Szukaj

Żałoba: normalna reakcja, a nie choroba umysłowa

Smutek towarzyszący śmierci najbliższej osoby nie jest chorobą, która wymagałaby leczenia psychiatrycznego i antydepresyjnego, jak stwierdzają redaktorzy brytyjskiego przeglądu The Lancet, który sprzeciwia się leczeniu medycznemu tego rodzaju odpowiedzi na przeogromną stratę. Rutynowe zalegalizowanie leczenia żałoby antydepresentami nie tylko jest niebezpiecznym pójściem na łatwiznę i uproszczeniem, ale również jest to generalnie bardzo złe, jak można przeczytać w artykule wstępnym do tego wpływowego magazynu międzynarodowego.



Smutek to nie choroba. Jest to normalna ludzka odpowiedź na śmierć ukochanej osoby. W rzadkich przypadkach, opuszczona osoba może wpaść w głęboką, przedłużoną żałość albo w cięższą depresję, która może wymagać leczenia medycznego, a czasami bardziej skutecznej psychologicznej interwencji niż w przypadku normalnej żałoby, stwierdzają eksperci.

Jednakże, dla większości ludzi pogrążonych w żałobie, najlepsze co może zrobić lekarz, to oferowanie swojego czasu, współczucia, rozmowy i empatii.

Artykuł ten jest odpowiedzią na kontrowersyjną propozycję amerykańskiego towarzystwa psychiatrycznego (APA, American Psychiatric Association), aby sklasyfikować reakcję żalu jako chorobę w kolejnej aktualizacji podręcznika DSM-5 (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders), który ma wyjść w 2013 roku. Podręcznik ten często określany jest jako „psychiatryczna Biblia”. Definiuje on choroby umysłowe oraz określa je kodami diagnostycznymi.

Oprócz tego, w podręczniku DSM-5 pojawią się inne zmiany: przedmenstruacyjne zaburzenia dyforyczne, a także zrewidowana definicja autyzmu, której obawiają się niektórzy lekarze i rodzice, ponieważ może ona ograniczyć liczbę pacjentów otrzymujących lekarstwa, społeczne i szkolne wsparcie dla zaburzeń ze spektrum autyzmu.

Propozycja American Psychiatric Association, jak piszą redaktorzy The Lancet, może wyeliminować tak zwaną „grief exlusion”, czyli wykluczenie z powodu żalu: przez całe lata, to wykluczenie właśnie mówiło, iż ktoś, kto w ostatnim czasie doświadczył żałoby, nie może być skwalifikowany jako osoba z ciężką depresją przez pewien określony czas.


Wcześniejszy podręcznik, DSM-III, stwierdzał, iż osoba w żałobie może przechodzić przez ten proces nawet przez całe lata, zanim psychiatra będzie mógł określić, że te utrzymujące się objawy, takie jak smutek, problemy ze snem, utrata apetytu, spadek energii oraz kiepska koncentracja, świadczą o depresji, którą należy leczyć przy pomocy leków i psychoterapii.


Wersja DSM-IV skróciła ten okres do dwóch miesięcy. Zbliżająca się wersja DSM-5 jeszcze bardziej skurczy ten okres, pozwalając psychiatrze diagnozować depresję po dwóch tygodniach utrzymywania się takich objawów.

W obronie tego krótszego okresu występuje między innymi doktor Kenneth Kendler, członek DSM-5 Mood Disorder Working Group. Jak uważa ten specjalista, taka zmiana sprawi, że będzie można zacząć wcześniej leczenie, o ile będzie to konieczne. Sugeruje on również opcję „uważnego czekania”.

Dobra opieka polega na interwencji jedynie wtedy, kiedy zrówno doświadczenie kliniczne lekarza, jak i również solidne dowody naukowe mówią, że takie leczenie jest rzeczywiście potrzebne, mówi specjalista.

Krytycy tych zmian jednak stwierdzają, że poprzez te rozluźnione standardy, American Psychiatric Association może stworzyć większą ilość pacjentów oraz większe zapotrzebowanie na leki, jeżeli zrobi z żałobników potencjalnych klientów „biznesu psychiatrycznego”.

Jak stwierdza doktor Arthur Kleiman, który jest psychiatrą na Uniwersytecie w Harwardzie, społecznym antropologiem oraz ekspertemod zdrowia globalnego, problemem jest to, iż nie potrafimy naukowo określić, jaka jest normalna długość żałoby.

Opierając się na swoich antropologicznych doświadczeniach, psychiatra ten stwierdza, iż na całym świecie, społeczeństwa inaczej przeżywają żałobę. Dla jednych, rok żałoby jest wystarczającym markerem, dla innych, żałoba może trwać dłużej. Nawet całe życie.

Żałoba ozbacza, że straciliśmy coś naprawdę znaczącego w naszym życiu, mówi doktor Arthur Kleiman. Ból jest częścią wspominania, a może nawet częścią ponownego budowania. Zaznacza on koniec pewnego okresu i pewnej formy egzystencji i nakreśla przejście do nowego okresu i innego sposobu życia.

Jak piszą jeszcze eksperci z The Lancet, żałoba często nie kończy się nawet po pierwszej rocznicy zgonu. Może wtedy nawet przejść do bardziej intensywnej fazy. Żałoba jest również indywidualna, określona przez wiek, płeć, religię, a także siłę relacji, jaką mieliśmy z utraconym bliskim.

Komentarze do: Żałoba: normalna reakcja, a nie choroba umysłowa

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz