FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paweł Przyjaciel forum
Dołączył: 07 Lis 2005 Posty: 1544
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach
Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 9:58 pm Temat postu: |
|
|
Jednak warto próbować i nie gasić nadzieji że to sie kiedyś uda, ja w gniewie zgasiłem tą nadzieje na dogadanie sie z matką, odziwo to bolało bardziej niżeli kłutnie i dzikie awantury z nią. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
naneczka
Dołączył: 02 Lut 2006 Posty: 138
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: wrocław
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 10:07 pm Temat postu: |
|
|
ale ja sie boje z nim rozmawiac. nie wiem jak go zaczepic. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Paweł Przyjaciel forum
Dołączył: 07 Lis 2005 Posty: 1544
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach
Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 10:11 pm Temat postu: |
|
|
Spokojnie, zbierz siły, coś takiego nie jest wcale łątwe i kosztuje mnustwo energii obie strony, czasem trzeba nawet miesięcy aby odważyć sie - uwierzyć samemu w to że rozmowa może mieć jaki kolwiek sens, że to możę si eudać, że jest to potrzebne.
Gdy odpoczniesz sama, ziberzesz siły, pewnie to samo przyjdzie, jeżeli tylko nie zgasisz tej iskierki nadzieji to to przyjdzie intuicyjnie w którym momencie i w jaki sposób to zrobić. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
naneczka
Dołączył: 02 Lut 2006 Posty: 138
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: wrocław
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 10:21 pm Temat postu: |
|
|
wiesz co... co mi tam. sprobuje go jutro przeprosic za ostatnie klotnie i spytam sie czy ze mna porozmawia. ale jezeli mnie odrzuci to sie chyba zalamie. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Sro Lip 19, 2006 10:01 am Temat postu: |
|
|
oj naneczka, ciezka sytuacja!
nie mowcie jej zby pogadala z tata bo z wlasnego doswiadczenia wiem ze kazda proba przedstawienia swojego stanowiska konczy sie dzxika klotnia!! mam 20 lat i jestem " za duza" na zakazy ale rozne docinki, nawet te bardzo zaowalone moga zniszczyc pewnosc siebie!!
naneczka, ja sie juz dawno nauczylam tego by poprostu nie wdawac sie z rodzicami w zadna powazna dyskusje. nie mowie im o tym co czuje, co bym chciala i o czym marze... trudne... przeciez to moi rodzice ale naprawde. jak ojciec przestanie dostawac swierze informacje o twoim aktualnym zyciu wewnetrznym i pozarodzinnym to nie bedzie mial sie do czego przyczepic! komentarze staraj sie puszczac mimo uszu, albo ich wogole nie slyszec. na wiekszosc rzeczy odpowiadaj
"tak tatusiu" "dobrze tatusiu"..
chora sytuacja, wiem. ale jedyna skuteczna!
a z chlopakiem sie poprostu spotykaj po kryjomu.
jest taki sposob na poprawe samooceny... codziennie, zaraz po przebudzeniu stawaj przed lustrem i z milym usmiechem wmawiaj sobie rozne mile rzeczy pod swoim adresem. ze jestes spokojna, opanowana, ladna, zawsze usmiechnieta, optymistyczna, masz tyle sily by wytrwac itp. po jakims czasie zacznie dzialac! naprawde!wiadomo, to zadne cuda ale sila autosugestii!
powodzenia naneczka |
|
Powrót do góry |
|
|
|
comet
Dołączył: 27 Cze 2006 Posty: 325
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Sro Lip 19, 2006 11:46 am Temat postu: do gościa |
|
|
Na gościa.
Czytając twoją wypowiedź dochodzę do wniosku, że, po co w ogóle ta paplanina. Że najlepiej jak to się kogoś robi w jajo!
Zastanawiałeś się, co będzie, jak staruszek się dowie?
Wtedy doradzisz, odejdź z domu itd..
Po co rodzina?
Tutaj potrzebne jest wzajemne zaufanie, a nie krętactwa.
Z mojego doświadczenia wiem, że najbardziej boli nie to, że ktoś zawinił, lecz to, że łgał i oszukiwał.
Nierzadko wina leży po obu stronach. Młodym ciężko przyznać się do błędów, mają starych za głupich. Starzy myślą, że są nieomylni, bo przecież oni pracują, utrzymują rodzinę, kręcą tym kołem.
I im należy się za to szacunek.
Tylko, że nie dostrzegają problemów swoich dzieci, wychodząc z założenia cóż on(a) może mieć za problem, ja to mam....
Dostrzegają, jak otrzymają wezwanie do szkoły, lub na policję. A przecież wystarczyło wcześniej powiedzieć i jakoś by to było.
Brak odwagi wypowiedzi jest to, czego brak jest w stosunkach pomiędzy członkami rodziny.
Czasami prawdę należy wykrzyczeć, aby dotarła. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią Lip 21, 2006 11:41 am Temat postu: |
|
|
coment, a probowales kiedys rozmawiac, wiele, wiele razy z rodzicami, probowales milion razy byc szczery, okazac zaufanie a w efekcie dowiedziec sie ze "zyjesz za krotko" by cokolwiek wiedziec? spoko. rozumiem, nie mam bagazu doswiadczenia zyciowego,bo skad mam miec? caly czas probuje go zdobyc ale poprostu mi na to nie pozwalaja!! nie jestem lekkomyslna osoba, nigdy nie buntowalam sie w taki sposob zeby sprawiac rodzicom problemy!caly czas staralam sie byc z nimi szczera i kazdy moj "plan" przedyskutowac wlasnie z nimi. ale moja mama prawktycznie na wszystko ma jakios sposob by przestawic kota ogonem!!!!
mam rodzicow "spoko" dopuki nie poruszam z nimi zadnych waznych dla mnie tematow!
wiem ze chca dla mnie jak najlepiej ale to jest mimo wszystko MOJE zycie!
dla przykladu.jestem z chlopakiem 4 lata. poznalismy sie w liceum, on co piatek przyjezdzal do mnie! bylo ok dopuki nie stuknela nam druga rocznica. wtedy moja mama uznala ze jestesmy juz ze soba za dlugo i ze to wrecz smiesznie wyglada jak sie ma 18 lat i jest sie2 lata z ta sama osoba (!!!!!!) zaczelo jej przeszkasdzac ze tak czesto (raz na tydzien) do mnie przychodzi. ok zrobilismy tak ze staramy sie spotykac na miescie, na bloniach, w parku, na zakupach... jednym slowem wszedzie byle nie w domu! to teraz sie "dowiedzialam"(od mamy oczywiscie) ze on poprostu nie chce do nas prezychodzic i dyryguje (!!!!!!!!!!!!!!!!!!) mna tak by nie przychodzic do nas! a przeciez sama nazekala ze wogole przychodzi! takich przykladow jest milion! niektore sa az smieszne i wogole wziete z kosmosu!
ja bardzo bym chciala z na sobie porozmawiac, tak od serca, ale za kazdym razem jak sie np ciesze z jakiegos zdarzenia, z kilku slow, gestu i mama to widzi to sie narazam na rozne przykre komentarze...
z tego wynikaja przerozne klotnie, ktore sie echem odbijaja na innych czlonkach rodziny.
ja postanowilam zaoszczedzic niepotrzebnych nerwow sobie i innym i poprostu nie dzielic sie z moja rodzina moim zyciem wewnetrznym.
naneczka pisze ze probowala rozmawiac z tata, starala sie i nic z tego nie wyszlo...i ja to swietnie rozumiem.
sprobuj sie potawic na jej miejscu. co bys zrobil? dalej bys rozmawial? a raczej mowil? bo tego co naneczka opisala tego nie mozna nazwac dialogiem.
aaa i to co ja opisalam to nie jest "robienie w jajo" tylko proba zachowania rownowagi psychicznej
pozdrawiam cie coment i zycze bys nigdy nie musial stosowac takich srodkow. bo to faktycznie nie jest fajne.... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
comet
Dołączył: 27 Cze 2006 Posty: 325
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pią Lip 21, 2006 12:45 pm Temat postu: wiele wątków Gościa |
|
|
Poruszyłaś wiele tematów, przez co obraz stał się niejasny, zagmatwany. Starałaś się usprawiedliwić swoje działanie, co w rzeczywistości przyniosło przeciwny skutek.
Postaraj się zrozumieć, że dopóki nie staniesz się samodzielna musisz się liczyć ze zdaniem rodziców. Niestety w polskiej mentalności leży mieszanie się do spraw osobistych innych ludzi, tak, że później w życiu spotkasz się z tym problemem.
Mama na pewno cię kocha i chce dla ciebie jak najlepiej (behehe), taki slogan, ale prawdziwy. Dlatego ingeruje w twoje życie starając ci się narzucić swój punk widzenia. Dla niej zawsze będziesz dzieckiem. Postaraj się podkreślać, że to mój chłopak, mój wybór itd.. Wysłuchaj, co ma do powiedzenia i przedstaw swój punk widzenia, tylko nie zmieniaj go, co chwil, bo staniesz się niewiarygodna. Kropla drąży skałę, więc i ty potrafisz ich przekonać.
Aby przekabacić teściową należy znaleźć uznanie w oczach teścia. Problem z twoim chłopakiem leży pewnie w wymaganiach teściowej, która widzi zięcia (sama musisz sobie odpowiedzieć, dlaczego go nie lubi). No, kasa, szkoła i wiele tych gadżetów, które są niezbędne dla normalnej egzystencji. Miłość się skończy, a żyć trzeba od 1-go, do 1-go.
Tak, że nie bierz za złe tego rodzicom, że się tobą interesują. Staraj się ich przekonać, że jesteś odpowiedzialną osobą i dasz sobie w życiu radę.
pozdrówka*
---- edit by Paweł:
Problem z powtarzającym sie postem już zniwelowany Usunełem też proźbe o to działanie
Wszystko teraz jest tak jak powinno być |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią Lip 21, 2006 11:24 pm Temat postu: |
|
|
heh, wiem ze zaplatalam sie to moja specjalnosc
ja bardzo dobrze wiem ze rodzice (tata tez ) staraja sie jak najlepiej dla swoich dzieci. i pewnie jak ja bede matka tez bede tak sie zachowywac jak moj mama ( obciazenie genetyczne ) tylko nie zauwazyles (moze przez mnogosc zdan w moim poscie) ze pisalam iz milion razy probowalam przedstawic swoje argumenty i wysluchac jej ale efekt byl zawsze taki sam tzn moje argumenty nie sa argumentami poniewaz ja jestem ich dzieckiem a oni argumentowac nie potrzebuja, poniewaz sa rodzicami.
a podkreslanie ze to "moj chlopak" i "moj wybor" przynosi odwrotny skutek poniewaz moi rodzice twierdza ze dopuki jestem na ich utrzymaniu "nie mam wlasnego zycia"( to jest dokladny cytat sprzed jakiegos tygodnia)
a jesli chodzi o sprawe "nie lubienia mojego chlopaka" to tez sie zastanawiam i poprostu nie wiem.zdaje mi sie ze moja mama sie powinna raczej cieszyc ze jestem szczesliwa w zwiazku, ze nie wylewwm potokow lez, ze sie nie klocimy... tym czasem jest odwrotnie. ostatnio doszlam do tego ze jej chodzi o to ze nie mialam innych chlopakow przed nim (mialam 16 lat jak sie zeszlismy). troche to rozumiem. ale nie widze powodu dla ktorego mialabym rozwalac wspanialy zwizek tylko po to by "pobyc" sobie troche z kims innym. po co??
nie rozumiem tego
" No, kasa, szkoła i wiele tych gadżetów, które są niezbędne dla normalnej egzystencji. Miłość się skończy, a żyć trzeba od 1-go, do 1-go."
jesli mozesz to sprecyzuj jak to sie ma do mojej sytuacji
ani ja ani on nie jestesmy lekkomyslni. oboje mamy w planach skonczyc studia i dopiero myslec o ewentualnej wspolnej przyszlosci.
znow sie rozpisalam mam nadzieje ze bardzie jasno |
|
Powrót do góry |
|
|
|
comet
Dołączył: 27 Cze 2006 Posty: 325
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Sob Lip 22, 2006 12:53 pm Temat postu: Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? |
|
|
Jeżeli jest tak dobrze, to, dlaczego jest tak źle?
Piszesz, że z chłopakiem jest ok, ale nic nie piszesz o jego rodzicach.
Jak oni zapatrują się na wasz związek?
Bo to, o czym napisałaś powyżej, jest tylko potwierdzeniem tego, co zostało wcześniej powiedziane.
Dla matki jest on za mało "atrakcyjny" i nie tylko chodzi tu o urodę.
Za przykład mogę ci podać serial "Daleko od szosy". Tam autor w niedwuznacznym świetle przedstawił teściową. I mogę cię zapewnić, że obserwacje tam poczynione nie odbiegają w niczym od rzeczywistości.
Możecie zamieszkać razem, na stancji.
Możesz zagrozić tak rodzicom, jeżeli nadal będą robili tobie wstręty (już widzę tę burzę).
Taka próba odsłoni wasze wzajemne + i - sy..
Może wzmocnić lub osłabić wasz związek i da tobie argument w rozmowach z rodzicami.
Pewnie na zgodę na wspólny wyjazd np. pod namiot nie masz, co liczyć, ale na krótki wypad, spróbować można? Niech się oswoją z myślą, że on w twym życiu jednak istnieje.
---edit by Paweł:
Prosze nie pogróbiać całych postów, prosze zostawić to do wyróżnienia tylko części wypowiedzi. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|