Szukaj
FAQFAQ SzukajSzukaj UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości RejestracjaRejestracja ZalogujZaloguj

poród - opisy

Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum medyczne -> Ciąża i poród
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agusia39



Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 780

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach


PostWysłany: Wto Paź 31, 2006 10:18 am    Temat postu: poród - opisy Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sądze ze ten temat pomoże sie wielu mamom oswoić ze zblizającym sie porodem,poznać co je czeka i na co powinny sie przygotowac.

prosze mamy które juz urodziły o podzielenie sie swoimi doświadczeniami Smile



Ja może zaczne Smile

ermin miałam na 2.03.2006 - ale jak to zazwyczaj bywa tego dnia nici z porodu i tak az do 6.03.Juz na kilka dni wczesniej mialam dziwne skurcze ktore czasem były co 4-5 min. ale po kilku godzinkach ustepowaly na troszke.No i tak 5.06 spokojnie polozylismy sie z mezulem spac a tu nagle ok godz. 1 w nocy obudzily mnie skurcze-myslalam ze to macica sie stawia jednak byly ciut inne-takie w dole brzucha,jak bym wlasnie okresu dostała.Wtedy poszłam sie wykąpać(jakos podswiadomie czulam ze to jush) i zauwazyłam krwawy sluz(zapewne czop) więc pobudka męzula,kąpiel ponowna w wannie(trzeba bylo obliczyc czestotliwosc skurczy),robienie kanapek dla miśka i ponowne odliczanie - wreszcie ok. 2 wpełzlam do samochodu i pojechalismy do szpitala(skurcze byly co 2-3 minuty).
Na miejscu okazalo sie ze rozwarcie na 2 centymetry więc wywiad,badanie,mierzenie i ok. 3 weszlismy do sali porodowej(mąż rodził razem ze mną Smile ). Tam mlodziutka polozna podlaczyla mnie do ktg i wbila wenflonik(chociaz miala niezle problemy z tym bo wszystkie zylki sie pochowaly)potem przebili pechez , jednoczesnie skurcze nasilily swoja moc.Po badaniu ktg przyszla 2 polozna i zbadala rozwarcie,okazalo sie ze jest na prawie 6 cm (a bylo to o ok. 4 ) wiec szybka decyzja o znieczuleniu,wbicie cewniczka,pierwsza dawka i umiarkowany ból.Ok. godz. 5.30 znieczulenie przestawalo dzialac wiec mężulo polecial po lekarza aby dal 2 dawke,jednak biedak nie zdazyl bo przybiegla tez polozna i po badaniu stwierdzila ze rozwarcie pelne i przemy ( skurcze parte mialam juz od jakis 5 min.)No i zaczelo sie - 4 parcia i nacięcie(glowka sie zatrzymala przy wylocie i akcja stanela w martwym punkcie - a ciecie nie bolalo) po czym nagle tsunami - mala wyskoczyła z fala wód - polozna,lekarz i pól pokoju doslownie tonely.Godzina byla 5.53 - mała wazyła 3760 i miała 55cm.Niestety przy rodzeniu łozyska polozna za nie pociagnela co spowodowalo krwawienie - lekaz zbladl bo nie mial pojecia z kad to leci ale w koncu udalo sie zatamowac (niestety ponad 600 ml krwi poszlo) i tak po kolejnych 2 godzinach(kroplówki)trafilam na poporodowa.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Aga xs
Przyjaciel forum


Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 508

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: warszawa
PostWysłany: Wto Paź 31, 2006 3:34 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ja również opowiem Wam swoja historie i nikomu nie zycze tego co mnie spotkało.
Zaczne moze od tego,ze moja ciaza byla zagrozona przedwczesnym porodem i przyjmowalam leki na powstrzymanie skurczy,ktore mialam juz od ok 20tc.W 37tc bylam na ostatniej wizycie u lekarza i pod koniec tygodnia mialam zmniejszyc dawke lekow.W sobote zmniejszylam dawke,a w nocy ok godz.2.00 zaczelam odczuwac mocniejsze skurcze,wystepowaly one co pare minut.Stwierdzilam,ze zaczekam troche,bo to moze po tej mniejszej dawce leku tak sie dzieje.Jednak skurcze nie ustepowaly,nasilaly sie i ok.9.00 pojechalismy do szpitala.Na izbie przyjec polozna stwierdzila pierwsza faze porodu i wyslala mnie na porodówke.Tam jednak po kilku godzinach stwierdzili,ze nie wiedza czy ja rodze,bo skurcze sie nie zapisywaly na KTG i nie bylo rozwarcia/1cm/.Ja mialam skurcze z kregosłupa,wiec nie mogly sie zapisac,powiedzialam im o tym,ale oni wogole mnie nie sluchali.Kazali mi chodzic po korytarzu z męzem,ja nie mialam sily sie ruszac z bolu,potem wyslali mnie pod prysznic i dawali leki na powstrzymanie skurczy,bo mowili,ze ja CHYBA nie rodze.Bylam na skraju zalamania.Po kolejnych godzinach zaczelo spadac tetno dziecka,jednak i to zbagatelizowali i kazali znowu chodzic po korytarzu.A jeszcze na samym poczatku mierzyli miednice i okazalo sie ,ze mam zawężone wymiary/to juz powinno dac im do myslenia/.Ok godz.21.00 wezwali mnie na badanie,rozwarcia nie bylo,a ja malo nie padlam z bolu.Oni tylko stali i komentowali cos do siebie.Wkoncu nie wytrzymalam i sie odezwalam do nich,ze blagam o cesarke,bo dluzej nie dam rady.Po chwili narady zdecydowali,ze zrobia ciecie.O 22.20 na swiat przyszedl nasz synek,waga 3100,51cm,ale urodzil sie z niedotlenieniem i dostal 6 pkt,po 10 minutach dali Mu 9 pkt.A to wszystko z winy tych lekarzy,widzieli,ze dziecku tetno spada i nic z tym nie zrobili.Czasem zastanawiam sie co by bylo gdybym sie nie odezwala do nich,przeciez nasz syn prawie sie udusil.Naszczescie teraz jest wszystko dobrze,jest zdrowy,prawidlowo sie rozwija.Jednak to co tam przezylam na zawsze pozostanie w mojej pamieci,nie wiem co to byli za lekarze/trudno wogole tak ich nazwac/.Nie zycze tego nikomu.Pozdrawiam wszystkie mamy i te przyszle i te obecne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Magda.M



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 20

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: Kielce
PostWysłany: Wto Paź 31, 2006 9:54 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo przykro jest mi to pisać, ale ja również nie życzę nikomu tego co przeszłam przy porodzie. Niestety także zostałam pozbawiona tego wspaniałego przeżycia, jakim jest dla kobiety poród i szczęśliwe narodziny zdrowego dziecka.
Jestem mamą dwójki dzieci. Zarówno jedna, jak i druga ciąża przebiegały prawidłowo. Pierwsza ciąża została rozwiązana cięciem cesarskim (1998 rok) ze względu na spadki tonów serca u córki i zielone wody płodowe świadczące o niedotlenieniu. Lekarz, u którego prowadziłam drugą ciążę (prywatnie) wiedział o okolicznościach pierwszego porodu, jednak zadecydował o porodzie drogami natury. Byłam spokojna, że rodzę podczas dyżuru mojego lekarza prowadzącego, byłam przekonana, że będzie bacznie obserwował przebieg i postęp akcji porodowej. Jak bardzo się pomyliłam... W ciągu 11 godzin porodu mój pan doktor przyszedł na salę porodów rodzinnych czterokrotnie. Raz przyjmując mnie na oddział, dwa razy w ciągu tych 11 godzin i czwarty raz na koniec porodu. Gdybym ja wtedy miała te informacje co w tej chwili... ale człowiek idąc do szpitala myśli, że ci pracujący tam ludzie wiedzą co robią. Nie wiedziałam o tym, że poród po przebytym cięciu trzeba bacznie obserwować, że podawanie naskurczowej oksytocyny po cięciu trzeba ciągle monitorować zapisem KTG, bo jest to bardzo ryzykowne, że przy porodzie nie wolno „wyciskać” dziecka i wiele innych. Myślałam, że personel medyczny zdaje sobie sprawę z tego, że jest odpowiedzialny za 2 życia. W moim przypadku poród przyspieszano (kroplówka z oksytocyną, zastrzyki, mechaniczne przebicie pęcherza płodowego na 7,5 godziny przed końcem), w związku z tym bóle porodowe były nie do wytrzymania, właściwie bez przerw, ale myślę, że o tym wszystkim szybko bym zapomniała, gdybym szczęśliwie urodziła zdrowe dziecko. Występowały duże spadki tonów serca płodu, ale niestety zostały one zignorowane, mimo, że oboje z mężem mówiliśmy o tym. Błagałam, żeby mnie pocieli, ale bez efektu.
W nocy, tuż po pierwszej 1 kwietnia 2005 roku, narodził się mój synek. W końcowej fazie porodu przy pełnym rozwarciu położna miała problem, by zlokalizować mojego pana doktora (a byłam wtedy jedyną rodzącą). Kiedy już się zjawił, dwukrotnie silnie ucisnął mój brzuch próbując wypchnąć dziecko. Ja poczułam wtedy nieopisany ból - pękła mi macica. Wtedy dopiero zdecydowano o cięciu cesarskim. Syn urodził się w ostrej zamartwicy, w bardzo ciężkim stanie, w skali Agar otrzymał 0 punktów. Dopiero po 10 minutach reanimacji otrzymał 1 punkt (na 10 możliwych). Nie było dobrze, wystąpiły zmiany w mózgu po niedotlenieniu, drgawki, przeczulica. Neonatolog mówił, że nie wiadomo jak będzie, że czas pokaże... Chyba nigdy w życiu tak się nie bałam, gorąco modliłam się, prosiłam Boga by mi go nie zabierał, prosiłam też konającego tej nocy Naszego Papieża, by wstawił się za moim małym synkiem. Od 3 kwietnia stan zdrowia syna poprawiał się. I tak mój mały synek, który miał być Adriankiem, otrzymał imię Jan Paweł. Od dnia porodu mój wspaniały pan doktor nawet nie próbował skontaktować się ze mną (leżeliśmy z synem 2 tygodnie w szpitalu), chociażby po to, by spróbować wyjaśnić mi dlaczego tak się stało, powiedzieć "przepraszam".
Dziś nadal jesteśmy pod opieką poradni neurologicznej, ale dzięki Bogu mój Jaś jest zdrowym, wspaniałym dzieckiem. Straciłam zaufanie do lekarzy, te przeżycia pozostawiły we mnie głęboki ślad. Dziś wiem, że poród drogami natury po przebytym cięciu cesarskim jest bardzo ryzykowny. I to bez względu na to, z jakich powodów wykonano cięcie i ile lat temu. Nigdy nie mamy gwarancji, że blizna po pierwszej operacji się nie rozejdzie i że jakiś konował nie będzie chciał nam "pomóc" w urodzeniu dziecka. Gdybym ja miała wtedy takie informacje jakie mam dzisiaj, nigdy nie zgodziłabym się rodzić normalnie. Oczywiście nie każdy poród naturalny po przebytym cięciu kończy się takimi komplikacjami jak u mnie, ale ryzyko jest ogromne. Ciężko mi wracać choć wspomnieniami do tych chwil, tego co przeżyłam ja i moje dziecko nie życzyłabym nikomu. Dlatego ostrzegam przed naturalnym porodem po przebytym wcześniej cięciu. Nigdy nie wiemy na jakiego fachowca w szpitalu trafimy. Ja byłam spokojna, że rodzę na dyżurze lekarza, u którego się prowadziłam i jak bardzo się pomyliłam... Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Czw Gru 07, 2006 11:27 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Magdo.M bardzo naprawde bardzo Ci wspołczuje Crying or Very sad Crying or Very sad boshes pekła macica?ja bym chyba umarła ze strachu....dziekowac Bogu ze synek przezyl..jednak polska słuzba lekarska jest do niCzego.:[[[ powinnas załozyc sprawe...przeciez i tak z synkiem jezdzisz po lekarzach a on co?nie poczuwa sie do winy..nawet was nie odwiedził?w głowie sie to nie miesci jak mozna tak postepowac ...wspolczuje jeszcze raz i powodzenia zycze:)buziaki
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
pupu



Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 1

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: Poznań
PostWysłany: Sob Gru 09, 2006 3:04 pm    Temat postu: cesarskie cięcie Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Mam podobne doświadczenia z lekarzami w Polsce. U nas cesarskie cięcie wykonuje się bardzo niechętnie, podejrzewam że chodzi o względy finansowe. Wszyscy powinni tych potworów pozywać do sądu, może by im się zachciało leczyć.
Może opiszę moją historię: pierwsza ciąża przebiegała bez komplikacji, rodziłam w Poznaniu w publicznym szpitalu. Jestem bardzo niska - ok.152 cm, chyba z ego powodu glówka nie chciała schodzic mimo pelnego rozwarcia. Zbadano mnie i jeden z lekarzy powiedział, że to może trwać dwie godziny. Po dwoch godzinach przyszli znowu i tym razem ze mną biegli na salę operacyjną, żeby zrobić cesarskie cięcie. Wcześniej, jedna z położnych kazała mi przeć, co było błędem. Prawdopodobnie od tego pękła mi szyjka macicy.
Syn urodzil się zdrowy, na szczęście. Trzy lata później zaszłam znowu w ciążę. Z powodu tego pęknięcia szyjki macicy poszłam do szpitala, na zalożenie szwu. Jednak badania flory bakteyjnej przed tym zbiegiem wyszły na C, więc dostałam leki na podleczenie tego. W poniedziałek miałam mieć zabieg założenia szwu na szyjkę, żebym mogła donosić ciążę. Jednak w niedzielę poprzedzającą zaczął się poród, w 24 tygodniu ciąży. Było to w nocy, pytałam się czy nie zrobią mi cesarskiego cięcia, ale powiedzieli że nie ma sensu bo dziecko i tak nie przeżyje. Córka urodziła się z podejrzeniem wylewu, podłączyli ją do respiratora. Zmarła po 24 godzinch. Na drugi dzień wypisali mnie ze szpitala.
Kilka lat później byłam w ciąży z trzecim dzieckiem. Od drugiego trymestru czułam sie żle. Szyjka była lekko pęknięta. Lekarz prowadzący wysłał mnie do szpitala, założono mi szew, dzięki któremu donosilam ciązę.
Poród rozpoczął się odejściem wód. Leżałam wtedy w szpitalu. Skurcze były silne. Rodziłam w nocy, czułam że mam skurcze co minutę już od ok. 5 nad ranem. kiedy przyszedl wreszcie lekarz o siódmej zbadal mnie i okazalo się, że mam pelne rozwarcie. Nadal mnie przetrzymywali i nie spojrzeli nawet w karotekę. Wg usg to dziecko mialo ponad cztery kilo, a pierwsze, którego nie urodzilam samodzielnie bylo mniejsze. Syn przyszedl na swiat o 8.59. dostal 10 pktów w skali Apgar. Wydawalo sie ze jest zdrowy. Jednak od momentu gdy skonczyl 6 miesięcy zaczął nas niepokoić jego slaby rozwoj. Lekarz ogólny na uspokajał, że dzieci się rozwijają różnie. Było coraz gorzej, więc poszliśmy do neurologa. Okazało się, że cierpi na rodzaj padaczki lekoopornej - Zespół Westa. Ma teraz ponad cztery lata i chodzi, ale nic nie rozumie i nie reaguje nawet na imię. Badanie RE potwierdziło, że istnieją u niego w mózgu dwa obszary niedokrwienne.
Jeśli mam komuś coś poradzić, to naprawdę nie idźcie do tych szpitali publicznych, one krywdzą dzieci. Dla mnie już za późno. Nie ma się co bać cesarskiego cięcia, ale ono musi być przeprowadzone na czas.
Gdybym wtedy miała pieniądze, poszłabym do prywatnej kliniki, i zamówila sobie cesarkę, syn bylby zdrowy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
agusia39



