Szukaj

Dla zafasolkowanych :) czyli drugi etap wtajemniczenia :)

Komentarze do: Jak zajść w ciążę
Odpowiedz w wątku
MoniaW
MoniaW 08-07-2010 07:20

Hey dziewczyny:))

Jestem połamana bo Piotrek się dziś ciągle budził i w końcu wylądował u nas w łóżku i spał z nami całą noc, niedawno sie obudziliśmy i on rozprawia się z zabawkami w bujaku a ja ide się zaraz kąpać i dziś ta rozmowa o pracę, nie wiem czy coś z tego wyjdzie, a jeśłi tak to z kim ja dziecko zostawie:(((No ale nie ma się co na zapas martwic bo to nic nie wiadomo.

Agatha, tak, Katka już rozpakowana:))Ziemek jest slodki, dostałam od niej mma.
Jeśli chodzi o Alexa to widocznie masz małego niejadka. I kochana emocji nie da sie stłumić. Wiesz ile ja razy krzyczałam na Piotrka a potem ile łez wylałam:(((Raz mąż był świadkiem jak krzyczę i powiedziła że jeszcze raz a nie wytrzyma on i będzie krzyczał ale na mnie. Kochana czasem to jest nieuniknione.....No ale z drugiej strony potem my mamy wyrzuty i czujemy się podle:((
Zobaczysz, ze może pomału będzie lepiej:))Moja teściowa bała się z moim mężem do lekarza chodzic bo był taki chudy i do 4 roku nic jeść nie chciał. Tata już pajace za oknem robil zeby cokolwiek mu do buzi wcisnąc:)Także moze to ten sam model. trzymaj się kochana i napisz czasem tutaj. Zawsze to lżej:)))
Całuję mocno:))

Klaudia napisz mi jak wygląda menu Twojego synka???Bo u nas tak

8-9 mleko 130ml(więcej po nocy nie zje)

12-1 zupka słoiczek

16,30 mleko 150ml a miedzyczasie deserek

21 kasza sinlak 180ml

3-4 mleko 150ml
no i soki , herbatki

I wogóle jak z kupkami u Pascalkla???Bo mój Piotrek co nie zje to ma zatwardzenia:((Juz nie wiem co robic:((Wczoraj po szpinaku zrobil a dzis juj blokada:((

i na tym koniec. Nie raz to wogóle mleka nie chce. Teraz mu będę rozszerzać dietę o kurczaczka i indyczka.
No i wprowadzam mu od wczoraj mleko następne, bo nasz bebilon pepti 2 jest po 5 miesiacu i pediatra kazała wprowadzać już.

Ok, uciekam się kąpać puki Piotrek nie marudzi:)Papapapa

klaudia28
klaudia28 08-07-2010 14:12

Hej
Ja tylko na chwilke bo nie mam czasu.

Katka moje serdeczne gratulacje.

Monia trzymam mocno kciuki w sprawie tej twojej pracy.

Aha jesli chodzi o kupki to Pascal nie ma z tym żadnego problemu, robi codzinnie kupki bez problemu.
Od urodzenia kazdego dnia robi kupki, jeszcze nie bylo ani jednego dnia zeby nie zrobił ani jednej.
Traz to przewaznie robo po 2 kupki na dzien czasem 3 sie zdarzą.
Bywaja oczywiscie dni kiedy zrobi tylko jedna kupkę na dobę ale to się rzadko zdarza.
Wiadomo czasem ma kupke rzadsza czasem twardszą ale ogólnie z tym jest u nas bez wiekszych problemów.
Ok ja zmykam bo nie mam czasu za bardzo, za tydzien jedzimy na urlop na 2 tygodnie do Polski a potem od razu z Polski jeszcze na 1 tydzien na wczasy na Węgry i mąż ma juz wolne i mamy przed wyjazdem jeszcze kilka spraw do załatwienia i tak dalej.
Pozdrawiam
papa

klaudia28
klaudia28 08-07-2010 14:17

Aha Monia ja nastepne mleko numer 2 będę wprowadzac dopiero za 2 miesiace , dlatego ze te co pije Pascal jest do końca 6 miesiaca jedynka przeznaczona a dopiero dwójka jest od 7 miesaca.Takze spokojnie jeszcze z miesiac bede mu dawać numer jeden a potem przechodzimy na numer dwa.
Ja uzywam mleko z HIPP.
Nie wiem czy takie jest w Polsce i jak tam na tabelce z tyłu pisze ale te co ja tutaj kupuje w Niemczech to dwójka od 7 miesiąca jest.
Pozdro,pa

asiulek_85
asiulek_85 08-07-2010 14:53

Witam wszystkie mamusie :)

