FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lalalalalala
Dołączył: 15 Lis 2007 Posty: 3
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Czw Lis 22, 2007 3:20 pm Temat postu: Próba samobójcza i brak zrozumienia :( |
|
|
Nie wiem nawet od czego zacząć, ale musze to z siebie wyrzucić a nie mam z kim porozmawiać...chciałam sie zabić i wiem że piszac to narażam sie na to że uznacie mnei za głupią, chorą psychicznie czy coś w tym stylu, bo większość ludzi samobójstwo uważa po prostu za szczyt głupoty...I tak właśnie uważa mój chłopak, zresztą to on nie pozwolił mi tego zrobić, wezwał pogotowie, a teraz...ma do mnei pretensje i nie potrafi zrozumieć mówi że sie zawiódł, że nie rozumie mojego podejścia do życia, ze nie wie jak mogłam coś tak głupiego zrobić, że skoro tak sie stało to go nie kocham, że nie wie jak mogłam go tak potraktowac i coś takeigo mu zrobic...a on nie rozumie:( zresztą dużo osób uważa że samobójstwo to egoizm i nie powiem że nie bo z jakiejś tam strony pewnei tak jest, ale ja po prostu inaczej nie mogłam:( Z tego co mówi wydaje mi sie że on uważa, że zrobiłam to od tak sobie bo mi sie chciało, bo nic innego nie miałam do roboty.A nawet nie wie jak bardzo chciałam żyć, ale nie mogłam po prostu nie byłam w stanie, kazdy dzień przynosił mi tyle bólu, że z trudem wstawałam rano z łóżka, a jak sie budziłam nie mogłam powstrzymac płaczu ze strachu przed nowym dniem:(Chciałam żyć, ale nie miałam już siły, po prostu to wszystko mnei przerastało, nie potrafiłam nic zrobić, nie potrafiłam powstrzymać się od płaczu, nie widziałam przyszłości, nie widziałam sensu w niczym, wszystko było ponad moje siły. Spowodowane to było ciezką sytuacją w jakiej się znalazłam.Wpadłam w depresje i jak ktoś to kiedyś przeżył, to wie jak człowiek sie beznadziejnie czuje, nie mogąc dalej normalnei zyć.A dla mojego chłopaka wszystko to było takei proste, dawał mi rady co mam robić, jak wyjść z ciężkiej sytuacji i w jego oczach to wszystko było takei proste.Może rzeczywiście takei było, ale nie potrafił zrozumeić że nie dla mnei zdawałam sobie sprawe z tego że mogłabym wyjsć z tej ciężkiej sytuacji, że to wszystko jest osiągalne, ale ja po prostu nie byłam w stanei, nie miałam siły walczyć o to aby moje żecie było takei żebym chciała tu zostać.Ciężko mi to opisac, ale ja po prostu nie dałam rady, byłam tak załamana ze nic nie byłam w stanei robić, a on tego nie rozumiał i odsunoł sie ode mnei w momęcie kiedy najbardziej go potrzebowałam, bo zamiast być przy mnei po prostu czego tak potrzebowałam, mówił co mam robić i miał pretensje że tego nie robie. Teraz po tym wszystkim tez ma pretensje, traktuje to tak jak gdybym zrobiła mu na złosć, bo go nie kocham i tak to sobie tłumaczy. A on nawet nie wie, że kiedy nałykałam sie tabletek i czekałam na śmierć płakałam, bo wiedziałam że już nigdy go nie zobacze, że nie przezyje wiecej takich wspanialych chwil z nim, ze nie bedzie tej pieknej przyszlosci ktora miala byc. I nie wiem teraz co robić, czuje sie taka osamotniona bo teraz znowu sie odemnei odsunął, oczekuje jakiś wyjaśnień czemu to zrobiłam i jak moge mówić że go kocham po tym wszystkim. A ja nie chciałam umierać, ja po prostu nie mogłam zrobić nic innego i wiem że człowiek który tego nie przezyl nie zrozumie, dlatego nie jestm zla na mojego chlopaka ze ma do mnei tyle pretensji, ale ja potrzebuje kogos kto bedzie blisko i nie bedzie ocenial.On nie ma zadnych problemow i nie rozumie jak to jest kiedy czlowiek nie jest po prostu w stanei zyc:( I teraz nie wiem co robic jak go przekonac, ze po prostu nie moglam inaczej, ze on moze to widziec w zupelnei w innym swietle, a dla mnie jest inaczej. Jest zly, bo uwaza ze kazdy czlowiek powinien sie cieszyc ze zyje, ale ja naprawde nie potrafilam:(ile bym dala zeby moc cieszyc sie zyciem:(Dziwi sie ze moglam to zrobic skoro byl przy mnei, dizwi sie ze nei widzialam w nim wsparcia, chcialam bardzo chcialam, ale jak mu mowilam ze nie jest w stanei dalej tak zyc, ze juz niemoge ze przerasta mnei to, ze nie daje rady, to sie ode mnei odwracal z pretensjami ze go nie kocham, bo jak bym go kochala to bym nawet tak nie mowila. A ja go bardzo kcoham i dla tego tak mnei to boli ze nie jest w stanei mnei zrozumiec i chyba nawet nie proboje, a ja teraz tak bardzo potrzebuje miec w kims oparcie:( nie wiem juz co robic:( |
|
Powrót do góry |
|
|
|
mikmik
Dołączył: 14 Wrz 2007 Posty: 574
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Ostrzeżeń: 2
|
Wysłany: Pią Lis 23, 2007 12:20 am Temat postu: |
|
|
jak sama zauważyłaś trafnie z resztą że nie nam oceniać co sie stało nie odstanie sie nie ma co rozpamietywac, tylko trzeba wyciągnąć wnioski, i zastanowić sie dlaczego, nie koniecznie oczekuj od chłopaka zrozumienia takiej sytyuacji, może porozmawiaj z nim i on poprostu niech zaakceptuje to co sie stało i dojdziecie do konsensusu skoro on Cie kocha to powinnien to zaakceptować i sam też przemyśleć i wtedy może zaczniecie rozmawiać o tym głebiej bo na początku trzeba zaakceptowac to co sie stało....