Dołączył: 03 Paź 2006
Posty: 780

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach


PostWysłany: Sob Gru 09, 2006 4:33 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

to straszne co przeżyłaś Sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
pituszka
Przyjaciel forum/Specjalista położnik


Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 3256

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 8 podziękowań w 8 postach

Skąd: Kalisz
PostWysłany: Sob Gru 09, 2006 9:17 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

oj dziewczyny to straszne co przezylyscie:( niestety zdazaja sie lekarze ktorz y mineli sie chyba z powolaniem :/ ja ksztalce sie na polozna i mam nadzieje ze nigdy ale to nigdy nie popelnie zadnego bledu... juz teraz uczestnicze przy porodach i stram sie z calych sil pomagac przyszlym mamusia:) staram sie je zrozumiec i dostrzec indywidualne potrzeby:) i na szcescie wszystkie poroduy zakonczyly sie dobrze a nawet bardzo dobrze:) kto bedzie dbal o kobietki jak nie polozna w koncu ona tez jest kobieta i wie co przezywacie , a nie tak jak mezczyzni ktorzy nigdy tego nie doswiadcza.. Wink oczywsicie nie obrazajac tu nikogo Smile pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
brytka



Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 37

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: poznan
PostWysłany: Czw Gru 28, 2006 1:19 pm    Temat postu: porod Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Czytajac wasze porody dreszcze przeszly mi po ciele,sama urodzilam jedno dziecko,bylo ciezko ale porownujac moj porod z waszymi byl on w miare lekki!Termin mialam na 30 sierpnia tego roku,ale urodzilam tydzien po terminie 6 wrzesnia.Porod zaczal sie w nocy o godz 1:0 ale zanim zdecydowalam sie ze to jest na pewno porod i zanim trafilam do szpitala byla juz godz 5:0rano.Bole byly straszne coraz czestsze i mocniejsze. Kiedy juz lezalam na porodowce i zost podlaczona do KTG,modlilam sie zeby juz rodzic,zeby juz wyszlo. Czulam ze zaraz samo mi wyskoczy. Dziecko mialam juz o godz 6:05rano. Czyli dlugo sie nie meczylam,ale i tak to jest cos strasznego.W glowie mi sie nie miesci ile musi przejsc kobieta! Chcialabym miec jeszcze jedno dziecko ale po tym wszystkim jakos uciekam od tych mysli i boje sie zgodzic jeszcze raz na to wszystko. Drogie kobiety tego bolu nie idzie opisac,ale skarb jaki urodzicie,bedzie dla was naprawde prawdziwym skarbem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Paweł
Przyjaciel forum


Dołączył: 07 Lis 2005
Posty: 1544

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach

Skąd: Tychy
PostWysłany: Czw Gru 28, 2006 3:04 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kobiety już tak mają, że lubią sie straszyć na wzajem Wink

Ja jestem facetem więc nie musze na szczęście rozumieć waszej psychiki dlaczego tak sie dzieje Wink

Wiem że juz nie raz były posty dziewczyn które lubiły przestraszyć inne Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Sob Sty 06, 2007 2:20 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pawel one nie strasza tylko opisuja co przezyly...Po co mialy by straszyc?
Bardzo dobrze ze jest taki temat poruszony bo wiecej przyszlych mam wie mniej wiecej jak to wyglada w naszych publicznych szpitalach. Sad
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum medyczne -> Ciąża i poród Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group