Dzisiaj byłam na wizycie u gina :)
Pierwszy raz z przyszłym tatusiem.
Pełni nadziei czekaliśmy aż nasza dzidzia nam pokaże kim jest ale niestety nic z tego :(
Chyba spała z kciukiem w buzi i nie miała ochoty zmieniać pozycji...
Lekarz mówił że coś widział ale nie jest pewny w 100% więc i nie chce nam mówić:)
Ojjj czuję że to synek...;) oby zdrowe było.

Miłego dzionka życzę:)

AGATHA
AGATHA 08-07-2010 18:19

Hej i jak tam Monia po rozmowie?
Odniose sie do Twojego pytania o kupki chociaz bylo skierowane do Klaudii, otoz u nas Alex robi srednio co drugi dzien a od czasu gdy je zupki z mieskiem zmienily konsystencje i wygladaja jak orzechy wloskie :) do tego niezle musi sie wysilac i przec i tak sie zastanawiam czy to normalne, bywaja dni ze rano zrobi twarde "kamyczki" a w poludnie bardzo rzadka kupke hmmm... kurcze jak tak teraz czytam ile sie rozpisalam na temat kupek to troche dziwnie i smiesznie to wyglada ;) wiec koncze kochane, trzymajcie sie.
Aha Klaudia udanego urlopu, to chyba pierwsze wakacje Pascalka?

madzia27
madzia27 08-07-2010 20:54

<asiulek_85> wiesz co mówią, że to dziewczynki się wstydzą i nie lubią pokazywać:-P u mnie się to sprawdziło;-) no ale z drugiej strony skoro lekarz mówił, że coś widział...
Mój M cały happy bo Maja rozszalała się wieczorami na całego i kopie ile wlezie, a że akurat teraz M ma 1zmianę i wieczorami jest w domu to mu wzięłam rączkę, położyłam na brzuszek i poczuł "solidnego kopniaka";-D
Jak Maja przestała kopać to przybliżył się do brzuszka i mówi kochanie kopnij tatusia jeszcze raz i szok, jak przywaliła to oboje wybuchnęliśmy śmiechem, że posłuchała, najlepsze było potem kiedy Maja się uspokoiła, M znów do brzuszka i prosi - Majuniu kochanie jeszcze raz i dosłownie przywaliła następnego kopniaka:-D potem pokopała jeszcze troszkę ale słabiej i przestała nawet prośby tatusia już się na nic zdały...

asiulek_85
asiulek_85 08-07-2010 22:17

madzia27 obyś miałam racje :)
Tak lekarz mówił że nie chce nas zapewniać o płci bo sam nie jest pewny ale w końcu się wygadał że być może chłopak ale że nie mamy tego brać do siebie ;)
I ja oczywiście jeszcze się będę łudzić, a nóż, widelec :)
Najważniejsze że wszystko jest dobrze, moje wyniki podobno też.
Nie wiem czy z tymi bakteriami to jakaś zmiana czy pomyłka bo zauważyłam że na poprzednim wyniku miałam bakterie wpisane jako składniki mineralne a teraz mam jako kryształy...
poza tym leukocyty też się unormowały.

madzia27 super że mała już tak mocno Ci fika:)
Ja już też coraz mocniej i częściej zaczynam czuć ruchy i już wiem że to to :)

A co u Moniki i Lili?

