźniaków, które zna z widzenia. Zastanawiałam się jak tu zabawić małe towarzystwo, żeby nie spędzić wieczoru na zażegnywaniu kłótni o zabawki i w ogóle posiedzieć trochę z dorosłymi. No i wpadłam na pomysł, że wezmę dwie takie wielkie szkoleniowe kartki i przykleję je na podłodze i Adasia w pokoju. Kupiłam kredki, naklejki, cekiny w różnych kształtach, klej z brokatem w różnych kolorach i sam brokat, miałam wycinanki i bibuły, nożyczki oraz serpentynki. Dałam im to wszystko, żeby sobie wyklejali, kleili, wycinali. Kartki zajęły prawie całą podłogę Smile No i było super, dopóki w pewnym momencie nie wymknęło się to spod kontroli Smile Najmniejsza Zosia wpadła na pomysł, że brokat zamiast sypać po odrobince przez dziurkę w nakrętce, można wysypać cały na raz gdy się zakrętkę odkręci Smile No i… po 5 minutach miałam na podłodze 8 pudełeczek brokatu Smile Maluchy wymieszały to z klejem i całymi łapkami tworzyły kolarze na kartce, a potem z wielką radością przybiegały pokazać rodzicom rączki, na których było tyle brokaty, że nie było widać ani kawałka skóry Smile Smile Reakcja mojego Tomka była bezcenna, ale ja z żelazną miną stwierdziłam, że to urodziny i nie zamierzam dzieciom psuć zabawy Smile Najpierw się przeraziłam, bo pokój wyglądał na pierwszy rzut tak, jakbym miała go potem sprzątać pół dnia Smile Ale jak tylko odłożyłam na bok szok i emocje, to stwierdziłam, że odkurzacz i mop dadzą radę w kilkanaście minut Smile ( Tak rzeczywiście potem było, wyglądało to o wiele, wiele gorzej niż faktycznie było ). Dzieci przeszczęśliwe, żadne nie chciało wychodzić Smile Tyle wolności to pewnie jeszcze nigdy nie miały! Mogły brudzić się, dawać upust swojej fantazji i nikt im nie mówił, że brudzą, że nie wolno, że nieładnie Smile Ciekawe co będzie za rok? Smile
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Sro Cze 03, 2015 1:22 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz napisał:
Jak na festynie?
U nas w p-kolu wczoraj był piknik rodzinny z dmuchanym zamkiem, ale darowaliśmy sobie - zaczął padać deszcz... Confused


na festynie ok.
tez były dmuchane zamki, trampoliny.. jaka radosc dzieci... rodzicow juz mniejsza bo... wszystko płatne.
nie ma nic za free!.
jakies tam kiermasze ,loterie itd.
było rozstawionych kilka stolikow i przy kazdym cos innego. to ciastolina, to takie "chrupki" do sklejania (bardzo fajna zabawa) !, to cos ala piasek, taka masa plastyczna. Zu tez costam pokleiła.
spotkała swoja kolezankiz placu (D) i (H).
pozniej były wystepy p.kolakow, przyjazd strazy pożarnej,policji.
nie siedziałam do konca bo juz sie jej nudziło.
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Czw Cze 04, 2015 10:15 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lizelotko bardzo fajne urodzinki. A najważniejsze przecież, aby to najmłodsi byli zadowoleni, nie? No i udało Ci się!

Ja teraz nie do końca mam pomysł na urodziny Adasia... Z braku pomysłów zostaje nam ogród ze zjeżdżalnią, elektrycznym autem, piaskownicą, rowerkami, taczkami itp itd - oczywiście przy dobrej pogodzie... Ale coś - jakąś niespodziankę bym jeszcze do tego wykombinowała... Confused Może jakiś tort w kształcie dinozaura?..

wind
czyli Zu zadowolona, tak? Wygląda na to, jakby się powolutku, małymi kroczkami przekonywała do zabaw z rówieśnikami... Trzymam kciuki za Twoją małą dziewczynkę, oby tak dalej! Wydaje mi się że teraz to najważniejsze, aby do niczego jej ani nie zachęcać w nadmiarze, ani nie popychać - aby pozwolić jej na te samodzielne malutkie kroczki.


A ja Wam powiem szczerze, że dokądkolwiek teraz pójdę - to jestem mega-wyczulona na specyficzne odzywki i słowa dorosłych do dzieci, jakie nie powinny były paść... Wczoraj np. byliśmy na takim skromnym przyjęciu weselnym dobrych znajomych. Siedziałam ze znajomą na dworze, a jej córcia latała ze swoim kuzynem nieopodal. Nagle chłopiec upadł i dość mocno się uderzył... Zrobiło mu się przykro i zaczął płakać... I jaka była reakcja jego cioci?.. "Nie płacz, jesteś dużym chłopcem. Nie płacz, żeby Twoja mamusia (panna młoda) nie widziała, żeby była dzisiaj szczęśliwa..."

Maluch ciągle siedział i płakał...
Kurcze, ale było mi go żal...
Podeszłam, spytałam, czy mogę obejrzeć jego główkę, pogłaskałam go i powiedziałam: "Widziałam, że mocno się uderzyłeś, na pewno mocno cię zabolało... " Płacz... "Jeśli chcesz, możesz sobie z nami usiąść, odpocząć, a główka na pewno za chwilę przestanie boleć." Płacz... "A kiedy będziesz chciał i już odpoczniesz, możesz dalej śmigać z M..."

I nagle mały otarł łzy i wrócił do zabawy!
Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, że udało mi się pomóc moimi słowami maluchowi! Very Happy Cała ta moja nauka chyba nie idzie w pole... Very Happy Very Happy
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 34 z 41

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group