co Cie tak przytłacza? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
lalalalalala
Dołączył: 15 Lis 2007 Posty: 3
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pią Lis 23, 2007 12:39 am Temat postu: |
|
|
Ja wiem ja rozumeim ze trudno to pojac osobie ktora nigdy nie probowala sie zabic, ktora nigdy nie przezyla czegos takeigo, ja bym po prostu chciala zeby byl przy mnei i mnei nie ocenial, zeby nie straszyl mnei ze teraz mnei zostawi bo to znaczy ze go nie kcoham, bo tak nie jest. Sama tego nie potrafie wytlumaczyc, ale po porstu nie potrafilam postapic inaczej chociaz bardzo chcialam. A przytlacza mnei moja rodzina, ktora ciagle odsowa sie odemnie coraz bardziej i traktoje mnei jak intruza, a ja ciagle proboje sie zbolizyc i pokazac jak bardzo ich kocham i wiem ze samo w sobie to nie tragedia zyciowa bo moglam miec ich gleboko gdzies, urwac kontakt i tylke, ale ja nie bylam w stnaie czulam sie tak beznadziejnei ze nic nie bylam w stanei zrobic, nawet zyc:( |
|
Powrót do góry |
|
|
|
mikmik
Dołączył: 14 Wrz 2007 Posty: 574
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Ostrzeżeń: 2
|
Wysłany: Sob Lis 24, 2007 12:31 am Temat postu: |
|
|
ewidentnie widać ze brak Ci akceptacji:) porozmawiaj szczerze z rodziną(wiem ze to trudne bo ja sie mobilizuje od 2 lat;] na rozmowe ze starym) ale to mniejsza jestem odporniejszy psychicznie widać ale naprawde pogadaj szczerze i tak nie masz nic do stracenia można tylko zyskać)))))
powodzenia
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
foremka
Dołączył: 14 Gru 2007 Posty: 34
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: miescina
|
Wysłany: Pią Gru 14, 2007 7:27 pm Temat postu: |
|
|
jest bardzo trudno czytac cos takiego.Musisz teraz duzo rozmwiac z rodzina i chlopakiem , a jak rodzice podeszli to tego co chcialas zrobic?
Pamietaj ze nigdy nie jest tak zle zeby nie znalesc wyjscia!!!!nie ma takiej trudnej sytuacji.Ja rozumiem ze mozesz czuc sie zle i nie rozumiaan przez nikogo ale pamietaj ze szczescie to jets zyc!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
naneczka
Dołączył: 02 Lut 2006 Posty: 138
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: wrocław
|
Wysłany: Sro Gru 19, 2007 9:16 pm Temat postu: |
|
|
kiedy wpadlam w depresje moj byly juz chlopak rowniez nie potrafil zrozumiec co czuje. w chwilach kiedy bardzo go potrzebowalam nie wspieral mnie wrecz potrafil nawet mnie zwyzywac kiedy np. nie mialam ochoty z nim sie spotkac. drugim problemem byli moi rodzice, ktorzy tez tego nie rozumieli i na dodatek nie akceptowali mojego chlopaka. i tak to zylam rozdarta miedzy domem a chlopakiem. myslalam ze kiedy skoncze zwiazek z moim chlopakiem to chociaz uda mi sie pogodzic z rodzicami. ale w koncu zostalam sama... nie mialam juz chlopaka a rodzice jaki mieli stosunek do mnie taki zostal. i wkoncu przyszedl dzien kiedy tez nie wytrzymalam i nalykalam sie tabletek. oczywiscie rowniez wszyscy uwazali to za szczyt glupoty i znowu brak wsparcia. dopiero kiedy osiagnelam totalne dno, ktore sprawilo calkowite zalamanie i trafilam do szpitala psychiatrycznego dopiero wtedy rodzina po rozmowioe z kilkoma moimi lekarzami i psychologami zrozumieli ze jestem chora i najlepszym lekarstwem tu bedzie wsparcie. juz od miesiaca jestem w domu, mam nowego chlopak(poznalam w szpitalu ) i powoli staram sie wrocic do rzeczywistosci. Tobie tez zycze zeby wszystko sie poukladalo ale bez osiagania dna! pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Marta199127
Dołączył: 10 Lut 2008 Posty: 14
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: racibórz
|
Wysłany: Sob Lut 16, 2008 4:01 pm Temat postu: |
|
|
ludzie którzy tego nie przeżyli nie mają pojecia o tym i mysla że to wszystko jest takie proste otuż nie dla osoby która ma depresje, jest to bardzo ciężkie, mysli samobójcze są chorobą psychiczną która jest czymś spowodowana nic sie nie bierze bez powodu pewnie zaistniała jakas sytuacja w której nie poradziłas sobie sama...moim zdaniem powinnas porozmawiac szczerze ze swoim chłopakiem i wytłumaczyc mu wszytsko i przedewszystkim pójsć do psychologa on dalej poradzi co zrobić najlepiej weź chłopaka ze sobą pani psycholog tez mu swoje powie, tnąc sobie żyły i łykając tabletki sprawy nie załatwisz ranisz bliskie osoby trzeba walczyc z tym a nie uciekac to sprawy nie załatwi masz przed sobą całe życie walcz powodzenia!trzymam kciuki wiem cos o tym mi tez nie jest łatwo |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|