Dobranoc

kasia0333
kasia0333 08-07-2010 22:46

klaudia28- jest takie w polsce bo ja daje sowjej Wiki ale plus od urodzenia najlepiej sie u nas to mleko sprawdza .Piła Nan1 ale u nas to nie przesżło brzuszek po tym ją bolała bo kupki nie mogła zrobić piła też bebilon już lepszy ale ten z Hipp-a jest najlepszy jak dla nas :)

madzia27- u mnie też tak było. Teraz widać Córunia tatusia jak nic hihi w brzuszku jak była to tylko tatusia suchała hihi

monia w- u mnie wiki raz przez 3 dni nie robiła kupki ale wtedy włąśnie piła Nan 1.Położna mi mówiła że dzieci mogą raz na 5 dni nawet robić kupki.

Dobranoc

klaudia28
klaudia28 08-07-2010 23:38

Hej

Kasia 0333 no moj Pascal pije od urodzenia mleko HIPP BIO a wiem ze sa tez Hipp plus ale czym one sie roznia to nie wiem ( jak dla mnie bio ma niebieskie pudełko a plus rózowe u nas w Niemczech ....hhihii).
A z kupkami moj naprawde na szczescie nie ma problemu, codzinnie jest i to dwa razy przewaznie.
Ok uciekam spać
Dobranoc

MoniaW
MoniaW 09-07-2010 07:00

Hey dziewczyny:))

Jeśli chodzi o pracę, to babka chce mnie zatrudnić. Od września bo wtedy rusza z interesem, salonik z odzieżą dziecięcą mariquita- odzież cenowo i jakościowo jak coccodrillo. Praca praktycznie na miejscu, od 10-18 i tylko dwie soboty od 10-15. Trochę jeśli chodzi o warunki płacowe myślałam że będą wyższe ale są premie od sprzedaży i uznaniowe. Do tego jest możliwość awansu na kierownika po jakimś czasie bo będzie po tym salonie otwierać kolejny. Także teraz to najważniejsze zorganizowanie opieki dla Piotrka na 4 godziny przez trzy dni w tygodniu, resztę się nim zajmie ciotka i teściowa już po 12 wraca z pracy a potem mąż o 14.
Ona bardzo chce mnie zatrudnić ponieważ ja pracowałam w handlu i jakieś tam doświadczenie mam....Także zobaczymy jak to wszystko się rozwiąże....

Agathko jesli chodzi o kupki to ja już wczoraj podałam czopek bo nie mogłam patrzeć jak on się męczy:((Ale popołudniu na deserek dałam mu śliwkę suszona i podobno wieczorem takie kupsko zrobił że mąż w biegu z placu zabaw do domu wracał- mnie nie było bo na rowerek wyskoczyłam:))Takze chyba mu tą śliwkę będę podawać. Próbuję mu dawać herbatkę na trawienie ale ta zgaga mała pić nie chce:(((Tylko sok jabłkowy by pil albo jabłkowo marchewkowy, taki cwaniak mały.

Kasiu ja wiem ze dziecko może kilka dni kupki nie robić ale wszystko jest ok jeśli się przy tym nie męczy. A mój Piotrek się pręży , i tak napina że mu oczy z orbit wychodzą a buzię makoloru buraka:(

Klaudia, to dobrze że u Was ok:)WIdzę że się szykujecie do urlopu, to pewnie dlatego tak rzadko piszesz....
A jak wprowadzanie pokarmów????Nie ma z tym problemów???Czy Pascal toleruje wszystkie pokarmy czy po jakiś pojawiła się wysypka???

Piotrkowi znów się takie suche palcki na brodzie i koło kącika ust pojawiły i znów nie wiem po czym.:((Czyżby szpinak bądź właśnie śliwka albo por uczulały??Wiem że seler na pewno ale mu go nie podaję i dokładnie czytam z czego zupka jest zrobiona...

No nic, dziewczyny uciekam do mojego rozdartka, nauczył się ostatnio piszczeć i często to trenuje;)))Teraz leży na macie , tzn leżał bo już jest na podłodze:))

Buźki dla Was wszystkich:))

nynka
nynka 09-07-2010 10:34

Cześć Mamusie. Ja wpadam tylko na momencik. Małgosia zabiera nam cały czas i nie mam kiedy siąść przy kompie. Pisalam "na raty" w notatniku o swoim porodzie, i mogę już go wkleić. Może być chaotyczny, bo to wszystko w pośpiechu, ale trudno:

W niedzielę 27go od rana niczego jeszcze nie przeczuwałam. Pojechaliśmy sobie z M do teściów na grilla. Przy okazji porobiłam trochę w ogródku. Poschylałam się, pokucałam nad chwastami... a potem siedzieliśmy do 18 przy grillu.
I tak jakoś około 18.30, kiedy wstałam z leżaka, poczułam, jakbym popuściła siusiu. Niewiele, kropelkę... A że już i tak byłam troszkę zmęczona, wróciliśmy do domu. W drodze też dwa razy zdarzyły mi się takie "niespodzianki" i zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie nie trzymam moczu. Bo w ogóle nie czułam żadnego parcia na pęcherz. Zaczęłam podejrzewać, że to może wody płodowe się sączą. W domu wzięłam sobie jeszcze kąpiel, i zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie jechać do szpitala. Bałam się, że mnie wyśmieją na izbie przyjęć, jak się okaże, że to nie wody.

O 21.00 byliśmy na Izbie przyjęć. Długo czekałam, aż mnie przyjmą, akurat trwał poród, w dodatku przede mną w kolejce była też inna pani, której też wody odchodziły. W poczekalni już nie było tak wesoło z tymi wodami. Siedziałam plackiem, bo jak tylko się ruszyłam, to lało mi się po nogach i nie mogłam zdążyć do toalety.


W pokoju przyjęć zbadał mnie lekarz wziernikiem tak, że wyłam z bólu (potem się okazało, że to on będzie odbierał mój poród).
Około 23.00 położyli mnie już na patologię ciąży pod ktg. Serduszko biło w porządku, skurczy ani widu ani słychu.
Troszkę się zagadałam z paniami z tej samej sali i po chwili zauważyłam, że wody już nie są przejrzyste, tylko czerwonawe. Zgłosiłam to położnej (bo kazała takie rzeczy zgłaszać), ale ona to zbagatelizowała mówiąc, że to pewnie po tym wzierniku zaczynam podkrwawiać.
Koło północy przysnęłam, a o 0.16 poczułam pierwszy bardzo bolesny skurcz. I wcale nie był to ból całego brzucha (tak, jak położna mówiła, że tak powinno boleć). Bolało mnie od pępka w dół, cała miednica, krzyż, czułam, jakby mi się wszystkie kości miednicy rozchodziły. Zaczęłam chodzić po korytarzu, a skurcze łapały mnie od samego pocątku co 5-7 minut. Poszłam do połoznej to zgłosić i usłyszałam coś w stylu "Kochana, to jeszcze mały pikuś, niech się pani kładzie, odpoczywa, bo nad ranem to dopiero będzie!". jak miałam się kłaść, jak te bóle były potworne? Wykładałam się na korytarzu na stoliku, jak tylko mnie łapało, kucałam i wyłam z bólu... w końcu położna się zlitowała, wyszła z dyżurki i powiedziała, że jednak wezwie lekarza. Lekarz jednak nie przyszedł i sama mnie zbadała na fotelu w gabinecie. I znów ten wziernik... przy tych krzyżowych bólach, rozchodzącej się miednicy, pchanie takiego żelastwa było koszmarne. W końcu usłyszałam "Oooo, spokojnie, widać już włoski! Proszę zejść, isć do sali, spakować się, wziąć torbę i ść na porodówke". No to ja zrobiłam, co mi kazano. Zajęło mi to trochę czasu, bo zanim przeszłam korytarzem, to złapały mnie ze 4 skurcze, w trakcie pakowania kolejne, a potem z tą ciężką torbą dreptałam skulona za panią położną, która mnie poganiała za każdym razem, kiedy przystanęłam przy kolejnym bólu.

Wciąż myslałam o badaniach USG, jakie mi obiecał mój gin przy ostatniej wizycie. Pytałam czy mi zrobią, to zdziwieni zapytali, "A co? nie miała pani?" Ja na to, że ostatnio w 30 tygodniu ciąży, że miała mieć zrobione przed samym porodem. Usłyszałam "No to dobra". I na tym się skończyło. Ani usg, ani nawet nikt nie przyjrzał się mojemu brzuchowi, nie pomacał, że dzidzia jest duża.

Weszlam na porodówkę do sali przedporodowej, znów zrobili mi ktg, musiałam leżeć pół godziny plackiem na plecach... przy tych krzyżowych bólach już nie dawałam rady i niestety jak mnie łapało, musiałam krzyczeć.
Potem musiałam zejść z łóżka, przejść do innego pokoju i wdrapać się na fotel. Był większy niż taki zwykły do badań, a mnie znów złapał ból i zanim weszłam musiałam odczekać, aż mnie puści.

I tu się zaczęło. "Niech pani nie histeryzuje, niech już pani wchodzi na ten fotel! Jak się pani zachowuje! Pani nie współpracuje, w ogóle pani nie słucha co do pani mówię!" Aż mnie zatkało. Ból mnie puścił, wdrapałam się na fotel i dopiero do mnie dotarło, że na mnie krzyczy lekarz, a obok zdenerwowana położna. Ucichłam w szoku na chwilę, a on z satysfakcją na mnie spojrzał i powiedział coś w stylu "no, a jednak można!". I nie wytrzymałam, powiedziałam mu, że nie przyszłam tu się kłócić tylko rodzić. No i sobie nagrabiłam.

Najpierw zbadał mnie po raz kolejny wziernikiem. Usłyszałam już tylko, że mam 8cm rozwarcia. Potem musiałam zejść z tego fotela i przenieś się na inny, który był za kotarą. Zanim na niego weszłam, najpier kazali mi siąść na takie niskie krzesełko z dziurą i miałam przeć tak jak "na kupę". Z tym, że ja w ogóle nie miałam partych skurczy i każde takie moje parcie było całkowicie świadome i nie szło mi dobrze. A te bóle wciąż były co jakieś 3 minuty. Z tym, że wcale nie powodowały u mnie parcia, ani potrzeby parcia, wręcz przeciwnie. Lekarz gdzieś zniknął, a ja zostałam sama z położną. Zaczęła na mnie krzyczeć, że źle prę, że jej nie słucham... a ja wyłam z bólu. Tłumaczyłam jej, że przecież nie robię tego celowo, że chcę urodzić, że się staram, ale nie mogę. No to kazała wejść na fotel... Tam działo się to samo, ż tym, że wyraźniej czułam, jak dzidziuś zaczyna rozpierać całą miednicę. Potem musiałam znów zejść na ten stołeczek... potem znów na fotel (bo powiedziałam, że tam mi idzie lepiej). W międzyczasie przyjęli inną panią do porodu, przespacerowała się kolo mnie i weszła na ten fotel, na którym ja siedziałam na samym początku. Poparła moze ze 3 razy i już słyszałam, że ma śliczną 3kg córeczkę. A ja męczyłam się dalej. Jeszcze gorsze było to, że nie dość, że wciąż ktoś przechodził koło mnie i zaglądał mi między nogi, to jeszcze siedziały tam ze 3 inne położne popijające kawusie przy stole i przyglądające się mojemu kroczu. Coś tam gadały, podśmiewywały się (nie wiem czy ze mnie, ale było to bardzo przykre).
W końcu wezwały lekarza, ten przyszedł i znów z mordą do mnie, że jak ja chcę urodzić, jak sobie to wyobrażam. Ja już nie reagowałam na niego. Usiadł sobie w odległości 3 metrów ode mnie, założył nogę na nogę, popijał kawę i patrzył mi się w kroczę poganiając, żebym parła. Moja położna gdzieś zniknęła i zostałam sama. Akurat miałam siły, zmobilizowałam się na mocne parcie, ale miałam takie uczucie, że jak teraz wyprę, to dzidzia spadnie na podłogę, bo nikt mnie nie asekurowal. Zaczęłam wołać położną o pomoc, a ten lekarz, skurczybyk nadal siedział i pił kawe.
W końcu stwierdzili, że te moje niby skurcze są i tak za krótkie i podali mi oksytocynę. No i potem już tylko pamiętam, jak czułam, że wyszła główka, potem cała reszta. Położna zobaczyła moją Małgosię i nagle stała się bardziej ludzka. Tak, jakby sobie uświadomiła, że faktycznie musiało być mi ciężko. Urodziłam o 2.55.
Potem musiałam jeszcze urodzić łożysko. Lekarz oczywiście nie zainteresował się wcześniej moją dokumentacją i zaczął mi gnieść brzuch w zupełnie innym miejscu, w końcu się wkurzyłam i pokazałam mu palcem, gdzie mam łożysko. Raz nacisnął i wyszło. Zaczął coś do mnie marudzic, że jestem okropna, że nie współpracuję, że robię, co chcę i go nie słucham... Zapytałam położną czy łożysko całe, powiedziała, że wygląda na całe, ąle lekarz zdecyduje. No i oczywiście musiał się na mnie wyżyć i mnie wyjątkowo niedelikatnie jeszcze "wyskrobać".
A potem przyszło szycie. Byłam okropnie obolała, nogi mi drżały, a on się darł, żebym "nie trzepała tymi nogami". Odruchowo z bólu cofałam posladki, na co usłyszałam:"I znowu mnie K** nie słucha! Niech pani trzyma tą grubą tłustą dupę na miejscu!". Popatrzyłam na położną, ona spuściła wzrok, ja już głowę odwóciłam i zaczęłam płakać... już nic nie mówiłam. Chciałam, żeby to się wszystko skończyło, żebym już mogła dostać Małgosię i zapomnieć.

Po tym wszystkim wywieźli mnie na łóżku do korytarza, gdzie leżały już 2 inne panie ze swoimi maluszkami pzy piersi. Ja czekałam na swoje i płakałam. Po kilku minutach przyjechali z Małgosią, pokazali mi ją w wózeczku i powiedzieli, że zabierają do inkubatora pod tlen, bo zaczęła źle oddychać. No i zostałam sama, zapłakana, nie wiedziałam, co dalej będzie z Małgosią...

dopiero koło południa dostałam córeczkę do siebie. Wcześniej od samego rana chodziłam do niej, oglądałam w inkubatorze i nie mogłam powstrzymać się od płaczu...


Tak wyglądał cały mój poród... najlepsze w tym wszystkim jest to, że w papierach lekarz wpisał, że miałam robione przed porodem usg. Jak zapytałam o to lekarzy, to spowodowałam tym wielkie obruszenie i obrazę ich strony, że jak śmiem pytać o takie rzeczy.
W poniedziałek dyzur miał mój gin prowadzący...on mnie też wypisywał po 3 dniach ze szpitala... i był pełen podziwu, że tak "ładnie" urodziłam takie duże dzieciątko. Nie wiem, czy tak "ładnie"...


Papa, mamusie. Musimy się z Małgonią "dotrzeć"...

asiulek_85
asiulek_85 09-07-2010 11:19

nynka....łzy szły mi do oczu jak czytałam Twój poród:(
Zwierz a nie lekarz!!
Jak można tak odnosić się do kobiety która w dodatku cała w bólach usiłuje urodzić dziecko!
Zamiast Cię wspierać... szkoda mi słów po prostu.
Najlepiej by było zapomnieć o tym wszystkim co tam się wydarzyło, wiem że na pewno nie będzie to łatwe :(

Trzymaj się kochana!! :)

MoniaW
MoniaW 09-07-2010 11:27

Nynka. kochana, tyle sie wycierpiec:(((Az serce sciska czytajac Twoj opis:(((Az strach ze takie łotry pracuja jeszcze. Ja bym go cchyba do izby lekarskiej podala. i szkoda ze meza przy tobie nie bylo, napewno by sie z nimi rozprawli:(((

Ale najwazniejsze ze juz z Małgosią jestescie razem i nic Wam nie grozi:))))
Ciesz sie coreczka i zapomnij o tym strasznym porodzie:))

klaudia28
klaudia28 09-07-2010 13:49

hej.
Nynka strasznie współczuję, normalnie szok.
Ale sie nacierpiałaś, na szczęście to juz za Tobą.
Właśnie miedzy innymi dziewczyny każdej ale to każdej bez wyjątku radzę rodzić zawsze i koniecznie z mężem lub z kims innym z rodziny ( np. mama, siostra).
Tutaj niedawno któras z dziewczyn pytała czy rodzic z mezem czy nie co radzimy.
No to teraz masz odpowiedź , możecie rodzic same jak chcecie byc tak samo potraktowane.
Jak bedzie z wami maz to takie palanty lekarze jak ten co odbierał poród Nynce sie przy męzu nie odwazy krzyczec na ciebie albo cie obrażac i tak dalej.

Jeszcze raz wspólczuję i życze szybko zapomniec o tym koszmarze który przeszłas w szpitalu.
Pozdrawiam, zycze duzo zdrówka i pociechy z bobaska.
pa,pa

kkaassiiaaa
kkaassiiaaa 09-07-2010 20:24

Nynka..jestes bardzo dzielna,że to wszystko wytrzymałaś.Najważniejsze jest teraz to ,że Małgosia jest już na świecie i możesz razem z mężem się nią cieszyc. Jednak ja bym tego tak nie zostawiła-zgłosiła bym skargę na tego lekarza.Buziaczki:*

kasia0333
kasia0333 09-07-2010 23:03

Monia W- doskonale cie rozumiem u mnie wiki też tak czasami ma .

nynka- współczuje ci takiego lekarza jeszcze przy porodzie u mnie jak wiesz były położne tylko a lekarza zobaczyłam jak mnie szył i był bardzo miły w stosunku do mnie .Całe szczęście Małgosie masz już przy sobie :)

Ja bardzo dobrze wspominam swój poród :)Ja z Wiki dalej sie uczymy siebie ale nie jest źle :)Warto było tyle sie męczyć " z bólami" :)

AGATHA
AGATHA 10-07-2010 13:03

Nynka jestem pełna współczucia ze tak Cie potraktowali ale uwazam jak kkaassiiaa ze nie powinnas tego tak zostawic, z drugiej strony szkoda ze nie bylo M przy Tobie, moze godnie i radosnie przezylabys te pierwsze chwile z Malgosia...

Ruzia80
Ruzia80 10-07-2010 17:05

hej dziewczynki, ja tylko na chwilke, bo przeczytalam wpisy i mnie zatkalo normalnie....
nynka szok...co za lekarz, ja tez bym cos z tym zrobila, nie ma prawa tak odnosic sie do pacjentek...
wspolczuje rownie 'dramatycznego' porodu. i zuch z ciebie dziewczyna...niech sie malenstwo dobrze chowa...pozdrawiam wszystkie kobietki i ich pociechy...

nynka
nynka 11-07-2010 12:18

hej mamusie. pisze jedna reka bo malgosia wisi mi na cycu, wiec druga mam zajeta.

jesli chodzi o towarzystwo M to nie bylo takie proste. jak mnie przyjeli na patologie, to M nie mogl byc ze mna na oddziale w srodku nocy. a na tej patologii to trzymaja do ostatniej chwili a potem pedem na porodówkę. nawet nie zdazylam nikogo powiadomic ze ide juz rodzić. M chcial byc przy porodzie, jeszcze po północy rozmawiałam z nim przez telefon miedzy skurczami i chciał przyjechać. ale nie wpuściliby go. Mysle, ze to jest tak celowo zorganiowane, zeby bylo jak najmniej porodow rodzinnych. w takich warunkach - nie wyobrazam sobie tego. kobieta rodzi jedna kolo drugiej, ludzie sie kreca... i jeszcze mieliby obcy tatusiowie być? ale powiem wam ze mialam w trakcie porodu takie mysli, ze szkoda, ze nie ma przy mnie M. pewnie nie traktowaliby mnie tak okropnie. z drugiej strony, jakby lekarz nawet M sie nie przejał i mimo wszystko zrobiłby mi taką rzeź, to krew by sie polała. M by nie wytrzymał. jak mu opowiedziałam potem o porodzie, to był wsciekly, chciał isc do ordynatora. Moj ojciec tez. ale wiecie jak to jest. człowiek lezy pod jego opieką, jest zależny od niego... ja sie panicznie balam tego, jak mnie bedzie badał przed wyjsciem do domu. na szczescie dyzur miał mój gin który mnie prowadził i on mnie zbadał przed wyjściem.

gdybym chciała to zgłosić, musiałabym miec dowody. a w karcie zlecen miałam wpisane, ze były zrobione wszystkie badania łacznie z usg. dobrze wiedzieli jak tej sprawie za wczasu ukręcić łeb. a co do traktowania podczas porodu - kto to potwierdzi? położne? Tam reka rękę myje...

jedyne co mi zostało, to tylko rozpowiedzieć o tym znajomym i ewentualnie napisac o tym lekarzu opinię w internecie.

teraz juz jestesmy z malgosia w domu, mam wazniejsze sprawy, nie chce sie denerwować, bo malutka od razu to wyczuwa i tez robi się nieznośna... nie wspominając juz o laktacji. jak sie zestresuje, to od razu mam mniej mleka.


a własnie - u mnie okazało się, ze małgosia nie najada się moim mlekiem. Lubi cyca, ale nadal jest po nim głodna i nie daje mi spokoju, denerwuje się, płacze. traktuje to bardziej jako picie. wiec musze ja 3-4 razy dziennie po 50ml dokarmiac mleczkiem modyf. szkoda. ale z piersi nie zrezygnuję - bede podawac póki ona będzie chciała.


własnie przysnęła przy piersi. może uda mi sie ogarnąc domek. mamy dziś gosci. Przyjezdzaja do nas ciocia-babcia i prababcia. a pod wieczór skoczymy na wies na spacerek się dotlenić.

Katko, gratuluje przystojnego mężczyzny :) tato pewnie dumny jak paw, dziewczynki rowniez. Niech się Ziemuś chowa zdrowo i ty też wracaj szybko do zdrówka :)

katka32
katka32 11-07-2010 18:37

hej dziewczyny
dziekuję za gratulacje
6 lipca rano o 7 zgłosiłam się na oddział, miałam miec porobione badania a cesarka miała byc w środę ale nastąpiła zmiana planów.... Położne M wysłały do domu, mnie podłączono pod KTG,po jakimś czasie okazało się, że mam skurcze, zaczęły się robic coraz bardziej regularne !!!! Lekarze postanowili nie czekac, zrobiła się panika, że macica może mi pęknąc od tych skurczy, zaczeli szbko mnie przebierac, zdejmowac bizuterie, pobrali wyniki na cito.... ledwo do M zdazylam zadzwonic ze ma szybko wracac!!!! zalozyli cewnik, podlaczyli kroplowki i pojechalismy na sale ciec. Ziemuś przyszedł na świat o 12,15, 10 punktów APGAR, 3500 g, 58 cm.
Ja czuję się świetnie choc chwile po cięciu były trudne.... już na drugi dzień rano o 6 wstałam poszłam się wykąpac... rana bolała ale widok synka wynagradzał wszystko.... wczoraj wróciliśmy do domu..... zalała mnie fala łez gdy zobaczyłam co M przygotował, pieknie udekorowane mieszkanie, balony , napis WITAMY W DOMU, róże, ciasto upieczone przez M, winko.... i piekny złoty łańcuszek z serduszkiem na szyję, w tle kołysanka dla okruszka
http://www.youtube.com/watch?v=6AGMDrU8fNE
jestem najszczesliwsza osoba na swiecie, mam cudownego grzecznego synka, który płacze tylko wtedy gdy jest głodny i M który byl ze mna, jako pierwszy widzial synka i ktory spisal sie na 6+
nie czuje sie ani zmeczona ani spiaca , na synka moge patrzec godzinami.....

Odpowiedz w wątku